Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-02-2020, 21:39   #26
Rot
 
Rot's Avatar
 
Reputacja: 1 Rot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputację
---

Tymczasem Marlo zadzwonił do Elizabeth Maxwell i dowiedział się, że swoją nową grupę może zgarnąć z kafejki "Pod Drzewem" znajdującej się w Małym Haiti. Kazał więc taksówkarzowi się tam zawieźć. Lokal był jednym z najlepiej utrzymanych budynków w dzielnicy. Otwarty 24h na dobę, miła obsługa, niskie ceny. Musiał być pod ochroną kogoś wpływowego, bo zawsze było tu spokojnie, nawet gdy w dzielnicy trwała wojna gangów.
Ethan czym prędzej wszedł do środka i rozejrzał się, w poszukiwaniu grupy pięciu białych mężczyzn. Nie było trudno ją wypatrzeć wśród głównie ciemnoskórych klientów. Podszedł więc. Nie musiał się przedstawiać. Wiedzieli kim jest.
- To na czym polega nasze zadanie, szefie? - padło pytanie.

Ethan pozbierał się zadziwiająco szybko. Kiedy miał świadomość że jest z ludźmi uspokajał się i przechodzi na ‘tryb pracy’ zadziwiająco szybko. Toreadorzą prezencje miał we krwi bez wzgledu na to czy używał jej czy nie. Świadomość tego że na niego patrzą sprawiała że potrafił szybko być tym ‘kim powinien’. Po przybyciu kierując się instrukcjami Elizabeth szybko wyłowił ‘swoich ludzi’.Uścisnął dłoń każdemu z nich i szybko przeszedł do rzeczy.
-Dziękuję że zgodziliście się na współpracę. Wierzę że jesteście zadowoleni z wynagrodzenia. Dziś macie szansę się wykazać i przekonać mnie że to była dobra inwestycja. Jedziemy pod Tacoapokalipse Sprawdźcie czy cel jest czysty, Czy nie ma min, podsłuchów, czy materiałów wybuchowych. Głównie zaplecze, śmietniki. Jest tam przesyłka wyłącznie do mojego wglądu. Czas nagli pytania zadacie mi w drodze, - powiedział ruszając w stronę wyjścia. Musiał działać szybko jeśli sprawę miał załatwić dziś w nocy.

Najemnicy wysłuchali Marlo uważnie. "Nie ma problemu" - zapewnili. Zapłaciwszy, wyszli z kawiarni i ruszyli do swojego samochodu. Była to furgonetka z reklamą "mobilnej firmy informatycznej Login Restrictions". Z zewnątrz wyglądała zwyczajnie i dopiero od środka można było się przekonać, że została niemal w całości przerobiona tak, aby spełniać potrzeby związane ze specyfiką pracy grupy.
- Jedzie szef z nami, czy spotykamy się na miejscu?
Ethan nie miał swojego samochodu, postanowił więc skorzystać z podwózki.
- Chciałbym powiedzieć, że miło pana poznać, szefie - drobny, krótko przystrzyżony blonyn ze złotym kolczykiem w prawym uchu, w czarnym, nieco obcisłym dresie zabrał głos. - Nazywam się Gold i jestem, nazwijmy to, medialną twarzą naszego przedsięwzięcia. To mój numer telefonu będzie nam służył do kontaktu. Moją specjalizacją podczas akcji jest infiltracja. Po mojej prawej siedzi White…
Był to wysoki mężczyzna o długich, platynowej barwy włosach. Wokół prawego oka miał wytatuowany finezyjny niebieski wzór. Nosił spodnie khaki i wojskową kurtkę z symbolem gwiazy dawida na ramieniu.
- White jest małomówny. Jego specjalnością jest walka na krótkim dystansie. Zajmuje się też przesłuchaniami. Po mojej lewej, oto Red...
Ten najemnik był nieco niższy od poprzedniego. Miał rozczochrane, lekko rudawe włosy i rysy wskazujące na azjatę gdzieś w drzewie genealogicznym. Nosił dżinsy i ciemnozieloną koszulkę.
- Red jest naszym magikiem elektroniki i specem od walki na długie dystanse. Obok pana natomiast siedzi Black…
Najniższy z najemników z ciemnymi włosami o rdzawym połysku. Jako jedyny w grupie miał lekki zarost. Miał na sobie krótkie, brązowe spodnie i zielony bezrękawnik.
- Black jest mechanikiem z zamiłowania, z zawodu zaś saperem. Za kółkiem zaś siedzi Blue, nasz kierowca i wsparcie ogniowe, gdy zachodzi taka potrzeba.
Mężczyzna o nieco ciemniejszym odcieniu skóry z niebieskim irokezem na głowie machnął ręką, nie spuszczająć jednak oczu z ulicy.
- Wszyscy liczymy na owocną współpracę, zwłaszcza że pańska oferta była więcej niż hojna. Czy możemy teraz usłyszeć jakieś szczegóły? Mamy chwilę zanim dojedziemy do celu…

Marlo uśmiechnął się szeroko. Była szansa że ich pokojarzy przynajmniej niektórych, a to już było nie lada osiągnięcie. Ale kiedy zapytali o szczegóły umilkł. Zastanawiając się co może a czego nie może im powiedzieć. W końcu spróbował odpowiedzieć.
-Zostałem zaatakowany w Muzeum podczas wystawy mumii i wtedy to porwano moją przyjaciółkę. Jestem teraz szantażowany przez porywaczy którzy zabronili mi mieszać w to osoby trzecie, ale... że ja nie wierzę że oddadzą mi porwaną całą i zdrową wynająłem was. I… Cóż… Myślę nawet że oni zabiją ją jeśli jeszcze tego nie zrobili, a potem przyjdą po mnie. Wy na dzień dzisiejszy macie chronić mnie i wykonywać dla mnie drobne zadania, jak to dzisiaj, aż nie wykombinuje co właściwie powinienem zrobić. - Zastanowił się chwilę.
-I jeśli ktoś nas zaatakuje to nie bawicie się w ostrzał. To nic nie da. Większość z nich ma kamizelki kuloodporne i jest to zwykła stratą czasu. Do ataku macie używać granatów, miotaczy ognia, dynamitu, a jeśli już zdecydujecie się strzelać to taką serią która nie zrobi dziury w ciele a oderwie kończynę. - Spojrzał na zegarek. Musiał kontrolować czas do świtu. Nagle przypomniał sobie o niewidzialności…
-I… Hmn… Ci ludzie… Porywacze mają dostęp do pewnej… nowoczesnej technologii. Pewnie militarnej. Tajnej. Mają jakieś kombinezony które odbijają otoczenie i czynią ich jakby niewidzialnymi one też obniżają temperaturę ciała więc termowizja może przekłamywać obraz.. - Pomasował skroń, zaraz wezmą go za bogatego ćpuna z paranoją. Ale musza wiedziec takie rzeczy ta wiedza może uratować im i jemu życie.
-I… Serio. Nie myślcie nawet o walce z bliska, przewaga to utrzymywanie dystansu i nie dopuszczanie ich do siebie. - Uśmiechnął się lekko.
-Ale nie martwcie się teraz o to. Teraz jeździmy tylko po ‘moja przesyłkę’ i macie tylko sprawdzić teren. Wyciągnął trawę.
-Lubicie. - zapytał orientacyjnie. Lubił wiedzieć takie rzeczy na wszelki wypadek
 
Rot jest offline