Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-02-2020, 14:25   #11
wysłannik
Wiedźmołap
 
wysłannik's Avatar
 
Reputacja: 1 wysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputację
Hildebrand przyjął zlecenie spokojnie. Wiedział, że stało się coś poważnego, ale w tej chwili nikt jeszcze nie mógł oceni ani powiedzieć co. Założeń było kilka. Sam był bardzo ciekawy okolicy i historii jaka się wiąże z daną osadą. Jednak to trzeba było zbadać już na miejscu.
Po zadaniu swoich pytań i otrzymaniu odpowiedzi czarodziej tego wieczoru już się nie odzywał. Udał się do swojej izby, by spakować plecak i przygotować się do podróży. Szczególnie zadbał o swoją księgę. Nie była to byle książka, którą można kupić w każdym wielkim mieście. Była to księga wiedzy tajemnej. Potężna i dobrze wykonana. Miała swoją wagę, ale dzięki twardej oprawie i odpowiednio przygotowanej skórze na oprawę, była bardziej odporna na deszcze i wilgoć. Księgę wyjmował tylko w towarzystwie zaufanych osób. Teraz jednak owinął ją jeszcze w dodatkowy kawał płótna i schował w plecaku.
Kiedy do pasa przypiął broń, przypiął również swoją klepsydrę, która nie odmierzała już czasu, ale cały czas pełniła jego symbol. Zawiesił ją na sznurku przy pasku, tak jak wcześniej.

Becker lubił podróże. Był to świetny czas na rozmyślanie. Podróżowanie było nieodłącznym elementem życia każdej istoty praktycznie. Kiedy życie się kończyło i zaczynała się śmierć, to również kończyła się wędrówka i zaczynało się spoczywanie w Ogrodach Morra. Hildebrand doskonale pamiętał jeszcze wykłady na ten temat z kolegium.
Mimo, że czarodziej nie był starcem, lubił używać w wędrówce kija, jako podpórki i ewentualnej broni. To był jego sposób podróży. Innego tak naprawdę nie znał. W całym swoim życiu zaledwie kilka razy podróżował powozem, i to wynajętym w służących do tego gildiach przewozowych. Cały czas jednak uważał, że nic nie może zastąpić podróży na własnych nogach.

Deszcz nie był czymś przyjemnym podczas wielogodzinnych marszów. Ale takie rzeczy się zdarzały, dlatego czarodziej nawet nie marzył o tym by jak najszybciej znaleźć się w ciepłej i suchej izbie. Wiedział, że to nie możliwe, więc nie było nawet sensu o tym myśleć.
Podczas oględzin dołu i kości, które były w środku, Hildebrand pełnił wartę razem z Manfredem. Nie chciał schodzić do tej błotnistej dziury i przyglądać się resztkom jakiejś istoty. Becker miał inne zdanie niż reszta grupy na ten temat, jednak nie chciał się tym dzielić na głos. Nie widział sensu w tym, aby w tak trudnej godzinie i porze pochylać się nad nieznanym dołem i stertą kości. Gdyby jakieś Dziecię Nocy chciało, to i tak ożywiłoby te gnaty. To były złe ziemie, gdzie codziennie ktoś tracił żywot i zdychał w ostępach Lasu Gryfa. Mało kto przejmował się takimi nieszczęśnikami, ale też niewiele dało się zrobić. Całego zła z lasów wyplenić się zwyczajnie nie dało.
Ale dobrze. Czarodziej chciał być pomocny swoim towarzyszom i uważnie wpatrywał się w ciemną ścianę lasu wypatrując ewentualnego zagrożenia.
 
__________________
"Inkwizycja tylko wykonuje obowiązki, jakie na nią nałożono. Strach przed nią jest zbyteczny; nienawiść do niej, to herezja." - Gabriel Angelos, Kapitan 3 Kompanii Krwawych Kruków.
wysłannik jest offline