Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-02-2020, 21:58   #28
Buka
Wiedźma
 
Buka's Avatar
 
Reputacja: 1 Buka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputację
Czas misji 00:28:43
Czas lokalny 15:50:48



Bravo 1, 2, 3

Pluton Charlie, i większa część Bravo, wybili nadciągające Xenomorfy bez strat własnych. Stwory zostały poszatkowane przez prawie 40 Marines, zaścielając teraz swoimi truchłami spory obszar korytarzy i małych holi, którymi nadciągnęły… topiły jednak w licznych miejscach podłogi swoją krwią-kwasem, efektem czego powstało sporo dziur o średnicach nawet i 2 metrów, wiodące prosto na poziom -01.

- Ja bym uznała tamten najbliższy teren za stracony strategicznie - Porucznik Brooks zwróciła się do porucznika Hawkesa, i kiwnęła głową w stronę gdzie zalegiwały trupy Xeono, jak i kierunek, skąd przyszły - Zaryglować co trzeba, rozstawić dwa, trzy, Sentry Gun, i skupić się na innych częściach kolonii... - Kobieta urwała wypowiedź. W holu wejściowym do całej kolonii, gdzie stał APC plutonu Bravo, wciąż ktoś strzelał.

- Charlie 4, co się tam dzieje?? - Brooks krzyczała w swój komunikator, biegnąc w tamtym kierunku wraz z kilkoma swoimi ludźmi.

Wtedy też zaczął strzelać Armored Personal Carrier oddziału Bravo ze swoich Gattling Gun. Co się tam wyprawiało? Cokolwiek to było, było poważne… z bocznych magazynów, połączonych z garażami, i znowu połączonych z kolejnymi magazynami, wypadła nowa chmara Xeno, o wiele liczniejsza, niż tą, którą rozgromiono przed chwilą.


Setka bestii rozniosła w strzępy kilku Marines z plutonu Charlie, po czym zalała sobą APC Bravo. Spanikowany kierowca, wśród rozbijanych, super utwardzanych szyb pojazdu, wrzucił wsteczny, po czym wcisnął gaz do dechy… i przywalił po chwili tyłem 15-tonowego transportera w ramę głównych, “zewnętrznych” wrót kolonii. Po chwili on, i operator systemów pojazdu, byli martwi…

Zdająca się nie mieć końca, fala czarnych bestii, rozproszyła się w dwóch kierunkach. Zarówno na zewnątrz budynków, na lądowisko i w kierunku Alpha, jak i do wewnątrz kolonii, prosto na Brooks, na jej oddział, jak i na Hawkesa.

APC Charlie, widząc co się dzieje przed nim, również dał całą w tył… po czym zaczął walić niemal ze wszystkiego co miał do wnętrza holu wejściowego, uznając lekko dymiący APC Bravo za stracony, a więc i nie warty na tą chwilę zwracania uwagi.

Tuziny Xeno pędziły prosto do wnętrza kolonii, na Marines przyglądających się wszystkiemu z wybałuszonymi oczami.
- Ognia! - Krzyknęła Brooks, i chyba również i Hawkes, ale ich słowa utonęły we wszechobecnym jazgocie, rozgrywającym się tuż przed nimi. Ale owszem, niektórzy Marines strzelali, inni popuścili w spodnie, a jeden czy drugi był bliski paniki.

Wtedy też, APC Charlie na zewnątrz budynków, otworzył ogień, niejako prosto w nich.

- Friendly Fire!!! - Ryknął Dawson, łapiąc za szelki osprzętu McNeel, i odciągając ją w bok, gdy pierwsze pociski 25mm zaczęły śmigać wokół stojących we wrotach Marines, walących do nadbiegających Xeno.

- Zamykać te jebane wrota!! - Wydarł się kto inny.

Wenstone oberwał prosto w tors, a jego ciało zostało przebite na wylot. Mężczyzna z dziurą wielkości pięści w klacie był martwy od razu… ktoś w końcu skoczył do panelu sterującego, i wcisnął co trzeba. Wrota się zamknęły, odcinając atakujące Xenomorfy, jak i ostrzał z APC… który wzmógł się jeszcze bardziej, i do wnętrza holu wejściowego zaczęto chyba i walić rakietami?!

Dwa Xeno zdążyły przejść przez zamykające się wrota, ale z tymi rozprawiono się szybko. Jeden w nich utknął, i został zgnieciony na miazgę…

Krzyki, nawoływania, wystrzały, wybuchy, ryki i syczenie Xeno, chaotyczne komunikaty radiowe, wkrótce wszystko ustało.

~

Pluton Charlie stracił całą swoją drużynę 3, w liczbie pięciu Marines.

Pluton Bravo stracił chwilowo swój APC i jego obsługę, oraz Chrisa Wenstone…

Pluton Alpha nie miał żadnych strat, a z “robalami” na zewnątrz kolonii szybko sobie poradzono, wybijając je do nogi. Porucznik Welliver sugerował jednak, by jak na razie nie otwierać wrót wewnętrznych kolonii, i nie cofać się do holu z uszkodzonym APC Bravo. Leżało tam zbyt wiele “martwych skurwieli”, a ich jucha doprowadziła do pojawienia się dużych wyziewów kwasowych, które mogły być zabójcze dla wdychających.

- Przy dziurach spokój - Zameldował się Reynolds, pilnując ze swoimi ludźmi (i kilkoma z Charlie), wyrw w podłogach, po wcześniejszej potyczce w korytarzach.

