Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-02-2020, 14:05   #193
Raga
 
Raga's Avatar
 
Reputacja: 1 Raga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputację
***

Dotarcie przed dom Morgana zajęło niecałe pół godziny. Corday zapłaciła taksówkarzowi i wysiadła. Była już dobrą dobę na nogach i zaczynała się czuć jak telefon, który wyświetla ostrzeżenie, że zostało zaledwie 5% baterii i lada chwila się wyłączy. Podeszła do furtki i wdusiła guzik domofonu. Na pewno nie czekała długo, ale wydawało jej się, że do trzasku otwierającej się bramki minęły wieki. Irya minęła podjazd, pokonała schodki i z nadzieją nacisnęła klamkę drzwi frontowych. Na szczęście były otwarte.
Za drzwiami salon wyglądał dokładnie tak jak zapamiętała go z ostatniego razu gdy tu była. Przesłonięte okna dawały półmrok, przyjemny dla zmęczonych oczu. Pomimo makijażu musiała dawać do zrozumienia jak bardzo jest zmęczona, gdyż Charles bez słowa wstał z kanapy i podszedł aby pomóc się jej rozebrać. Nie potrafiła się nie uśmiechnąć na jego widok w t-shircie, spodniach od piżamy i boso. Bez wahania oddała mu swoją torbę i płaszcz, a po jej minie było widać, że jest mu wdzięczna nawet za tą pomoc. Kiedy to odłożył, Irya uwiesiła mu się na szyi i pocałowała go.

Morgan odwzajemnił pocałunek, wziął ją na ręce i ruszył w kierunku przedpokoju. Z każdym krokiem można było wychwycić coraz wyraźniejszy szum wody. Charles odstawił Iryę na dywanik w zaparowanej gorącą wodą łazience.
- Idealnie... - powiedziała, gdy jej spojrzenie spoczęło na przygotowanej kąpieli, bo marzyła o tym już od chwili jak wyszła z klubu. Zadowolona od razu zabrała się za rozpinanie guzików w swojej koszuli.
- Nie-e - mężczyzna stanowczo stłamsił wszelkie przejawy jej inicjatywy, a następnie powoli zaczął sam ją rozbierać. Z początku Irya była zdziwiona tą reakcją, ale nic nie powiedziała i pozwoliła mu robić z nią co sobie chciał. Gdy była zupełnie naga, ponownie wziął ją na ręce i włożył do wanny. Woda sięgająca krawędzi prawie wylała się na zewnątrz. Wsunął jej pod kark wałek ze zwiniętego ręcznika, wziął do ręki materiałową myjkę i zaczął nią masować i namydlać jej ciało. Było to tak bardzo przyjemne i relaksujące, że potrzebowała całej swojej siły woli, żeby nie zasnąć. Gdy skończył wyciągnął ją z wanny, postawił na powrót na dywaniku, osuszył grubym, puszystym ręcznikiem, a potem owinął szlafrokiem wykonanym z takiego samego materiału. Przez cały rytuał nie padło ani jedno słowo.

Po tym Irya została zaniesiona do pokoju gościnnego i ułożona na łóżku. Morgan położył się obok niej, twarzą do niej. Blondynka wyciągnęła ku niemu rękę i położyła dłoń na jego policzku, delikatnie gładząc opuszkami palców po jego skórze. Było jej w tej chwili tak dobrze i zaczynała przegrywać ze zmęczeniem.
- Charles... - mruknęła. Miała ochotę powiedzieć mu dokładnie co teraz do niego czuje, ale resztki zdrowego rozsądku podpowiadały jej, że to mogłoby popsuć to jak wspaniale jej teraz było. Ale czy musiała cokolwiek mówić? Z nim to właśnie czyny i gesty zastępowały wszystkie słowa. Dlatego nic więcej nie powiedziała i po prostu przysunęła się do niego i mocno przytuliła, a kiedy będąc tak blisko, ciepła jego ciała zagłuszyło odczuwanie chłodu jego aury, Irya zasnęła.

[media]http://www.youtube.com/watch?v=bLofXYop_UE[/media]

***

Gdy Irya się otworzyła oczy poczuła, że nadal jest w ramionach Charlesa. Jego równomierny oddech podpowiadał, że jeszcze się nie obudził. Oboje musieli być tak samo zmęczeni gdyż nadal leżeli w dokładnie takiej samej pozycji jak przed zaśnięciem.
Przez chwilę przyglądała się jego twarzy. Nawet nie brała pod uwagę wstawania teraz z własnej woli. Przymknęła w końcu oczy i po prostu cieszyła się tym, że jest blisko. Wspominając kąpiel robiło jej się błogo i tym bardziej nie zamierzała wstawać z łóżka. Czas miło płynął, ale ani Charles się nie budził, ani jej sen nie wracał. Nawet zdziwiła się, że czuła się wyspana, do tego masaż sprawił, że ból w klatce piersiowej nie był już w żaden sposób uciążliwy. Charles naprawdę starannie się nią zaopiekował. Teraz czuła się winna mu jakoś zrewanżować. Wypadało więc żeby zrobiła śniadanie. Nie chciała go budzić, więc ostrożnie oswobodziła się z jego objęć, a następnie cicho opuściła sypialnię. Poprawiła na sobie szlafrok i ruszyła korytarzem.

W kuchni rozejrzała się po szafkach i zawartości lodówki oceniając co da się z tego zrobić. Ku jej zaskoczeniu kuchnia Morgana była dosyć dobrze zaopatrzona. Przeciętny obywatel Luny stołował się albo w tanich barach lub drogich restauracjach. Półproduktów nie było dużo, ale były różnorodne. Nie każdy miał pieniądze i czas na sprowadzanie ich i samodzielne wykorzystanie we własnej kuchni. Charles albo miał smykałkę do gotowania albo był wykwintnym pozerem co w tym przypadku nie robiło żadnej różnicy.
Podejmowanie decyzji zawsze szło jej sprawnie, więc zaraz wyciągnęła to co uznała za przydatne. Na pewno nie była w stanie przyrządzić wszystkiego co jej gosposia, ale pewnych rzeczy, jakich nauczyła się jeszcze w dzieciństwie, nie dało się zepsuć. Bardzo sprawnie wszystko przygotowała i gdy po ułożeniu przy pulchnych naleśnikach bekonu i sadzonych jajek na koniec polewała te pierwsze słodkim syropem, sama zaczęła czuć głód. Dlatego nie hamowała się przed "kontrolą" jedzenia, gdy było już gotowe.


Nie znalazła stolika do serwowania jedzenia w łóżku, więc zastąpiła go zwykła tacą, na której poza talerzem, postawiła jeszcze szklankę soku pomarańczowego i filiżankę czarnej kawy. Musiała przyznać, że sama była zadowolona z efektu końcowego. Efekt poprawiała świadomość, że było to jedno z najdroższych śniadań na Lunie.
 
__________________
Walls of stone do not a fortress make. But they're not a bad start.

Ostatnio edytowane przez Raga : 24-02-2020 o 15:11.
Raga jest offline