Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-02-2020, 18:05   #27
Efcia
 
Efcia's Avatar
 
Reputacja: 1 Efcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputację
Drużyna Bravo 4

Marines, wraz z da Silvą i Agnes, pokonali ostrożnie kilka korytarzy i pomieszczeń, po czym dotarli w końcu do malutkiej stacji kolejki… która nie działała. Za namową Winters, postanowiono jednak sprawdzić sam tunel miejscowego środka transportu. Otwarcie awaryjnego panelu w ścianie, następnie użycie ręcznego pokrętła, i drzwi rozsunęły się, nic wielkiego, nic trudnego.

- Na razie czysto - Zameldował wgapiony w Motion Tracker Kovalski.


W samym tunelu było jeszcze ciemniej niż w korytarzach, a wagonu (mogącego pomieścić 20 osób) nigdzie widać nie było. Pewnie tkwił gdzieś na linii, unieruchomiony i czekający na zasilanie, oby jednak dalej niż stacja nr.2, inaczej może być problem z przeciśnięciem się przez sam tunel kolejki do celu…

- Co robimy? - Winters spojrzała na dyrektor i jej ochronę - Wasza decyzja.

- Idziemy prosto aż do centrum- oznajmiła da Silva. - Jeżeli nie będzie to absolutnie konieczne, to badanie bocznych pomieszczeń zostawimy na później. Moim priorytetem jest dostanie się do głównego komputera i uruchomienie przynajmniej części urządzeń, tak by mieć jak najlepszy podgląd na sytuację w całej kolonii. I przekażcie proszę waszemu genialnemu dowódcy, że jeżeli zniszczy drzwi do szpitala, to nie będzie można z niego korzystać i leczyć tam tak kolonistów jak i was.


Kapral Winters spojrzała na da Silvę, zacisnęła usta, po czym odezwała się przez komunikator do porucznika, starając się nie szczerzyć:

- Bravo 4 do 1. Pani dyrektor przekazuje, wara od rozcinania drzwi szpitala, bo inaczej nie będzie jak z niego korzystać dla kolonistów lub dla nas.

- Dziękuję bardzo- Veronica uprzejmie odezwała się do kobiety i do tego miło uśmiechnęła się. - A teraz dość tych uprzejmości. My za wami- Veronica ruchem ręki zaprosiła towarzyszących jej żołnierzy do przekroczenia otwartych już wrót.


- W tunelu kolejki… żadnych uwag - mruknął Evanson patrząc już bez takiego przekonania jak poprzednio w ciemności magistrali. - Chcę słyszeć tylko tylko tracker Kovalskiego.

Odwrócił się w kierunku starszej kapral Winters, Agnes i da Silvy i uśmiechnął niewinnie.

- Jeśli to nie problem psze pań.

Po czym wskoczył do tunelu, a zaraz za nim zrobił to samo Kovalski.

- Heh, Arc wyhodował sobie jaja... - Mruknął pod nosem Deluca, po czym Bravo 4 weszło w mrok tunelu, a Marines zrobili użytek ze swoich lamp na pancerzach...


Obie kobiety pozwoliły się prowadzić uzbrojonym po zęby ludziom. I bez szemrania dostosowały się do tempa narzuconego przez żołnierzy, które prawdę mówiąc, było ślamazarne. Pilnowanie Motion Trackera, sprawdzanie każdego kąta tunelu, uważanie pod nogi, by się nie potknąć o tory i jego elementy… i wtedy się sprawy nieco porypały, o czym się dowiedzieli drogą radiową.

- ...rafiliśmy… na… ałe… stado!! Musimy… wycofać… bijają grodzie!! - Usłyszeli Marines przerywany głos sierżanta Reynoldsa, a Winters dała znak, by się zatrzymać, po czym próbowała jakoś się połączyć z resztą. Wychodziło na to, że w tunelu kolejki łączność jest nieco ograniczona, ale z całą pewnością Bravo 3 miało chyba kłopoty.

- To na nic - da Silva wyjaśniła oczywistą rzecz. - Tony żelbetonu uniemożliwiają komunikację. Powinniśmy iść dalej.

- Kovalski??

Tracker przez chwilę stukał negatywnym odczytem, a Evanson gorączkowo wsłuchiwał się w bezowocne próby Winters. Rój gdy ożywał… ożywał cały...

- Przed nami cisza - odparł nerwowo strzelec.


- No ale gdzie oni się wycofają?? - Powiedział Cooper - Wrócą do 1, czy polecą do nas?? Jak do 1, to my tu zostaniemy odcięci! A jak do nas, to jak nas znajdą?

- W obu przypadkach musimy przyspieszyć. - skomentował smartgunner - Już!

- Moment! - Winters nieco zaprotestowała - Ray ze mną, wracamy, rzucamy flarę obok drzwi i je zamykamy, wy idziecie dalej, za chwilę was dogonimy. Ok??

