- Ja? - spytała dziewczyna, jej głos zniekształcony był przez elektroniczny pogłos.
- Nazywają mnie Duchem opiekuńczym z Dead End.
- Daleko od domu jesteś - powiedział Pantera.
-
Ty ze swoją ksywa w zoo powinieneś mieszkać.
- Fakt - przyznał jej rację Pantera -
Debil się dobrze bawi nadając ksywy. Ale i tak mogło być gorzej.
“Windykator” pokręcił głową.
- Jesteś na prostej drodze do żarcia przez słomkę. - zacisnął chrzęstem pięść. -
I nie wiem o czym mówisz. Nie znam żadnego księdza. Nigdy tam nie byłem. - Chyba mówił prawdę, bo dlaczego miałby się wypierać dobrych uczynków.
Gdy zebrali się razem, na pytanie Franko wszyscy pokręcili głowami. Nikt tu nie widział yakuzy.
- Ja się wybiorę - powiedział Pantera -
mam z nimi niedokończone sprawy.
- Ja też, jeśli są tak dobrzy jak mówisz, to będziecie mnie baardzo potrzebować. - Duch stanęła w pozie modelki z ręka oparta na biodrze. Wyglądała bardzo efektownie.
Boggeyman powoli skinął głową.
-
Wchodzę w to. Trzeba posprzątać ten bajzel do końca. Macie jakiś plan?
Przy słowie “plan” powinna być ikonka diabła
, ale w sesji to nie wypada robić sobie jaj :P
Dunacan, paru ma zapasowe magazynki, kasy też możesz trochę uzbierać. Powiedzmy, że z 5 setek mieli ci tu leżący pod ręką.