Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-02-2020, 11:44   #25
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację


Początek zaczął się znajomo. Znów stanęły przed drzwiami czarodzieja podglądacza i zgodnie z zapiskami na karteczce musiały powtórzyć sprzątanie.
- Jest nieco lepiej niż wczoraj.- oceniła diabliczka gdy weszły do środka.
- Jak na razie. - El rozejrzała się po pomieszczeniu. - Chcesz tym razem łazienkę czy ja mam się nią zająć?
- Hmm… mogę łazienkę.- odparła z uśmiechem Frolica.
Czarodziejka przytaknęła i zabrała się za sprzątanie salonu. Była ciekawa czy mag o nie poprosił, czy też były mu odgórnie przydzielone. Niewiele było tym razem sprzątania w samym salonie. Ot posprzątanie stołu i przetarcie szmatką tu i tam. Monotonna i nieciekawa robota… nie tego El spodziewała się przyjmując tą pracę. Niemniej gdy otworzyła drzwi do sypialni to… cóż… w sypialni był właściciel tych pokoi… goły na łóżku. Twarz miał zakrytą poduszką, ale reszta ciała była akurat do podziwiania. Bo kołdra spadła na podłogę. Niska postać, szczupła przeciętnie umięśniona sylwetka i… cóż… kochanki jego nie miały na co narzekać. Wyposażenie tego bladego maga było zadowalające w stanie spoczynku i pewnie jeszcze bardziej w stanie gotowości. El podeszła powoli i nie wiedząc co ma robić podniosła kołdrę i przykryła śpiącego mężczyznę, upewniając się tylko czy ten oddycha.
Przekonała się że oddychał… baa… zionął nawet… oparami whisky i to mocnej. Uchlał się do nieprzytomności wczoraj. Stopą El trąciła przypadkiem pustą butelkę po whisky leżącą pod łóżkiem.
El przykryła go trochę tak jak swoich młodszych braci. Niby był to podglądacz jednak.. tacy ludzie wzbudzali w niej potrzebę troski. Potem zabrała się za sprzątanie sypialni.
Od czasu do czasu słyszała pomruki i westchnienia i jęki z sypialni. Acz nic więcej, czarodziej był takim stanie że ciężko mu było w stanie się obudzić i El szybko uwinęła się z porządkami.

Dostrzegła przy tym otwartą księgę na biurku i wtedy… drzwi wejściowe otworzyły się z hukiem i ktoś wkroczył do komnat maga.
El odsunęła się od biurka, udając że sprząta coś innego i spoglądając na wejście. Pani Waynecroft elegancka zazwyczaj i poważna na obliczu wkroczyła do mieszkania i ruszyła wprost do sypialni ze złowrogim spojrzeniem.
Czarodziejka dygnęła grzecznie przed przełożoną i bez słowa odprowadziła ją wzrokiem.
Wkraczając do sypialni kobieta zerknęła na El, a potem na łóżko. Podeszła do niego i przyglądała się sytuacji w milczeniu. Spojrzała na czarodziejkę i rzekła stanowczo.- Przynieś miskę z zimną wodą z łazienki.
- Oczywiście. - El pośpieszyła do łazienki, którą sprzątała diablica. - Waynecroft tu jest.-
szepnęła napełniając miskę i jak najszybciej wróciła do swojej przełożonej.
Sprzątająca wannę Frolica nie zdążyła zareagować na jej słowa, tak szybko El pospieszyła się z wykonaniem zadania. Niosąc miskę z wodą rozchlapała ją tu i tam… głównie na swój strój. Niemniej dostarczyła ją szybko pani Waynecroft. Ta ściągnęła rękawiczki i z pietyzmem ułożyła je na stoliczku nocnym.
- Podaj mi miskę do rąk i wyjdź zamykając za sobą drzwi.- poleciła.
- Oczywiście Pani. - El podała miskę kobiecie i posłusznie wycofała się do gabinetu, który sprzątała. Gdy zamykała drzwi za sobą usłyszała chlust wody i głośny męski wrzask zaskoczenia. Waynecroft nie patyczkowała się z owym magiem.
El grzecznie czekała za drzwiami przysłuchując się temu co działo się w sypialni.
