Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-02-2020, 14:16   #263
Ehran
 
Ehran's Avatar
 
Reputacja: 1 Ehran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputację
Joe po raz kolejny w duchu podziękował za swój kombinezon. Ciężkie wojskowe buty nie robiły sobie wiele z płytkiej wody. Strach pomyśleć, co by było, gdyby miał na sobie zwykłe trampki. Przeziębienie murowane.
Gdy tylko upewnił się, że nic tu na niego nie czyha, że nic nie będzie próbowało go zjeść, zabrał się za przeglądanie szafek.
Joe uniósł brwi w lekkim zdziwieniu. Wyglądało na to, że w Szafkach znajdował się jakiś sprzęt górniczy. Kilofy, łopaty?
Czy ten bunkier dopiero znajdował się w fazie konstrukcji? Nie, raczej nie. Szatnia była zbyt blisko głównego wejścia... które było już w pełni gotowe. Joe nie znał się za bardzo na tym, wydawało mu się jednak, że bunkrów nie buduje się w tak małych etapach. A może odbywały się tu jakieś prace wydobywcze? Może jakieś wykopalisko archeologiczne? Zimny dreszcz przebiegł mu po plecach. A co, jeśli źródło tej całej strefy znajduje się tu? Jeśli ludzie znaleźli coś pod ziemią, coś starszego niż oni sami? Albo coś z innej planety? I... Joe potrząsnął głową. Domysły. Teorie spiskowe. Nic mu to teraz nie pomoże. Wejdzie głębiej, to zobaczy.
Rozejrzał się więc za latarką i bateriami. Przydatna mogła się również okazać apteczka.
Jak tylko znalazł kilof, nawet zamknięte szafki nie stanowiły wielkiej przeszkody. Płaskie ostrze narzędzia znakomicie spełniało się w roli łomu. cienka blacha szafek poddawała się, zgrzytając boleśnie, zwykle już po pierwszej próbie.

Większą uwagę poświęcił kartom identyfikacyjnym. Zdawał sobie sprawę, iż kiedyś takie były używane, by ograniczyć dostęp do co ważniejszych miejsc. Szukał zatem takich, na której pisało by kierownik lub coś podobnego nietypowego. Może coś z ochrony? Nazbierane karty wpakował do kieszeni. W najgorszym razie, przerobi je na karty do gry w pokera. O ile jeszcze kiedyś odnajdzie pozostałych, by mieć z kim grać. Hmm, czy dało by się grać w pokera samemu ze sobą? Trzeba to przećwiczyć.

Gdy skończył, ruszył dalej.
Drzwi otworzyły się z łagodnym szumem. Jednak korytarz dalej nie wyglądał już tak zapraszająco. Przez chwilę Joe stał w świetle jedynej dobrze działającej lampy. W głowie rozbłyskiwały mu sceny z różnych filmów, jakie oglądał.... w sumie bardzo niedawno temu.
Dopiero po chwili zagłębił się w półmroku ciągnącego się korytarza. Jedyna lampa w głębi, raz to rozbłyskiwała zimnym bladym światłem, raz to gasła, rzucając upiorne światło na otoczenie, raz to wydłużając raz skracając rzucane cienie.

Dwoje drzwi. Dwie możliwości. Obie równie niepewne, skrywające nieznane przeznaczenie za swymi wrotami..
Joe nie lubił mnożyć problemów. Skorzystał z pierwszych, bliższych drzwi. Wcisnął zielony przycisk i odsunął się o krok, unosząc oba pistolety.

Joe uruchomił panel i drzwi syknęły cicho gdy tak samo jak poprzednie wsunęły się w górną framugę. Przez chwilę Xero spoglądał w ziejąca ciemność bo światło z korytarzu na jakim stał sięgało tylko na kilka kroków za próg. A za tym progiem nie było widać nic specjalnego. Ot kawałek pustej i brudnej podłogi. Sytuacja zmieniła się gdy po paru sekundach zwłoki zaczęło zapalać się światło.

Wtedy dostrzegł, że za progiem jest jakieś większe pomieszczenie. Co prawda do przeciwległej ściany nie było tak daleko. Ledwo kilka kroków. Ale za to na boki ciągnęło się dalej. Jakby w gruncie rzeczy to był jakiś szeroki korytarz a Joe stał w jego bocznym wejściu. W prawą stronę biegł prosto z lewej było widać kawałek narożnika. Przy ścianach widać było jakieś stanowiska. Konsole, ekrany, obrotowe fotele jakby właśnie coś tutaj czymś się kiedyś sterowało czy coś takiego. Tylko, że to było trochę dalej. Kilka, kilkanaście, może nawet kilkadziesiąt kroków dalej. No a ledwo dwa czy trzy kroki dalej było coś co zdecydowanie przykuwa uwagę.

Pod sufitem była zamontowana wieżyczka z ciężką lufą. Może automatyczna a może sterowana. Na pewno zbyt mała by w środku ktoś siedział. Co więcej lufa była wycelowana prosto w wejście w którym stał Joe. Tylko ten nie miał pojęcia czy to teraz tak wycelowała w te drzwi czy tak już było wcześniej. W końcu przez kilka pierwszych chwil otwierały się drzwi i zapalało światło.

Joe zmrużył oczy. Nie spodziewał się takiego zabezpieczenia. Potwory, wijące się macki, zmutowanych ludzi, lśniące eteryczne sfery, tak, to wszystko było wielce prawdopodobne. Działka się jednak nie spodziewał. Widocznie bunkier był jakimś wyjątkowo neuralgicznym kompleksem. Dobrze może znajdzie tu rzeczywiście coś przydatnego.
Opuścił pistolety, by nie robić wrażenia zagrożenia. Ostrożnie zrobił krok do przodu. Nie spodziewał się, by działko miało natychmiast otworzyć ogień. Drzwi były nie zablokowane, co znaczyło, że o ile wieżyczka działa, zapewne ma inny rodzaj rozpoznawania przyjaciół i wrogów. I, jeśli Bóg da, jakiś mechanizm ostrzegawczy.
Może hełm ze schodów, może jakaś karta z szafek... no może coś się uda.... myślał sobie.
Rozejrzał się po pomieszczeniu, a potem zerknął z powrotem na wycelowaną w drzwi - w niego - lufę. Przy tym kalibrze, raczej żadne z znajdujących się tutaj ustrojstw nie da mu osłony przed pociskami...
Jeśli będzie gorąco... mógł jedynie się cofnąć i zamknąć drzwi... choć i te pewno niewiele pomogą.
Konstrukcja wieżyczki wydawała się ciężka... jednak Joe podejrzewał że potrafi się obracać dość szybko, szybciej, niż on potrafił by biec w bok by umknąć przed ostrzałem...
 
Ehran jest offline