Porucznik Brooks sięgnęła po swoją manierkę, po czym napiła się wody, wśród trzęsącej się dłoni. Wszyscy Marines będący w pobliżu udawali, że tego nie widzą… kobieta z kolei przywołała swojego sierżanta, po czym spojrzała wyczekująco na Nathana. Czas chyba na jakiś nowy plan działania, i może małą naradę oficerów i podoficerów?

- Sir, nie umiem nawiązać łączności z Bravo 4 - Zameldował nagle Hawkesowi Ehost.

Kilka metrów obok…

- Biedny sukinkot - Powiedział cicho Salas, patrząc na martwego Wenstona, i wciąż klęczącą przy nim Holon - Ale chociaż miał szybko...
- Zamknij pysk - Warknęła Richards, a Kapral “Shini Hira” podszedł do lekarki, pochwycił ją dłonią pod pachę, po czym postawił na nogi.
- Już nic dla niego nie zrobisz - Azjata odezwał się spokojnym głosem do Holon - Lepiej przejdź przez cały oddział i sprawdź czy inni cali.

Zabezpieczająca lewą flankę Sarah, stojąca obok Naomi, spojrzała na Jacoba.
- JJ, jesteś ok? - Spytała, po czym rzuciła Technikowi paczkę gum do żucia - Ale tylko jedną! - Dodała, wysilając się na słaby uśmiech.

Kilkanaście metrów dalej, na prawej flance...

“Płonąca” Nicky odpalała właśnie papierosa od swojego miotacza ognia, Motion Tracker Francisa pykał spokojnie dając negatywny odczyt, Ferris się chyba cicho pod nosem modlił, a oczy wszystkich były wbite w dziury w podłogach, jak i korytarze tego samego poziomu, rozciągające się za nimi. Atmosfera była gęsta, zwłaszcza po komunikacie, iż Wenston nie żyje.
- Ej “Billy”, patrz na te ścierwa - Sierżant odezwał się nagle do snajpera, mając oczywiście na myśli trupy tych kilku Xeno, które nie przetopiły się przez podłogi, wciąż zalegając tam, gdzie je ustrzelono - Wielkie, silne, brutalne maszynki do zabijania, a ta ich ciemna skóra to się świeci, jakby kurna były z jakiegoś polimeru… no ale my stoimy tu nadal, a one tam leżą - Sierżant pstryknął kiepem w jednego z martwych Xenomorfów.





Bravo 4

Dalsza wędrówka tunelem kolejki odbyła się już bez przykrych niespodzianek. Na szpicy szedł Evanson, obok niego Cooper z Motion Trackerem, za nimi ranny Kovalski, podpierany przez Delucę, potem Veronica i Agnes, a na tyłach Winters.

Sto metrów, dwieście metrów, trzysta… w tunelu dało się słyszeć kolejną poważną kanonadę, mającą miejsce gdzieś w kolonii. Masa wystrzałów, wybuchów, potem nawet odgłosy jakiejś cięższej kanonady, jak nic Bravo miało pełne ręce roboty z Xenomoframi, i oby jeszcze ktoś tam żył z oddziału, oby nie było tak tragicznie, jak się co niektórzy obawiali.

….

Siłowe pokonanie drzwi stacji nr.2 linii kolejki nr.2, i towarzystwo znalazło się na mini-peronie, będącym tak naprawdę jedynie pustym obszarem oczekujących na transport, o rozmiarach jakiś 10 metrów na 10. I tam się Kovalski rozkraczył. Ranny Marine nie miał już sił iść dalej, zalany już naprawdę mocno własną posoką, należało go więc koniecznie jakoś opatrzyć. Problem polegał na tym, iż nie było wśród nich prawdziwego Medyka?

Winters spróbowała połączyć się z dowódcą Bravo, i uzyskać wgląd na obecną sytuację w kolonii...

- To może ja? - Powiedział Arc. Coś tam z pierwszej pomocy znał, nawet nieco więcej niż tylko podstawy... Reszta więc zabezpieczała pobliski teren, i była chwila odsapnięcia po wędrówce tunelem. Ledwie 5 minut, i ruszają dalej, pani Dyrektor tyle jeszcze chyba wytrzyma?

Nie wytrzymywał jednak takiego opatrywania Kovalski, który syczał z bólu, gdy Evanson zajmował się jego gębą. Rany po pazurach Xeno były zbyt poważne, by mógł sobie z tym poradzić operator M56, i babranie się w Johnie przynosiło chyba więcej szkody, niż pożytku, koniec końców, zapakowano więc pół gęby rannego w opatrunki i bandaże, dostał znieczulacza, po czym ruszono dalej… Korytarzem prosto, potem w lewo, wyminąć windę(która i tak nie działała przy zasilaniu awaryjnym całej kolonii), a potem klatką schodową, na samą górę, na poziom 03, do Centrum Dowodzenia.

I gdy byli już na 3 poziomie, ale nadal jeszcze na schodach, MT trzymany przez Coopera dał sygnał.
- Eeeemmm… jeden cel… eee… 12 metrów... - Czarnoskóry Marine mówił ściszonym głosem, kręcąc się na wszystkie strony. Chyba sobie nie radził za dobrze z Motion Trackerem - Ummm… chyba pod nami, na dole! - Dodał po chwili, a gdzieś tam właśnie u dołu, dało się usłyszeć chyba właśnie syk Xenomorfa?






.
 
__________________
"Nawet nie można umrzeć w spokoju..." - by Lechu xD

Ostatnio edytowane przez Buka : 24-02-2020 o 22:39.
Buka jest offline