- Nie. Nie ok!- Da Silva zaprotestowała głośno i dostanie. - Rozdzielanie się jest najszybszą drogą do piekła w tych warunkach. Jeżeli naprawdę pośpieszymy się, to drzwi można zamknąć zdalnie .

Veronica sporo wysiłku włożyła w to by ani raz nie dodać "A nie mówiłam!" lub "Macie głośne dewastowanie grodzi, które wymyślił wasz przełożony!"
Może to pomogłoby jej samej, ale raczej wpłynęłoby negatywnie na żołnierzy.

- To tylko 50 metrów, a ile do następnej stacji? 300? 400? Idziecie! - Fuknęła kapral, po czym nie wdając się już w żadne rozmowy, pognała z Cooperem wzdłuż torów.


- Bez dyskusji. Na przód! - Evanson ruszył żwawo przed siebie - Deluca, zamykasz, flara co 50 metrów, Kovalski mów do mnie.

Zwiększenie tempa w jakim poruszali się wcale nie przeszkadzało Veronice. Szybko dostosowała się do niego. W końcu to jej najbardziej zależało na jak najszybszym pokonywaniu dystansu jaki im został...i w pewnym momencie poczuła klepnięcie w tyłek?? To nie była jednak dłoń Deluci, a lufa jego granatnika. Mężczyzna podał jej w milczeniu swoją broń przyboczną, pistolet, po czym kiwnął głową.
Da Silva pokręciła przecząco głową.
- Nie wiem jak tego używać- wyjaśniła w pośpiechu, na co Marine prychnął w niezadowoleniu, po czym schował pistolet na powrót do kabury.

- Z przodu czysto - Meldował Kovalski, gdy pokonywali kolejne metry tunelu, a Deluca odpalił kolejną flarę, i rzucił ją na tory. Syczący, i nieco dymiący cylinder oświetlił najbliższe otoczenie krwistą czerwienią…

I wtedy pojawił się sygnał dźwiękowy w Motion Trackerze Kovalskiego. Marine jednak nie miał czasu by cokolwiek zameldować, i by właściwie nawet cokolwiek zrobić.
Punkt wykryty przez MT był w odległości 0m.
- Arc!!! - Ryknął John, unosząc karabin w górę. To co już kilkakrotnie brali w tunelu kolejki za rury na ścianach tuż pod sufitem, albo na samym suficie, tym razem nie było rurami. Przyczajony Xenomorf skoczył w dół, prosto obok drącego się Marine. Wielkie łapska z pazurami próbowały zamachnięciem urwać głowę Kovalskiego, i mimo, że ta nie została oddzielona od reszty ciała, mężczyzna wrzasnął z bólu, a na ścianę trysnęła jego krew. Zatoczył się lekko w tył, po czym zaczął walić do Xeno serią. To był chyba dobry znak, Kovalski jeszcze żył?

Ale na tym się skończyło. Z sufitu zeskoczyły jeszcze dwie duże, czarne bestie, sycząc złowrogo i szczerząc kły, skacząc do ataku w kierunku również idącego na szpicy Evansona.
Agnes popchnęła Veronicę w kierunku ściany, tak by pani dyrektor była jak najdalej od ksenomorfów.
Da Silva, zasłonięta ciałem ochroniarz, mogła tylko czekać aż towarzyszący jej żołnierze rozprawią się z pasożytem.

Smartgunner był gotów do strzału odkąd weszli do tunelu. M56 momentalnie zagrała siekając serie w kierunku obcych i śląc im serdeczne pozdrowienia z Ziemi.


Kovalski rozpieprzył Xeno serią ze swojego karabinu, definitywnie gnoja zabijając… podobnie uczynił i Arc, prując do celu 2 razy ze Smart Guna. Pozostał jednak trzeci, który okazał się wrednym sukinkotem. Wyprowadził cios własnym ogonem, podcinając Evansona, i zwalając go z nóg. Marine padł boleśnie na plecy, na cholerne tory, po części przygnieciony własnym M56, czując ból w jednej z nóg, zranionej ostrą końcówką Xenomorfa…

- Te! Ścierwo!- Wrzasnęła da Silva i cisnęła w kierunku stwora ostry kamień jakich było pełno dookoła. Może i technika posunęła się do przodu, ale ludzkość nadal używała do utwardzania nawierzchni torów twardych i ostrych kamieni.

Leżący na torach marine także nie zamierzał odpuszczać walki choćby na sekundę. Za wiele razy oberwał by utyskiwać na parę siniaków. Za to pamiętał, że jad gnojka może go wyłączyć, więc korzystając z twardego oparcia ziemi uniósł rozgrzaną już lufę i wywalił do ksenomorfa. Jednocześnie będąc czymś nieźle podbudowanym. W ferworze starcia nie był do końca pewien czym, ale musiało to mieć coś wspólnego z bezbronnym wygrażaniem obcemu i rzucaniem w niego kamieniami.

