- Ustalmy to teraz, żeby potem nie było pretensji. Naszym zadaniem jest sprowadzenie tu Maksymiliana, a nie znalezienie animatora golemów skłonnego bronić Cesarstwa pro publico bono. Żeby potem nie było na nas - zastrzegł Sadrax. Sądząc po uśmiechu diabelstwa, nie był jedynym któremu przyszły do głowy myśli o nadmiernym optymizmie niektórych w kwestii sympatii przodka do obecnego cesarza. W końcu jeden z jego przodków aktualnie właśnie tu zmierzał i wcale swojego wnuka bronić nie zamierzał, wręcz przeciwnie.