Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-02-2020, 23:13   #2
Nanatar
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację
Pomieszczenie Konferencyjne Eterny; Tuż pod chmurami, dzień pierwszy

Kiedyś próbował czytać, literaturę. Czytać oznaczało składać znaki, proces żmudny, a co za tym szło czasochłonny. Ale takie ćwiczenia były terapią, którą zalecił psycholog na jego niecierpliwość. Leny wyczytał w pewnej starożytnej księdze, że najgorsze dla skazańca jest czekanie na wyrok, a nie on sam. Było to jeszcze w czasach gdy nie potrafiono ocalić się na sosie. Młody mężczyzna wiedział, że nie potrafiłby tego znieść, już owej chwili czekając w napięciu na Yataro Sama, wyuczona etykieta nie pozwalała mu myśleć inaczej, cierpiał niespotykane katusze. Bezczynność, podkreślana w każdej sekundzie mechanicznym ruchem artefaktu przeszłości zdobiącego białą ścianę, doprowadzała go do szału.

By uspokoić myśli w obliczu majestatu Mata, Leny liczył cenę pracy zespołu w każdej upływającej sekundzie, gdyby mógł wykorzystać tysięczną tej sumy i dobrze zainwestować postąpiłby o szczebel na drabinie prowadzącej ponad obłoki. Fantasmagorie owej błyskotliwej kariery przerwało przybycie Martina Yataro.

Sama obecność Mata uprzątnęła z umysłu technika całą niepewność, rozdrażnienie. Leny od razu uruchomił zapis na soczewce, by nie uronić ni kropli nektaru, który właśnie spożywali zebrani, czy może wybrani pracownicy Eterny. Niezależnie łowił każdy grymas i ruch, ucząc się boskości. W pierwszym odruchu uznał, że niekorzystnie ubrany jest w korporacyjny uniform technika, ale chwilę już później onieśmielony majestatem Yataro Sama uznał, że lepiej pozostać niewidzialnym i anonimowym w niewielkim zgromadzeniu, na razie niewidzialnym.

Nie wyłączył zapisu, kiedy audiencja zakończyła się. Choć myśli miał zaprzątnięte powodem tak niecodziennego zaszczytu, z uwagą śledził zachowanie zespołu, szczególnie Bukowskiego, którego z jakiegoś powodu nie darzył sympatią. Nie żeby kogoś darzył szczególną estymą, ale Georga po prostu nie lubił. Na szczęście do zespołu polowego, w którym się znalazł, a co przeczuwał w kościach, zostali przydzieleni dobrze mu znani Adam i Kenzo. Nie marnując już więcej, odmierzanego wciąż ciężko przez atomowy zegar, czasu, przystąpił udając ociąganie do kolegów.

Napotkał napięte twarze, pełne skupienia i od razu dojrzał w oczach kompanów dobrze znany błysk będący mieszaniną ciekawości i rozterki. W niezrozumiały sposób i jemu udzieliła się owa rozterka. Ku zdziwieniu Lenego pierwszy odezwał się mrukliwy Kenzo.

Nie tylko kształtnie powitał zespół, ale szybko zasugerował wprzódy odwiedzenie przez szperaczy miejsca zbrodni. To ucieszyło Shmitta, bo wypowiadając się pierwszy Krukov zajmował pozycję lidera i oficera polowego, a najlepsze było to, że Leny w zupełności się z nim zgadzał. Młody uśmiechnął się do Adama w nieco dwuznaczny sposób, bo mogła być w tym jakaś kokieteria i rzucił do zespołu sztabowego.

- Nie będziemy tracić czasu, kierowcę z AV na ląndowisko, tylko nie tego ospałego Marka za pilota. Panie Bukowski! - postanowił nie oszczędzić szafa - Proszę o priorytet dostępu do wszystkiego co jest w archiwach na temat prowadzonych przez Grimstada negocjacji i jego kompletne dossier. Rozumiem, że to nie problem.

Wygładziwszy sztywny kołnierzyk korporacyjnego uniformu dodał - Potrzebuję pięciu minut, panowie spotkajmy się na lądowisku, chciałbym się przebrać. Jakieś uwagi? George, liczę na ciebie.

Leny przebrałby się w cywilne ubrania i zabrał srebrne kuferki. Zgadzam się z Kenzo udajmy się na miejsce zbrodni. Po drodze możemy się naradzić, preferuje fabularkę, nawet krótką, ale może być stworzony doc.

 

Ostatnio edytowane przez Nanatar : 17-02-2020 o 23:18.
Nanatar jest offline