Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-02-2020, 12:14   #3
Umbree
 
Umbree's Avatar
 
Reputacja: 1 Umbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputację
Dawno temu,
świątynia Morra, Bechafen


Siedziała jak na szpilkach w prosto urządzonym pokoju, czekając na to, co ma się wydarzyć. Towarzyszyła jej matka, próbując dodawać otuchy, ale średnio jej to wychodziło. Greta nie wiedziała, czego ma się spodziewać po tej wizycie u Morrytów. Może wezmą ją za szaloną? Albo spiskującą z Chaosem? Te i inne myśli przelatywały szesnastolatce przez głowę, gdy drzwi otworzyły się nagle ze skrzypnięciem i w pomieszczeniu pojawił się wysoki, szczupły mężczyzna w czarnych szatach. Jego twarz miała niezdrowy, szary odcień a Greta nie była w stanie wytrzymać pod spojrzeniem jego czarnych jak onyks, zapadniętych oczu. Gestem dłoni nakazał jej matce wyjść, a ta zrobiła to bez słowa. Greta tylko pochyliła głowę, gdy stanął dwa kroki od niej.
- Wiem od twojej matki, że miewasz sny - powiedział kapłan beznamiętnym głosem. - Konkretne sny. Czy to prawda?
Greta skinęła głową, wciąż nie podnosząc wzroku.
- Cóż to są za sny? - zapytał Morryta.
- K...kruki. Śnią mi się kruki - odparła Greta. - Czasami jeden, a czasami cała chmara. Kilka razy śniła mi się też świątynia, w której jestem, choć nigdy wcześniej w niej nie byłam. Kruki w moich snach zawsze kierują mnie w to miejsce.
- Zawsze kierują cię w to miejsce - powtórzył po niej kapłan. Jego głos nie zdradzał żadnych emocji.
Po chwili Greta poczuła jego lodowato zimną dłoń na swoim podbródku. Kapłan uniósł nieco jej głowę, by mogła na niego spojrzeć. Mężczyzna przyglądał jej się przez chwilę, mrużąc oczy.
- Czy jesteś gotowa podążyć zupełnie nową ścieżką swego życia, jednocześnie porzucając doczesną? - zapytał kapłan.
- Tak - odrzekła pewnie Greta, spoglądając mężczyźnie w oczy. Zdziwiła się, że nagle zebrała w sobie tyle odwagi. W tej samej chwili na parapecie otwartego okna usiadł duży, czarny kruk i zakrakał tylko raz, wpatrując się w Hansen jednym okiem.
- Zatem postanowione - powiedział kapłan, nie odrywając od niej wzroki. - Od dziś rozpoczniesz służbę jako nowicjuszka w naszej świątyni. Chodź ze mną i pożegnaj się z rodzicielką, gdyż minie dużo czasu, nim ją z powrotem ujrzysz.