Docierały do niej podniesione głosy i krzyki nawet. Ale niestety nie mogła posłyszeć zrozumiałych słów. Za to z łazienki wyłoniła się Frolica podchodząc do Elizabeth i pytając.
- Co się stało?
- Pani Waynecroft dosyć brutalnie obudziła naszego gospodarza. - El wskazała na zamknięte drzwi od sypialni.
- Myślałam że ona jest tylko od służby.- szepnęła zdumionym głosem diabliczka.- A to nasz gospodarz tu jest ?
- Śpi nago w łóżku… a raczej spał. Przykryłam go. - El odpowiedziała szeptem. - Może to jego kochanka? - Dorzuciła przysuwając się do ucha diablicy.
- Tak myślisz?- zamruczała lubieżnie Frolica wodząc ogonem po łydce, potem udzie, a na końcu czubkiem ogona po pupie El. Zupełnie nieświadomie, bo sama rozmarzonym głosem mówiła.- Ja bym nic nie miało przeciw takiej kochance… władczej i dominującej.
- Ja mam już jedną w sypialni, a ten mag… ma niezły sprzęt. - Dodała cichutko.
- Ja nie jestem tak bardzo władcza jak powinnam. - zachichotała diabliczka wodząc ogonem po majtkach Elizabeth. - Poznałabyś taką prawdziwą bądź prawdziwego, to byś zrozumiała różnicę.
Na razie wrzaski zaczynały cichnąć zza drzwiami, choć słychać było odgłosy rozmowy.
- Skończyłaś już? - El wskazała na łazienkę. - Nie wiem czy powinnyśmy tu być.
- Skończyłam… ale skoro nasza szefowa już tu jest to nie powinnyśmy tu być?- zapytała cichaczem diabliczka.
Czarodziejka obejrzała się na sypialnię, starając się usłyszeć rozmowę. - Niby sypialnia jest teraz do sprzątnięcia.
- To według mnie musimy czekać.- zamruczała w odpowiedzi Frolica z łobuzerskim uśmiechem.

El przytaknęła i oparła się tuż obok drzwi nasłuchując i z zaciekawieniem zerkając na dziurkę od klucza. nie była jednak pewna czy powinna się zdradzać przy Frolicy ze swoją ciekawością. W końcu przykucnęła i spojrzała przez niewielki otwór.
Diabliczka zachichotała i El poczuła jak jej bielizna jest zsuwana w dół do pół łydki, a ogon który to uczynił wodzi pomiędzy jej pośladkami.
- Więc nie tylko nasz czaruś jest tu podglądaczem.- zamruczała.
Tymczasem El dostrzegła jedynie fakt, że mag się pospiesznie ubiera. Rozmowa już była trudna do usłyszenia bo oboje mówili cicho.
- Mhm… - El zamruczała, starając się dojrzeć Waynecroft.
Ogon diabliczki prowokujący swoimi pieszczotami na pupie czarodziejki niewątpliwie utrudniał ten fakt. Niemniej El udało się dostrzec w końcu madame Waynecroft. Ubraną.
- Byłam ciekawa co też się wydarzyło. - Cofnęła się delikatnie od dziurki do klucza, nasłuchując. Dłonią pochwyciła pieszczący ją ogon.
- Ciekawość to pierwszy stopień do piekła.- zamruczała Frolica splatając ramiona razem i pozwalając El przytrzymywać swój ogon.
- Już to od kogoś słyszałam. - Czarodziejka wyprostowała się puszczając ogon swojej współlokatorki. - To może spróbujmy jednak coś posprzątać.
- Zgoda…- zachichotała diabliczka kucając i podciągając bieliznę El na miejsce. I wtedy drzwi się otworzyły. I stanął w nich właściciel mieszkania w niedbale zarzuconym na głowę kapelusiku. Spojrzał na obie pokojówki, jedna stojącą, drugą kucającą za nią. I próbował zrozumieć to co widzi.
- To gdzie się ubrudziłam? - Spytała El diablicę zerkając na własną spódnicę i udając że nie zauważyła gospodarza.