Rzucenie kamieniem w Xenomorfa gotującego się do skoku na Arca było… wariactwem. Ale na sekundę poskutkowało, odwracając uwagę bestii od Marine, i zamiast skoczyć na mężczyznę, łeb Xeno zwrócił się ku Veronice i Agnes, złowrogo sycząc. Androidka wyszarpnęła z kabury pistolet, po czym strzeliła do skaczącego ku nim przeciwnika. Kula trafiła w podłużny łeb stwora, gdzieś tam w tylnych jego okolicach, ale było to bardziej draśnięcie, niż wpakowanie pocisku prosto w czerep. Na Xenomorfie nie wywarło to z kolei wrażenia…


Jeszcze w trakcie skoku wyprowadził cios ogonem w leżącego na torach Evansona, ten jednak obronił się przed tym własną bronią, zbijając ostro zakończone kurestwo. Następnie, Marine leżący na plecach, odchylił głowę w tył, po czym wypruł serię ze swojego M56 w plecy Xeno, mającego zamiar ukatrupić obie cywilne kobiety. No cóż, wyczyn to był niezły, ryzykowny, ale i skuteczny. Arc zabił sukinkota, strzelając “do góry nogami”, nim ten dopadł panią dyrektor i bodygardkę.


Nawet w tunelu, dało się słyszeć potężną kanonadę, mającą miejsce gdzieś w kolonii. Wychodziło na to, iż rozpoczęła się batalia z Xenomorfami, a Marines (sądząc po odgłosach), używali nawet granatów, czy tam i granatników??


Kovalski miał mocno rozoraną gębę, a twarz zalaną krwią. Hełm M10 miał na sobie ślady pazurów Xeno, do tego mikrofon łączności został roztrzaskany w mak, a mężczyzna ledwie stał na nogach, ciężko dysząc, i coś mamrocząc pod nosem. Był zdecydowanie poważnie ranny. Deluca stał obok wszystkich ze skwaszoną miną...


Wtedy też nadbiegła zziajana Winters i Cooper.

- Wszystko widzieliśmy, ale nie było czystego pola strzału! Jezu! Wszyscy cali?? - Powiedziała kobieta.

- Tak. Nie - wydyszała ciężko da Silva.
Omiotła spojrzeniem pobojowisko i wzdrygnęła się. Na okazywanie strachu czy przerażenia nie miała jednak czasu. Nie przy nieprzychylnie nastawionych członkach korpusu Marines.
Odkaszlnęła by uspokoić głos i z rękoma mocno przyciśniętymi do tułowia odezwała się znowu.
- Idziemy dalej. To już nie daleko. Da pan radę?- Zwróciła się do kaprala Evansona, podchodząc na sztywnych nogach do niego.

Żuczek. To słowo pcha się na usta na widok marine w pełnym rynsztunku ze smartgunem, obróconego na plecy. Evanson chętnie więc skorzystał z pomocnej dłoni Deluki i tylko skrzywił się boleśnie wstając na równe nogi i lokalizując tym samym źródło bólu. Tuż pod lewym półdupkiem. Skinął głową szyszce.

- Tak psze pani. Kiedyś taka rana była warta milion dolarów - mruknął orientując się jednak szybko, że nikt tego żartu nie zrozumie po czym odezwał przez komunikator - Evanson, w tunelu linii dwa. Zneutralizowaliśmy trzech obcych. Kovalski ranny. Idziemy do Centrum Dowodzenia. John… - skrzywił się wyłączając interkom i spoglądając na rannego Kovalskiego. Skurczybyk nieźle oberwał, ale trzymał się. Czasem debil. Ale zawsze marine... - Wytrzymaj. Cholera… Ray, przejmij tracker. Deluka… pomóż Johnowi iść… Za… za pozwoleniem pani kapral Winters…

Raz jeszcze spojrzał w kierunku cywilek. I raz jeszcze skinął im głową co mogło niejako ujść za podziękowanie za szansę, którą dał mu strzał z pistoletu i rzut kamieniem.

- A pan?- To samo pytanie padło w kierunku szeregowego Kovalskiego.

- Błłłłghhhh... - Wymamrotał Marine, z pokiereszowaną gębą, wciąż zalewając się własną juchą. Deluka wziął go pod ramię.

- Trzeba mu facjatę opatrzeć! - Stwierdził operator granatnika.

- Dobra, ale nie tu. Idziemy dalej. John, jeszcze 5 minut, ok? - Powiedziała Winters. Nie pozostawało więc nic innego, jak iść dalej tunelem, do Centrum Dowodzenia kolonią…
 
__________________
- I jak tam sprawy w Chaosie? - zapytała.
- W tej chwili dość chaotycznie - odpowiedział Mandor.

"Rycerz cieni" Roger Zelazny
Efcia jest offline