Nie tak dawno temu,
Rottendorf, Ostermark


Starszy mężczyzna poprowadził ją schodami do zimnej piwnicy. Tam, pod jedną ze ścian leżały przykryte pledem zwłoki.
- Szczerze mówiąc, to żem myślał, że kogoś... starszego przyślą - powiedział brodaty karczmarz. - I że to mężczyzna będzie.
Greta zmroziła go spojrzeniem.
- Nie wiek i nie płeć, a doświadczenie jest najważniejsze w takich sprawach - mruknęła.
- Jasne, jasne, rozumiem. To tu. - Wskazał palcem na ciało i zatrzymał się kilka kroków od niego.
Morrytka podeszła tam, odkryła pled a jej oczom ukazała się zmasakrowana twarz i korpus młodego, na oko dwudziestoletniego mężczyzny. Ciało zaczęły już trawić procesy gnilne, co skutkowało paskudnym smrodem, jednak Greta nawet się nie skrzywiła. Nie od dziś znała takie zapachy i nie robiły już na niej wrażenia. Karczmarz natomiast zakrył usta dłonią i zrobił kolejne dwa kroki w tył. Hansen zbadała zwłoki, niczego nie dotykając, żeby nie złapać zgnilizny grobowej, czy innego cholerstwa. Kawał szyi mężczyzny został odgryziony, tak samo jak nos i ucho. Jego klatkę piersiową znaczyło kilka szerokich, równych cięć, co mogło zdradzać, że napastnik posiadał pazury.
- Gdzie go znaleziono?
- Przy cmentarzu, droga pani
- odpowiedział karczmarz. - Tydzień temu się to jakoś zaczęło, jak do miasteczka taki jeden przyjechał z prawie martwym towarzyszem. No i tamten zszedł, bo rany miał paskudne. Zapłacił złotem, żeby stary Hans pochował go w starej krypcie Baumannów, bo to ponoć jakaś rodzina była, ale Hans tego nie zrobił. Poszedł pić w gospodzie za te Karle, co zarobił. Następnego dnia już nie żył, ponoć zdarzył się tragiczny wypadek, gdy pracował w krypcie. Potem znikali i umierali kolejni, to już chyba czwarty trup będzie.
- Pan mi pokaże tę kryptę na cmentarzu
- powiedziała Greta, podnosząc się do pionu. - A tego tutaj na wszelki wypadek skrępujcie sznurem i dopiero wtedy odprawcie pogrzeb.
- Ale że co pani mówi??
- Że wrócić może do żywych, zanim przekroczy Bramy Morra, to mówię
- rzuciła Greta i ruszyła do wyjścia z piwnicy. Ta sprawa wyglądała na poważniejszą, niż przypuszczał ojciec Brimfeld.


Obecnie,
Katedra Wiecznej Bramy, Bechafen


Nie spała już, gdy akolita zapukał do drzwi jej pokoju i poprosił do siedziby ich zwierzchnika. Ubrała się szybko w przylegające do nóg czarne spodnie i koszulę tej samej barwy oraz buty pod kolano, po czym wyszła na korytarz i dołączyła do pozostałych. Od dłuższego czasu pracowali razem, więc Greta zdążyła się z nimi nieco zżyć, choć momentami brakowało jej indywidualnych zadań. Była jednak w stanie docenić pozytywne aspekty działania w grupie i nie zamierzała narzekać na taki obrót spraw. Nie od niej to poza tym zależało.

Kobieta była wysoka i szczupła, o ledwo zauważalnym biuście i długich, czarnych jak smoła włosach. Przez bladą, niemal białą barwę skóry wyglądała na chorowitą i kruchą, lecz to pierwsze wrażenie było zwodnicze. Greta umiała o siebie zadbać, również podczas walki i miecza najlepszej jakości nie nosiła w czasie podróży od parady. Nie była pewnie tak skuteczna jak Bastian czy Manfred, ale w wielu sytuacjach potrafiła pokazać swoje umiejętności. Zresztą, w swojej pracy częściej używała mózgu, niż mięśni. Prowadzenie śledztw i notatek na temat aktywności nieumarłych, wampirów czy odprawianie do Królestwa Morra zbłąkanych dusz było jej głównym zajęciem. Dawno temu jeden z kapłanów zauważył w niej talent do tych rzeczy i pozwolił realizować się w Bractwie Całunu, za co do tej pory była mu wdzięczna.

Tak, jak się spodziewała, ojciec Brimfeld miał dla nich kolejne zadanie, tym razem związane ze swoim przyjacielem, który od dawna nie dał znaku życia. Hansen wysłuchała ze skupieniem wszystkich informacji podanych przez kapłana, jednak nim się odezwała, Laura zdążyła zarzucić Brimfelda swoimi pytaniami.
- Laura ma rację, przydałoby nam się wiedzieć, jak wygląda ojciec Weiss - powiedziała Greta. - Czy przypominasz sobie, ojcze Brimfeld ostatni list, jaki otrzymałeś od swego przyjaciela? Czy napisany był w normalnym tonie, czy może inaczej, niż zwykle? Czy brat Pieter mógł mieć w wiosce jakichś wrogów? Może naraził się komuś? Wspominał o czymś nieoczywistym?
Zamilkła, pozwalając również wypowiedzieć się pozostałym towarzyszom.
 
Umbree jest offline