- O tu…- rzekła diabliczka wskazując miejsce, a czarodziej sięgnął po kieszonkowy zegarek i wymamrotał zmęczonym głosem, gdy zobaczył godzinę.- Jestem spóźniony.
Po czym ruszył do wyjścia w pośpiechu. Tuż po nim w drzwiach sypialni pojawiła się madame Waynecroft.
- Dobrze że jeszcze jesteście. Trzeba wymienić pościel z sypialni i zanieść ją do wyprania. No już już… nie mamy całego dnia. A ja nie mam czasu na was.- rzekła chłodno kobieta, a diabliczka wymruczała cicho chowając się za plecami czarodziejki. - Szkoda… bo ja też chętnie poddałabym się karze.
- Oczywiście Pani. - El skłoniła się głęboko przed Waynecroft, pozwalając by jej wzrok przesunął się kusicielsko po jej ciele. - Zajmiemy się tym jak najszybciej.
- Oczywiście. Bo dopilnuję tego. - po czym klaskając głośno dłońmi wydawała polecenia.- Do roboty dziewczęta, nie mamy całego dnia!

Czarodziejka bez zająknięcia zabrała się do pracy. Jednak to co powiedziała Frolica intrygowało ją. Była ciekawa czy Pani Waynecroft podobają się kobiety. Pozwalała sobie więc na to by przy pracy wypiąć się akurat w kierunku z którego patrzyła na nie ich pracodawczyni, lub czasem poprawić koszulę tak by podkreślić swoje piersi.
I miała wrażenie że jej spojrzenie skupiło się właśnie na czarodziejce, że zaczęło błądzić po jej krągłościach. Oczywiście madame Waynecroft była profesjonalistką i nie komentowała nieco prowokującego zachowania El, ale jej ramiona splotły się pod piersiami unosząc je nieco w górę.
El pozwoliła sobie by raz na jakiś czas jej wzrok spoczął na piersiach pracodawczyni. Starała się jednak nie zwalniać porządkowania, starannie składając pościel przeznaczoną do prania i zaściałając nową.
- Dobrze, teraz zajmijcie się oddaniem pościeli do prania.- rzekła władczo Waynecroft i spojrzała na Elizabeth.- Panno Morgan proszę podejść.
El zbliżyła się posłusznie stając tuż przed wyniosłą kobietą.
- Tak Pani Waynecroft?
Dłonie kobiety w rękawiczkach przesunęły się po piersiach czarodziejki muskając je opuszkami przez materiał. Po czym zapięły guziki przy szyi bluzki jej uniformu.
- Należy być schludną podczas pracy.- rzekła stanowczo przełożona czarodziejki, choć… czy nie przesadziła? Wczoraj El zauważyła, że pokojówki nie chodzą z bluzkami zapiętymi aż po kołnierzyk. Ba… Frolica tego nie robiła, a nie została zganiona za ubiór.
Jednak ten dotyk. Czyżby spodobała się Pani Waynecroft? Przypomniała sobie jak diablica fantazjowała na temat tej kobiety.. że lubiła być władczynią.
- Oczywiście Pani. - Odpowiedziała, spoglądając w oczy swojej pracodawczyni.
- Dobrze dziewczęta. Brać pościel i do pralni.- rzekła obojętnym tonem kobieta wzrokiem schodząc z twarzy El na jej biust. Uderzyła dłonią o dłoń klaszcząc, by je pogonić do roboty.
El podeszła do pościeli i podniosła ją mocno się wypinając w kierunku Waynecroft, na tyle by spódnica uniosła się i odsłoniła jej zgrabne łydki. Przytuliła brudy unosząc własne piersi i przechodząc tuż obok starszej kobiety ruszyła w kierunku pralni.
Diabliczka podążyła za nią pospiesznie, a gdy były już same na korytarzu to zamachnęła się ogonem dając mocnego klapsa w pośladki czarodziejki.
- Ty mała figlaro. Uwodzisz szefową.- zachichotała.
- Zauważyłaś? - El zaśmiała się cicho. - Byłam ciekawa czy podobają się jej kobiety.
