Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-02-2020, 16:34   #128
Arthur Fleck
 
Arthur Fleck's Avatar
 
Reputacja: 1 Arthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputację
Machavellian najpierw zaciągnął pod bramę część ekwipunku, zawołał do pomocy Gustawa, po czym wrócił po resztę. Gdy w końcu spotkał się z kompanami opowiedział im w szczegółach o swojej rozmowie ze starcem.
- Jutro mam mu zadać dwa pytania, mogę zapytać go o cokolwiek, najpierw muszę się jednak uważnie zastanowić nad tymi pytaniami – wyjaśnił pod koniec swojej opowieści – Jeśli macie jakieś propozycje chętnie ich wysłucham.
Każdy z jego towarzyszy mógł sobie wybrać broń, którą szlachcic został obdarowany przez ciemiężycieli. Machavellian postanowił zachować dla siebie sztylet. Ten który podarował mu starzec zakopał, nie podobało mu się to uczucie, gdy po raz pierwszy złapał za rękojeść, brzydził się magią i nie chciał mieć z nią nic wspólnego. Podejrzewał, że ten człowiek miał mieć jakiś cel przekazując mu to dziwne ostrze.
- Plany uległ zmianie. Wiem, że to Horst miał być nowym hersztem, ale nie spodziewałem się, że ktoś zwróci uwagę na to, że wypuściłem stąd psa. Tak czy inaczej mamy broń, możemy opuszczać jaskinię i przebywać na świeżym powietrzu, cieszymy się pewnymi względami u tych ludzi, przynajmniej na razie. Teraz wybaczcie, mam do wykonania zadanie zlecone przez starca…i proszę, nie osądzajcie mnie pochopnie. Ci, których wskażę i tak za parę dni byliby martwi, więc po prostu chcę skrócić ich cierpienie.
Machavellian zaczął zwoływać do siebie ludzi pracujących w kopalni. Gdy zebrało się już wystarczająco wiele osób, przemówił.
- Jak wiecie ten tyran który was prześladował i okradał z waszej ciężkiej pracy nie żyje a dwóch jego pomagierów uciekło w głąb jaskini i już tu nie wrócą. Nazywam się Machavellian Teslau, jestem szlachcicem z Nuln. Udało mi się dziś spotkać i porozmawiać z właścicielami tego miejsca. Podzieliłem się z nimi swoimi zastrzeżenia co do panujących tu zwyczajów i przekazałem pewną propozycję, na którą ludzie ci przystali. Od dziś nie będziecie już pracować tylko za jedzenie. Od dziś wasza praca okaże się przepustką do wolności. Co tydzień cztery osoby, które zbiorą najwięcej kamieni będą mogły opuścić tą jaskinię na zawsze.
Machavellian przerwał na chwilę po czym wskazał na czterech mężczyzn, którzy razem z nim rzucili się by dobić herszta.
- Wykazaliście się dzisiaj wielką odwagę i męstwem i do końca życia wam się za to nie odwdzięczę. Dlatego dziś wieczorem to wy jako pierwsi opuścicie to miejsce. Na początek zostaniecie skierowani do lżejszej pracy, na przystani, przy statkach. Dostaniecie swoje własne kwatery, namiastkę normalnego życia. Chociaż tyle dla was mogłem zrobić.
Szlachcic podszedł i każdemu z więźniów, którzy wieczorem mieli przekroczyć tajemnicze drzwi przekazał po butelce wina po czym znów zwrócił do ogółu.
- Mam świadomość w jakich strasznych warunkach przyszło nam tu wegetować. Ale zrobię wszystko by ten straszny czas choć trochę wszystkim umilić. Osoba, która pod koniec dnia zbierze najwięcej kamieni, dostawać będzie nie tylko jedzenie, ale i to – pokazał na ostatnią butelkę wina, którą trzymał w ręce – Wiem, że to niewiele, ale jeśli zwiększymy wydobycie, właściciele kopalni będą szli na kolejne ustępstwa. Z czasem nasze życie tutaj stanie się całkiem znośne, to wam obiecuję.
Machavellian w końcu skończył przemowę, po czym oddalił się w ustronne miejsce i zwymiotował. Jednego był pewien. Jeśli przeżyje i wróci kiedyś w rodzinne strony pozdejmuje ze ścian w domu wszystkie lustra i zwierciadła
 
Arthur Fleck jest offline