Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-02-2020, 17:23   #87
Mira
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
- Umiesz grać o wysoką stawkę... dobrze - powiedział Ulv, znikając swoje ubranie i z wyraźną przyjemnością zanurzając się w wodzie. Tymczasem Leith poczuł coś jakby pukanie do swojego umysłu, delikatny, ledwo wyczuwalny dotyk świadomości…
- Mrr… - odruchowo warknął mieszaniec zwyczajnie nie lubiąc gości w swojej głowie, nawet tych pukających. Mężczyzna usiadł na brzegu basenu trzymając w wodzie jedynie stopy. W tym samym czasie “uchylił przed” gościem swoje gorące i żrące wnętrze.
- Leith... - usłyszał cichy szept, tak cichy jak tchnienie wiatru, a jednak rozpoznał ten cichy głos. To była Aurora.
Mieszaniec natychmiast skupił całą mentalną uwagę na głosie żony.
- Aurora! - wyszedł jej na spotkanie.
- Leith... - usłyszał ulgę w jej głosie, a po chwili zobaczył jakby zarys jej ciała. Wyglądała jak cienisty kształt. Siedziała na kamienistej posadzce. Wokół były tylko gołe, kamienne ściany i podobny sufit. Obraz był strasznie niewyraźny, toteż Leith nie potrafił dostrzec żadnych szczegółów, które uznałby za charakterystyczne. Nie widział nawet drzwi czy okien - choć być może ich tam nie było.
- To... wysysa ze mnie magię... - cień Aurory wskazał na swoją szyję, na którą coś miała nałożone - jakby obrożę. - Zaraz pewnie znów... zasnę... z wyczerpania…
- Kto? gdzie?… - Leith automatycznie zadał dwa pytania które w pierwszej kolejności oddzielały go od żony. Widmowe uszy mężczyzny opadły czując cierpienie kobiety a serce ogarniała już żądza mordu.
- Nie wiem... nikogo nie...
Połączenie urwało się. Leith miał wrażenie, że Aurora faktycznie zasnęła. Przed nim natomiast stał nagi Kai, który zaintrygowany chyba dziwnym zachowaniem bękarta, machał mu przed oczami ręką.
- To ona? - zapytał.
Leith ze złością machnął pazurami nad ręką skrzydlatego.
- Jesteście mało kreatywni, serwują jej tą samą gościnność od której mnie zwolniłeś.
- Zwolniłem?
Leith przewrócił oczami
- Jest uwięziona.
- A jakieś szczegóły erudyto? - westchnął zniecierpliwiony golas.
- Ma obrożę, która wysysa z niej magię, ciągle śpi i nie wie ani gdzie jest ani w czyjej gościnie.
Ulv wzbił się w powietrze, przez chwilę prezentując swoje nagie młodzieńcze ciało, by zaraz potem przywdziać czarny garnitur. Trochę nie pasował on do tak młodego chłopaka, ale widać gusta się nie zmieniają wraz z ciałem. Skrzydlaty opadł na fotel niedaleko basenu, wskazując miejsce naprzeciw Leithowi. Stolik między fotelami zaś nakrył się jedzeniem.
- Nie powinieneś tu dłużej zostawać. Tolerancja Tuli ma swoje granice, niemniej... nawet ona nie jest gotowa stracić córkę w imię walki o władzę w domenie. Jedz i otwórz swój umysł. Chcę zobaczyć dokładnie to, co widziałeś.
- Jasne tato… - zmrużył oczy Leith - tylko najpierw ty zrobisz coś dla mnie, pokaż mi jak wygląda dwór ognia i inne w których nie byłem oraz jak tam trafić, chyba że… w twoich wspomnieniach jest coś czego wolałbyś nie pokazywać dzieciom…
Nastolatek, do którego mówił, parsknął śmiechem i sięgnął po bagietkę nadziewaną dżemem.
- Dobra młody... trzymaj się mocno. - powiedział i zaczął przeżuwać jedzenie, a Leitha znów wciągnęło do wizji.

[media]https://i.pinimg.com/originals/fa/7c/d2/fa7cd272aeb3777998a3ab03c4991e95.jpg[/media]

To jeszt dwórh ognia. Rządzi nim stary lis Vardalos i jego czterech synów.

[MEDIA]https://s6.ifotos.pl/img/byronbyfu_qaewxhs.jpg[/MEDIA]

Było ich sześciu, ale jeden przeniósł się na dwór królowej, a Vasco... sam zabiłeś.
Dwór Wiatru, to wiesz. Dwór Wody też. Dwór Ducha również... przy czym on nie ma księcia ani księżnej, jedynie radę pięciu starszych, której przewodzi Sean. Dwór Snów oficjalnie wciąż rządzony jest przez Caspra, ale w praktyce to Królowa rozdaje tam karty. Dwór Ziemi... sentyment cię bierze, co? Rządzą nim Byron i Asarah, jako małżonkowie. O, czyżbyś nigdy nie widział ich chaty? No tak, wolałeś ziemne zapasy. Nic specjalnego. Zero fantazji. Jak to na Dworze Ziemi.