- Trudno było nie zauważyć. Prężyłaś się uwodzicielsko jak tancerka.- odparła diabliczka z łobuzerskim uśmiechem.- Ciekawe jak cię za to ukarze… trochę ci zazdroszczę. Wygląda na zimnokrwistą kochankę. Wyrachowaną
- Na razie nie wiadomo czy będzie z tego coś więcej, ale skoro mówisz, że było widać.. to chyba powinnam poćwiczyć by to było bardziej subtelne. - El zamyśliła się. - Nieważne.. zanieśmy pościele i chodźmy posprzątać tamtą salę.


Sala wykładowa była olbrzymia. Była to sala półkolista z licznymi ławkami i dużym biurkiem wykładowcy na podwyższeniu zwanym też katedrą oraz tablicami. Była też dość brudna. Należało wyczyścić tablice i pościerać podłogi, przetrzeć ławki i okna. Nic dziwnego że dziewczyny miały ją tylko wyczyścić zamiast dwóch pokoi czarodziei. Była tu kupa roboty.
- To co… ty okna, ja ławki, a potem wspólnie podłoga? - El poluzowała dopięty przez Waynecroft kołnierzyk i zaproponowała podział zadań.
- Czy powinnaś rozpinać kołnierzyk. Jeszcze cię pani Waynecroft przyłapie i ukaże.- droczyła się diabliczka, a następnie przytaknęła czarodziejce. - Jak dla mnie może być.
- Wątpię by na tyle się mną zainteresowała by za nami podążać. - El wzięła wiadro i szmatę i podeszła do katedry by to od niej zacząć porządki.
- Czeka nas pucowanie klasy…- westchnęła diabliczka żartując. - Jak inaczej mamy zabić czas jeśli nie fantazjowaniem na temat twojego romansu z madame Waynecroft i obcasem jej trzewiczka masującym twój tyłeczek ?
- Wyobrażając sobie siebie z nią? - zasugerowała El biorąc się za mycie ławy profesorskiej.
- Też bym nie miała nic przeciwko.- zamruczała Frolica.- To że lubię cię klepnąć po pupie, nie oznacza że sama nie lubię być mocno pacnięta w tyłeczek.
- Rozumiem to niepokojąco przyjemne. - El przytaknęła i z ciekawością przyjrzała się auli. Nigdy pewnie nie dane jej będzie się tu uczyć lub choćby nauczać.
- Bardzo.- wymruczała diabliczka czyszcząc kolejne okno i kręcąc pupą na boki. Aula obecnie cicha i pusta wyglądała na obiekt starożytny, choć było to mylne wrażenie wywołane drewnianym parkietem i sufitem. Ścianami pokrytymi drewnem, jak i ławkami. Wydawało się ono stare głównie przez czarne smugi i wytarte w drewnie miejsca. Jakby zeszlifowano z nich jakieś… ślady.
El po wymyciu katedry przeszła do mycia ław studentów przyglądając się dziwnym smugom.
- Więęęc… jak myślisz jak cię by madame Waynecroft ukarała?- zapytała Frolica próbując zabić monotonię pucowania kolejnego okna, podczas gdy El nie potrafiła odnaleźć powodów takiego drastycznego szlifowania drewna.
- Może też klapsami? - Zasugerowała El przechodząc do kolejnej ławy. Diablica raczej nie da jej spokoju, ją jednak teraz bardziej interesowało co znajdowało się na ławach. Te niestety pozostawały tajemnicą mimo jej ustawicznych wysiłków, by zgłębić ich sekret. A na jej zachowanie zwróciła uwagę sama Frolica.
- Co tak obserwujesz te ławki?Uczniowie zostawili jakieś ciekawe bazgroły? - zapytała.
- Właśnie nie… za to cokolwiek tu było, ktoś starał się bardzo dokładnie wytrzeć. - El poddała się i przyspieszyła mycie ław.
- Pewnie ślady ichniej magii. - zastanowiła się diabliczka.- W końcu tego tu uczą, ciskać kule ogniste, strzelać piorunami i takich tam rzeczy.
- Pewnie tak. - El nie była przekonana. Wiedziała jak złożona potrafi być magia.
- A może przywołują demony i robią z nimi lubieżne rzeczy. Musi to być przyjemne w niektórych przypadkach. Inaczej bym się nie urodziła.- dodała pół żartem pół serio Frolica.
