Niziołek zaopatrzył się w sztylet, miecz i tarczę.
- Ja nie wiem, o co go pytać - zwrócił się do Machavelliana.
- Bo co? Jak mam się stąd wydostać? Po co wam te kamienie? Bez sensu. Dobrze Ci idzie główkowanie, to może coś wymyślisz? Jedno wiem na pewno. Musimy się trzymać z dala od kopalni i od tych kamieni.
Zamyślił się, a w brzuchu mu zaburczało.
- Przyjrzałbym się, jak wyrzucają ciała. Co się z nimi dzieje. Bo nie wiem, czy chcecie tu szefować do końca życia. Ja bym jednak chętnie wrócił na starość do Estalii, powylegiwać się na słońcu sącząc sangrię - rozmarzył się.