[MEDIA]https://i.etsystatic.com/17832180/r/il/fd9b0f/1818821295/il_570xN.1818821295_dva6.jpg[/MEDIA]

- tą wizją zakończył, a Leith znów wrócił do lustrzanej łaźni i swojego ciała.

Leith przyskoczył do skrzydlatego i zniknął z nim na drzewo na przełęczy za dworem Wiatru.
- Jestem pewien że stąd trafisz tato - wytłumaczył po czym dodał.
- Sprawdzaj… - Leith pozwolił Ulvowi trochę popatrzeć w swoich myślach.
- Nie byłoby tych wszystkich problemów gdyby nie wasze gierki… - pomarudził jeszcze przed tym.
- Pomieszczenie bez drzwi i okien, sama skała... to może być wszędzie. Nie mogłeś się lepiej przyjrzeć? - westchnął nastolatek. Najwyraźniej marudzenie było u nich rodzinne.
- A ile osób stworzy obrożę która zablokuje Aurorę? - kombinował Leith.
Mężczyzna zastanowił się.
- Wiem, o co ci chodzi, ale pamiętaj, że jest sporo artefaktów sprzed naszych czasów, stworzonych przez moce tych, których dziś już nie ma... No ale tak z żyjących, to oczywiście Królowa, Syrena, Sean, Vardalos i może Tula. No i jeszcze są ci, co siedzą w Więzieniu, ale nimi nie trzeba się...
Nagle Ulv zbladł. Dosłownie zbladł. Po raz pierwszy jego twarz odwzorowała tak żywą i szczerą emocję.
- A w więzieniach są cele… - zauważył Leith - chcesz wyjaśnić?
- Nie rozumiesz... Z Więzienia się nie wychodzi. Nie wchodzi się tam też, jeśli nie ma się odsiadki. Klucz do bramy Więzienia, wydaje się tylko w szczególnych sytuacjach. Bramy otwiera się tylko za zgodą co najmniej czterech przedstawicieli dworów, a ostatni raz było to robione chyba z dziesięć lat temu. - Ulv aż usiadł na gałęzi. - Ale twój opis... cele bez drzwi i okien, magiczna obroża, która więzi nawet kogoś takiego jak Aurora, spijając z niej moc... to pasuje do tego, co wiem o Więzieniu. To miejsce jest samowystarczalne, ponieważ strażnicy używają magii więźniów do zasilania go. Tylko jak... nie, wydaje mi się, że to niemożliwe. Musimy wymyślić inną opcję.
- Ktoś kto oszukał własną śmierć musi się bardziej postarać - zauważył Leith - nie przyjmuje twojego „niemożliwe” o czym myślałeś?
- Nie wiem jak miałaby się tam dostać, ale... możemy sprawdzić czy nikt nie ukradł klucza. Jest na Dworze Ducha.
Leith kiwnął głową ale nie wykonał jeszcze żadnego ruchu.
- To samo pytanie, tylko teraz już nie do Kaia tylko ciebie: Co ty z tego masz?
Nastolatek parsknął.
- Jeśli ci powiem, nie uwierzysz mi. Może sam to kiedyś rozkminisz. W każdym razie moja motywacja nie jest dla ciebie problemem. Mam pomagać ci z rozkazu Tuli odzyskać jej córkę, do tego momentu jesteśmy wszyscy po tej samej stronie, młody, czy ci się to podoba czy nie.
Leith pokręcił głową z niedowierzaniem.
- Jesteście szaleni… - stwierdził, po czym wzruszył ramionami - gotowy?
- Z tego, co wiem, twoje podróże nie trwają na tyle długo, by trzeba było pakować prowiant. - uśmiechnął się chłopak w charakterystyczny dla Ulva sposób. To niezwykłe jak osobowość potrafi wpłynąć na fizjonomię…
- Nie mogłeś zamordować jakiejś gorszej osoby? znośni skrzydlaci powinni być pod ochroną… - westchnął po czym złapał ojca by pojawić się na innym dworze, w okolicach wodospadu, który pokazała mu Aurora.
- Sam mi się podłożył, otworzył umysł... ta jego młodość była zbyt nęcąca - o dziwo Ulv zaczął się tłumaczyć - Poza tym to ty mogłeś mnie nie... - urwał, bo zobaczył miejsce, do którego się przenieśli.
Chłopak otworzył szerzej oczy, w których odbijała się teraz łuna pożaru, jaki trawił Dwór Ducha.
- Matko Noc... - szepnął.
Biblioteka, te wszystkie zwoje i księgi płonęły teraz, by bezpowrotnie zmienić się w kupkę prochu.
 
__________________
Konto zawieszone.

Ostatnio edytowane przez Mira : 23-02-2020 o 17:25.
Mira jest offline