- Chyba te ławy nie są najwygodniejsze. - El przyjrzała się diablicy. Czy ta była pogodzona ze swym pochodzeniem? Chyba bardziej niż Simeon.
- Oj tam…- diabliczka podeszła do jednej z nich, podwinęła spódnicę i usiadła pupą na ławie. Trzymając się ławy poruszała pośladkami ślizgając się po niej.- Czy ja wiem… od biedy ujdzie.
- Nie obawiasz się drzazg? - El podeszła do niej stając tuż przed Frolicą.
- To wypolerowane drewno.- odparła diabliczka wodząc zadkiem po ławce, po czym oplotła nogami El w pasie i przyciągnęła ją do siebie. - Myślę, że to możliwe… by ktoś skorzystał z tego miejsca w taki sposób.
- Myślisz, że zabawiali się całą grupą? - El objęła diablicę.
- Mhmm… szalony pomysł, co? Ale samo przywoływanie demonów jest szalonym pomysłem.- odparła Frolica ogonem wodząc po łydkach. Zaśmiała się nerwowo siadając pośladkami na ławce, by palcami skubać końcówkę swojego warkocza.
- Przepraszam… poniosło mnie. Nie powinnam tak… nie w czasie pracy.- szepnęła wstydliwie.
- Tak to jest jak się fantazjuje o swojej pracodawczyni. - El przesunęła ręką po udzie diablicy, wsuwając ją pod spódnicę. - ale chyba nie chcemy by nas przyłapano, co?
- Mam wrażenie… że ty chcesz.- odparła Frolica wystawiając język i drżąc pod dotykiem czarodziejki. Niemniej westchnęła ciężko.- Ale lepiej nie… to dopiero drugi dzień. Nie chcemy podpaść tak szybko, a madame Waynecroft… z pewnością znajdzie jakąś wymówkę by cię ukarać. Nie musimy jej podsuwać powodu.
El klepnęła diablicę w pupę.
- To ruszajmy z myciem podłóg. - Odsunęła się od Frolicy i chwyciła szmatę by wymyć ostatnie ławy.
- Noo…- jęknęła smętnie diabliczka spoglądając na okna. I z ponurą miną udała się wyczyścić pozostałe. Potem zabrały się za mozolne mycie podłóg. I w takiej pozycji zostały “przyłapane” przez madame Waynecroft.
- Przerwijcie to na moment.- zażądała głośno.
El zatrzymała się spoglądając na swoją pracodawczynię.
Spoglądając z góry na obie pokojówki Waynecroft chrząknęła lekko i rzekła.- Dyskrecja jest cnotą pokojówki. Mam nadzieję, że to rozumiecie i nie będzie paplać o tym co się zdarzyło rano. Gdybym usłyszała pewne niepochlebne plotki i dowiedziała się że wypłynęły one z waszych usteczek, to bym musiała być zmuszona was dotkliwie ukarać… z wyrzuceniem z pracy w najgorszym przypadku. Mam nadzieję, że rozumiecie powagę sytuacji… prawda?
El spojrzała na diablicę ciekawa czy ta wyobraża sobie to "karanie". Szybko jednak odgoniła te myśli i powróciła spojrzeniem do ich przełożonej.
- Oczywiście Pani, sprawy magów są ich osobistą sprawą. - Odparła spokojnie, wpatrując się z dołu na Waynecroft.
- Będziemy dyskretne… pani.- odparła Frolica ze zmysłowym pomrukiem, który nie umknął uwadze czarodziejki, podobnie jak język którym diabliczka przesunęła po swoich wargach.
- To dobrze. - odparła łaskawie ich szefowa patrząc z góry na swoje pracownice i władczo. Jakby była to jej naturalna rola. Wzrok madame Waynecroft wędrował po dwóch pokojówkach obecnie klęczących przed nią w związku z myciem podłóg. Milczała dość długo trzymając obie służki w stanie zawieszenia… co jeszcze wymyśli? Co zrobi?
Ostatecznie nie zrobiła nic.
- To wszystko…- kontynuujcie..- rzekła odwracając się i ruszając do wyjścia z sali.
