Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-02-2020, 00:49   #27
Marrrt
 
Marrrt's Avatar
 
Reputacja: 1 Marrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputację
Pióro nie chciało słuchać kapłana. Jakby wyczuwało w pobliżu swojego prawdziwego pana. Słowa powstawały powoli. Nieskładnie. Kenningi drwiły z piszącego, a pergamin zwijał się jakby w torturze pod smagającymi go razami. W końcu Geir uderzył wściekle pięścią w blat i strącił z niego zarówno pergamin jak i flakon z inkaustem, który z impetem rąbnął o ścianę chaty rozlewając drogocenną zawartość. Chciał zmiąć również czarne pióro. Połamać. Cisnąć w ogień. Zatrzymał się jednak w pół ruchu. Z drżącą jak u zniedołężniałego starca brodą wpatrywał się przez chwilę długim, czarnym lotkom po czym opadł ciężko na blat.
- Halli bracie… - jęknął cicho imię tego, którego nawet bogowie nie znali - To on. A ja nie wiem co robić…

Długo już żył dokonując swojego przeznaczenia. Czy nie dość uczynił? Czy nie był to najwłaściwszy czas by dać odejść tym, których nigd nie było. Pożegnać i zapomnieć. W spokoju w końcu dokończyć życie ze świadomością bezpieczeństwa Kadlin i szczęścia Sigrid. Zostawić bogom ich własne sprawy… Tak.

Stukanie w drzwi sprawiło, że uniósł niechętnie głowę.

- Czego na zęby Fenrira???! -
warknął
- Wódz mnie posyła kapłanie - rzekł zlęknionym głosem zza drugiej strony, młody syn rybaków - Prosi o przybycie. Nnna… tychmiast.
- Precz!


Zwlókł się z blatu i podszedł do zimnego paleniska, przy którym kucnął. Hubka i draska już nie stawiały takiego oporu jak pióro. Nawet odniósł wrażenie, że iskrę skrzesały szybciej niż zawsze, a drwa jakby łaknąc ciepła chętnie dały się oblizać pierwszymi płomieniom. Ogień zapłonął odbijając się w zmęczonych oczach kapłana. Czuł to. Ten stopniały jak wosk, dawny, kamienny upór. Wyciągnął pióro. Był gotów…







Dziecko Kari też było gotowe. To nie było dziecko Kruka. Miała dwójkę synów z kowalem, ale nie przyszedł wtedy. Teraz jednak… to nie był syn. Dziewczynka. Przyszedł po dziewczynkę. Ale Kari porusza się powoli. Musi dużo odpoczywać. Zatrzymał się z nią w lesie gdzie spotkali najemników. Doszło do walki. Jeden z najemników zdołał umknąć Ptakowi Głodu. Ale natrafił na tego, którego szukali. Na Ulfa. Berserk rozprawił się z obcym… i nie wrócił do Osady by nie sprowadzić na nią i Kadlin kolejnych siepaczy...
A Ptak Głodu… czeka na dziewczynkę. By Kari nie przekazała jej… By mógł w końcu…

- On jej nie ratuje... On chce pożreć dziewczynkę...

Zerwał się zupełnie żwawo i wybiegł z chaty by popędzić prosto do domu Sindria. Kowala nie zastał. Został wezwany przed oblicze Anunda. Ale obaj synowie tu byli. I coś czuł, że mogli wiedzieć więcej niż ich ojciec. A chciał wiedzieć nim dołączy do tej niepotrzebnej narady.

- Rune! - Zawołał starszego syna kowalów - Powiedz. Czy matka miała jakąś piszczałkę? Fujarkę? Coś co wyglądało na czym można grać?

Na wszelki wypadek postanowił też sam się rozejrzeć za nią w domostwie kowala. A potem o to samo zapytać męża Agot. Czy siostra dostała coś od matki. I dopiero wtedy pójść do Amunda. Nim jednak do tego doszło po minach chłopców wiedział już, że coś jest nie tak.

- Miała - pokiwał nerwowo głową Rune po czym rozejrzał się nerwowo na boki - Ale nie pytajcie o to ojca. Bardzo nie lubi jak mu o niej przypominamy. Krzyczy… i mówi, że 2 lata to dość…

Kapłan zmarszczył brwi podejrzliwie. Nie rozumiał, o czym chłopiec mówi, ale wiedział po oczach chłopca… że Rune dobrze zrozumiał pytanie.
- Jakie 2 lata? Co było 2 lata temu Rune?

Chłopiec przełknął ślinę nim odpowiedział.
- Mama odeszła z Osady. Z obcym.
Geir choć już nieco przygotowany, nie wiedział co powiedzieć. I chłopiec gdyby rozumiał lepiej ludzką mimikę mógłby się pochwalić, że własnym słowem odebrał mowę temu starszemu mężczyźnie. W końcu Geir westchnął ciężko spoglądając na Runego, który za młody był, żeby dobrze kłamać.
- Ale ty Rune wiesz, że zniknęła dziś w nocy, prawda?
Chłopiec po dłuższej chwili wahania pokiwał głową, na co kapłan położył mu dłoń na głowie.
- Nie zgub pióra - powiedział.

I odszedł.
Do tych którzy zdziwieni byli pytaniem o dawno zaginioną Kari należeli również Grima i Eydis. I zapewne dotyczyło to wszystkich, którzy nie wyruszyli do lasu. Lub nie mieli czarnego pióra. Na koniec choć nie miał na to żadnej ochoty, powlókł się ostatecznie do chaty Amunda.
 
__________________
"Beer is proof that God loves us and wants us to be happy"
Benjamin Franklin

Ostatnio edytowane przez Marrrt : 19-02-2020 o 21:34.
Marrrt jest offline