Tommy patrzył jak ostatni z gangsterów pada nieprzytomny na ziemię. Schylił się jeszcze, by wszystkim leżącym uwięzić dłonie lub stopy, tak by mieć pewność, że będą tu nadal, gdy zjawi się policja.
- Chyba czysto - słysząc czyiś głos Tommy w pierwszej chwili się zerwał, ale to był tylko Pantera, więc szybko się uspokoił. - Nie widziałem żadnego ninja, sami miejscowi, a ty?
- Nie - Tommy pokręcił głową. - Kitajce chyba dały sobie spokój. Na to liczyłem - mówiąc jednocześnie zrzucił z siebie zbroję, która rozsypała się na większe lub mniejsze bryły, a te po uderzeniu o ziemię na jeszcze mniejsze. Teraz twarz skrywała mu tylko kominiarka.
Coś jednak nie pasowało mu w zachowaniu domniemanego sojusznika. Gdy Pantera spojrzał w górę, Tommy uczynił to samo, ale niczego nie zobaczył. Tamten musiał mieć jednak lepszy wzrok, bo po chwili powiedział:
- Nie ma potrzeby się chować.
Wtedy też coś wylądowało na ziemi, czego odgłos zmusił chłopaka do zaprzestania wgapiania się w dach sąsiedniego budynku. Gdy opuścił wzrok okazało się, że patrzy na zgrabną kobietę w obcisłym kombinezonie.
- A pani to kto? - spytał.