El odetchnęła w myślach, że Waynecroft darowała jej rozpięty kołnierzyk i powróciła do szorowania podłogi, kręcąc przy tym nieco pupą. Frolica zaś przez chwilę stała w miejscu drżąc i oddychając ciężko. Jej ogon wił się leniwie na boki.
- Co sobie wyobraziłaś? - El odezwała się szeptem gdy Waynecroft wyszła.
- Że podciąga spódnicę i każe nam obu całować jej trzewiki, potem łydki przez pończochy a potem… wyżej… uda.- szepnęła chrapliwym głosem rogata.- Ta jej zimna osobowość wraz z jej władczym głosem mocno na mnie działa.
- A ja jestem ciekawa jak wygląda gdy ta maska opada. - Przyznała się El i zabrała się za mycie podłogi.
- Ty i twoja ciekawość.- zachichotała diabliczka dając klapsa w pośladek współlokatorki za pomocą ogona. I również zabrała się za mycie podłóg. Ciężka to była i monotonna praca… minuty się dłużyły niczym godzin. Niemniej zdążyły się uwinąć półgodziny wcześniej niż ostatnio. Dobre i to.
- Szkoda że w łazience dla służby jest prysznic zamiast wanny. Chętnie bym się wymoczyła.- mruknęła Frolica napinając ciało, po podniesieniu się z kolan. El słyszała jak jej kości cicho chrupnęły.
- Cóż… ja mogę się wybrać do domu.. - Powiedziała nieco niepewnie El. - Z resztą powinnam chyba to zrobić.
- No… wypadałoby odwiedzić staruszków. Mam się zabrać z tobą czy lepiej ich nie straszyć?- zaśmiała się Frolica biorąc wiadra w dłonie i wychodząc z sali wraz z czarodziejką. Nagle… obie się zatrzymały i cofnęły odruchowo pochylając głowy.

Przez korytarz szła elfia czarodziejka w zjawiskowo pięknej sukni, otulając ramiona sobolowym futrem. Było coś w niej… jakiś splendor czy blask, który onieśmielał. Była jak cudowne zjawisko, jak… ideał niewiasty. Było też… niepokojąco znajomego dla Elizabeth. Pochylona Czarodziejka nie mogła oderwać wzroku od eleganckiej elfki. Była tak.. tak piękna. Tylko czemu wydawała się być znajoma? Może… użyła znanego jej zaklęcia? Kątem oka El przyjrzała się diabliczce, tabyła zbyt oszołomiona widokiem, by zauważyć rzucanie czarów… a elfka była odwrócona plecami. Czy zaryzykować wykrycie magii? Czar nie miał widowiskowych efektów, więc może nikt nie zauważy?
Cóż.. i tak już ryzykowała wszystkim trzymając księgę magiczną w swoim pokoju. Ukrywając dłonie pod szmatami i upewniwszy się, że Frolica na nią nie patrzy, rzuciła zaklęcie.
Elfka zamigotała licznymi aurami. Jej ciało i strój otaczały liczne wijące się wzorce zaklęć i wplecionych czarów. Część z nich połączone z magicznymi przedmiotami, inne były mgiełką aktywnych czarów. Wśród nich Elizabeth rozpoznała wzór znany dobrze. Czar przepychu, takie samo zaklęcie jakim dodała sobie uroku podczas rozmowy kwalifikacyjnej. Co jednak nie znaczyło, że sama elfka była brzydka… niemniej te onieśmielenie jakie wywoływała przechodząc było efektem subtelnej magii zauraczania.
El wyprostowała się, odprowadzając elfkę wzrokiem. Była ciekawa czemu tamta użyła tego zaklęcia. Na co się przygotowała?
- Chodźmy. - Odezwała się szeptem do Frolicy.
- Takie to mają dobrze. Urodzone w czepcu… śliczne jak z obrazka.- mruknęła pod nosem diabliczka podążając za Elizabeth.
- Też jesteś piękna, więc nie narzekaj. - El zaśmiała się. - Poza tym widziałaś jak zadzierała nosa. Jak dla mnie tacy ludzie mają problem ze sobą.
