Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-02-2020, 12:19   #201
Mike
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
Szybka improwizacja zadziałała, gapie najpierw powoli, potem coraz szybciej zaczęli wycofywać się i uciekać. Niektórzy uciekali wciąż filmując. Spełniwszy ten dobry uczynek ruszył za resztą ekipy.

Przeciwnicy Franko nie wstawali po trafieniu. Zostali tam gdzie upadli. Jednak zanim dopadł wszystkich nie żałowali ołowiu. Niestety dla nich, mieli tylko pistolety maszynowe. A z tych tylko szczęśliwy strzał mógł zranić Franko. Pociski z wizgiem rykoszetowały, jedyną ofiarą była jego garderoba.

Osłona Tommiego spełniła swoje zadanie, to co nie trafiło we Franko trafić gdzieś musiało. Sytuacja była opanowana… była by gdyby nie kolejna grupa wbiegająca z kolejnego zaułka.

Duncan, zaskoczony, zamarł w pół kroku. Byli od niego z dziesięć metrów. Za blisko by chybić. Widział jak w zwolnionym tempie lufy kierują się w jego stronę. Jego palce trąciły struny, ale zdawał sobie sprawę, że nie zdąży.

Mrok w zaułku zgęstniał. Czarna sylwetka wpadła między włochów. Każdy jej ruch umykał wzrokowi. Muzyk widział ją tylko w krótkich momentach, gdy zamierała na ułamki sekund. Włosi walili się na ziemię trafiani potężnymi ciosami. Paru próbowało strzelać. Nie mieli szans. Duncan uświadomił sobie, że to o tym mówił ranny ninja. Nagle poczuł uderzenie w bark, poleciał jak piłka i odbił się od ściany. W miejscu gdzie przed chwilą stał, jakaś potężna, także czarna, sylwetka oberwała serię z pistoletu maszynowego.
- Dzięki Fra…
Ale to nie był Franko, postura podobna, wzrost też. No może ciut niższy.
- Nazwiesz mnie czarnym ludem czy Boogeymanem to ci jebnÄ™.
Ale charakter się zgadzał.
Gdy oszołomienie minęło, Duncan dostrzegł, że nieznajomy nie jest aż tak wielki jak Franko. Był postawny, ale to chyba wina kamizelki kuloodpornej. Zdecydowanie wojskowego typu i do tego wypchana dodatkowymi wkładami ceramicznymi. W dłoniach miał kastety, na udzie wielki pistolet. twarz zakrywała mu maska, czy raczej hełm stylizowany na czaszkę.

Rozprawiszy się ze swoimi Franko ruszył w kierunku odgłosów zamieszania, ale gdy wszedł w uliczkę dostrzegł tylko Duncana, Jakiegoś typa i coś… coś czarnego. To coś spojrzało na niego. Zrobiło krok w tył, potem drugi. W cień. A potem już tego nie widział.

Tommy dobił paru maruderów. Dwa niewielkie kamienie i było po sprawie. Zaczął się rozglądać.
- Chyba czysto - usłyszał głos podchodzącego Pantery. - Nie widziałem żadnego ninja, sami miejscowi, a ty?
Chłopak pokręcił głową. Coś tu się bardzo nie zgadzało. Nagle Pantera odwrócił się i spojrzał na dach. Tommy nic tam nie dostrzegł, ale nie dałby głowy, że powietrze nie załamywał się tam jakoś dziwnie.
- Nie ma potrzeby się chować.
Sekundę później Tommy poczuł się jak głupek, wciąż się gapił w górę, gdy usłyszał jak coś wylądowało na ziemi. Gibka, zdecydowanie kobieca, sylwetka w zbroi. Futurystycznej zbroi. Pierwszy raz coś takiego widział, ale wydawało mu się to w jakiś sposób znajome.

Czas chyba na pierwsze spotkanie bohaterów Indium City :P

 
Mike jest offline