- W Uptown takie jak ona wyznaczają normy piękna i dobry gust.- wyjaśniła Frolica cicho.- Elfy może i nie są najliczniejszą grupą, ale wpływową. One decydują od tym co jest uważane za piękne, a co nie. Jakie są kanony mody. Jakie ciało jest idealne… Oczywiście nie wszystkie są takie. Ale najbardziej wpływowe domy mody są prowadzone przez elfy. Najbardziej znani architekci wywodzą się ze szpiczastouchego ludu, najpotężniejsi magowie New Heaven. One są ideałem do którego dążą bogaci mieszczanie i mieszczki. No i jest jeszcze Towarzystwo Światłych… mój poprzedni pracodawca z nimi współpracował. I co nieco o nich opowiedział. To… elfi rasiści, siebie uważają za najbardziej idealne istoty.. A innych chcą podporządkować sobie. Aasimary są uważane przez nich za w miarę piękne… ale diablęta? Z rogami, ogonami… kopytami. No ja ich nie mam, ale inni mają. My jesteśmy szpetne w ich oczach. Więc i szpetne w oczach elity miasta.
- Wychowałam się w Downtown, niezbyt mnie interesują gusta bogatych, choć przyznam, że ta elfka była w moim typie. - El wzruszyła ramionami. - Ale znałam pewnego elfa, który robił rewelacyjne pończochy, do tej pory zastanawiam się jaki był jego sekret.
- To palce. Talent, palce i lata doświadczenia.- odparła rogata i zerknęła za siebie żartując.- Ta elfka była w każdego typie. Nawet moim, choć drażni mnie wyniosłość elfów.
- Wiem, że to niewiele, bo ja nigdy pewnie nie znajdę się nawet blisko jej rangi, ale mi się podobasz i nie obchodzi mnie co ona może o tobie myśleć. - El uśmiechnęła się do diablicy i ruszyła w kierunku składzika na rzeczy do sprzątania.
- To miłe.- mruknęła lubieżnie Frolica ogonem sięgając pod spódnicę czarodziejki. I wodząc po bieliźnie dodała.- Jakoś ci się odwdzięczę za twoje słowa.
Dotarły do składziku i zostawiły sprzęt.
- To teraz na obiad?- zapytała Frolica.
- Tak, a potem usiadłabym i napisała te listy. - El zamruczała, czując dotyk ogona. - Potem miałam ochotę się poszwendać po uczelni.
- Odwdzięczanie mogę zostawić sobie na wieczór.- odparła z uśmiechem Frolica nie zaprzestając delikatnego smyrania czubkiem ogona po majtkach Elizabeth. - Bo coś mi mówi, żebym ci przeszkadzała w pisaniu. Pewnie pojadę na miasto, sama zrobić jakieś zakupy do naszego pokoiku. Spotkamy się więc później… a i…- wskazała palcem korytarz w lewo na rozwidleniu. - Biblioteka jest tam. W razie gdybyś szukała znajomej bibliotekarki.
- Dziękuję, może użyczą mi tuszu i papieru. - El upewniwszy się, ze nikogo nie ma na korytarzu, pocałowała diablicę.
- Mhmm..- wymruczała Frolica podczas pocałunku i powiodła dłońmi po biodrach kochanki. - Zawsze noś ze sobą jakąś szmatę. -W razie czego będziesz miała wymówkę, że przyszłaś coś wypucować. Jaśnie państwo nie lubią, gdy służba się włóczy bez celu. Ale zazwyczaj nie mają pojęcia na temat ich obowiązków.
El delikatnie pogładziła nasadę ogona diablicy.
- Dziękuję za poradę. - Wymruczała, zanurzając palec nieco pod spódnicę.
- Hej… wciśniemy się do składzika.- zamruczała Frolica czując ten dotyk. Po czym cmoknęła policzek.- Albo lepiej nie… nie musimy się teraz narażać na niewygody.
- Yhym.. to tylko po to byś myślała o mnie, a nie o Waynecroft. - El puściła diablicę i zgarnęła ze składzika miotełkę do kurzu i ścierkę.
- Nie martw się o to.- zachichotała Frolica i razem poszły na obiad.

 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline