Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-02-2020, 11:17   #89
Fiath
 
Fiath's Avatar
 
Reputacja: 1 Fiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputację
Z pamiętnika Tsara Raz

...Spotkałem już wiele osób, które posiadają to, co nazwałbym nadmagią. Jej natura dalej pozostaje dla mnie tajemnicą. Zdecydowanie użytkownicy nadmagii mają dostęp do pewnych zaklęć, które przypominałyby zwykłą magię. Nie posiadają jednak magii samej w sobie ani tego, co nazywają iskrami. Jest to przedziwny i ograniczony typ magii zależny od człowieka. Niektórzy mistrzowie sztuk walki mogą kontrolować swoją broń, nie mając jej w ręce. Zawodowi gracze shogi, są w stanie wyliczyć dziesiątki tysięcy kombinacji ruchów czysto instynktownie. Nurkowie mogą oddychać pod wodą. Ich dedykacja do konkretnego elementu swojego życia daje im nad nim magiczną kontrolę. Niestety, wydaje się, że wszyscy oni nie robią w życiu niczego innego, przez co ich specjalizacja jest strasznie wąska...

Następnego Ranka

Gdy Silver wstał rano, został wezwany na mostek. Tam przeczytał zostawione mu raporty i wiadomości. Z raportów, prezentem od Pilla była kofeina w tabletkach, San odebrano bez zmartwień, Holmes miał podejrzenia względem jednej planety, ale nie robił obietnic, oraz... Auger Industries zażądało, żeby Silver zgłosił się na spotkanie z ich szefem, Maximilianem. Nie podali w liście żadnego tematu, choć wyznaczyli już termin — gdyby Silver skierował się na miejsce od razu, zdążyłby, mając może pół dnia zawiasu. Wyglądało to na formę prowokacji.
-To po drodze do tej potencjalnie obiecującej planety, czy zupełnie nie? - Zapytał Drake’a. Auger, czy raczej ten cały Maximilian to kawał szmaciarza (kręcił wała by przejąć Futuristics, nie mógł być porządnym gościem) Silver więc już rozmyślał jak wykorzystać to zaproszenie by zagrać mu na nosie.
- Niestety nie jest nam po drodze. - stwierdził Holmes. - To powiedziawszy, jeżeli chcesz z tego skorzystać, mogę polecieć przodem. Sprawdzić, czy na planecie na pewno coś jest. - zaproponował.
-Na takie okazje przydałaby się flotylla. Kiszenie się w małym stateczku przez parę dni nie należy do najprzyjemniejszych doświadczeń. - Odparł Silver. - Weź sobie VIP-owską Corvetę, jest trochę wolniejsza niż Highlander ale znacznie wygodniejsza.
-Panie Dragon, proszę wyznaczyć kurs Panu Holmesowi, a potem dla naszego okrętu. - Zwrócił się do nawigatora. Ściągnął sobie szybko na interfejs przewodnik po planecie należącej do Auger i zaczął przeglądać go w głowie. Tropikalna, idealna wymówka by się pojawić po odmrażaniu sobie tyłka tutaj. - Chyba że ktoś ma coś przeciwko wybraniu się tam? - Spojrzał na swoich oficerów.
Jack się zastanowił. - Nie są zbyt mili. Może by ich zignorować i wiesz...dopiec im? Jak ładnie poproszą, to przylecimy?
Planeta Auger była miejscem wypoczynkowym pełnym gorących źródeł, dżungli, wzgórz i kurortów. Stanowiła też miejsce handlu. Jej orbita pełna była stacji magazynujących, w znacznej części własności Auger. Było to miejsce spotkań dedykowane biznesmenom i praktycznie nikomu innemu.
-To planeta turystyczna, na dodatek tropikalna co byłoby miłą odmianą po tutejszym klimacie. - Zaczął uspokajającym tonem Demon. Miał już przygotowany plan - Mamy więc dobrą wymówkę by tam polecieć i nie pójść na spotkanie, a zamiast tego zatrzymać się w jakimś kurorcie, oficjalnie na małe wakacje. Ta planeta należy do nich, będą więc świadomi naszej obecności, ale sami będą musieli się do nas pokwapić albo zaprosić bardziej kulturalnie. Zażyjemy relaksu i zagramy im na nosie, dwie pieczenie na jednym ogniu.
- Dooobre! - ucieszył się Jack. - To ja idę przetestować wodoszczelność. I namówić Meredith na gorące źródła. - zadowolony z życia mężczyzna opuścił biegiem pomieszczenie.
-Ktoś jeszcze ma jakieś wątpliwości, czy już wszyscy w głowach układają sobie plan wczasów? - Zapytał z lekkim uśmiechem.
Morale drużyny urosły i każdy zajął się swoimi rzeczami. Silver również nie próżnował, skoro miał wybrać się na urlop, to czas przed nim spędzał na studiowaniu notatek Tsara oraz praktyki z nowo nabytą kończyną. Sielanka skończyła się następnego dnia, gdy Dragon zadzwonił do Silvera, aby ten jak najszybciej przybiegł do pokładowego baru.

Na telewizorze w restauracji włączony był program z kanału dziennikarskiego. Obecnie nadawano z niego wywiad z szefem Auger, Maximilianem Gold. Był to wysoki mężczyzna o szczupłej budowie i fioletowym kolorze skóry. Ubierał się prosto, w czarne spodnie i czarny golf. Pomimo jego elegancji i elokwencji, Silver instynktownie wiedział, że nie jest to dobry człowiek.
- Ostatnio nastąpiło wiele zmian w Cesarskim prawie. Z powodu demilitaryzacji wiele firm technologicznych zaczęło zawężać swoje portfolio. Zamiast tego, postanowił pan sprzedać swoją firmę rządowi. Nie obawia się pan takiej straty kontroli? - spytała młoda dziennikarka.
- Zniszczenie własnej firmy z uwagi na zmianę trzech praw to utrata kontroli moja droga. Ja dalej mam firmę, dalej robię to, co zawsze, dalej jest to moja firma, a na dodatek mam jeszcze większą szansę niż zwykle, aby wesprzeć nasze wspaniałe Cesarstwo. Doprawdy, nie mógłbym się nazywać patriotą, gdybym nie spełniał życzeń naszej Cesarzowej, tak jak Admirałowie Floty je przedstawią. - uśmiechnął się szeroko.
- Co na to pana najbliższa konkurencja? Ostatnio mówi się o pana rywalizacji z Armstrong Futuristics?
- Nie miałem i nie chcę mieć złych stosunków z Armstrong Futuristics. Nasze firmy wbrew pozorom nie rywalizują, tylko uzupełniają się. Inaczej już dawno byśmy się czubili. To powiedziawszy mam teraz pewne osobiste problemy z ich zarządem, kto wie, co z nich wyniknie.
- "Osobiste"? Czyżby jakiś skandal bądź dramat?
- Jeżeli już to tragedia. Pewna wysoko postawiona osoba z Armstrong Futuristics nadużywała niepełnoletnią córkę jednego z moich pracowników, a od tego tylko się zaczęło.
- Brzmi koszmarnie! Cóż to za potwór, ma pan jakieś dowody, na które mogliby odpowiedzieć?
- Mam dowody, którym nie da się zaprzeczyć. To powiedziawszy, wolę pozostawić to na razie w strefie zarzutów. Nieporozumienia się zdarzają. Dałem tej osobie aż nadto czasu, żeby się ze mną skontaktowała. Zawiesiłem pracę i tylko czekam w biurze, aż przyjdzie się usprawiedliwić! Oj mam nadzieję, że zdoła, za nim przerodzi się to w rozprawę sądową.
- W takim wypadku jestem wdzięczna, że znalazł pan dla nas czas!
- Oczywiście, kuźwa, że znalyzł. Gowno zawiesił, kase trzepie, albo obija w goroncych źródłach, bo go stać! - Nawet Dragon był w stanie przejrzeć wystąpienie Maximiliana. - Jakie szanse, że to nie o nys? - Spytał, siorbiąc Irlandzką kawę.
-Jesteśmy odwróceniem uwagi. - Odparł Silver. - Właśnie powiedział wprost, że sprzedaje firmę tylko z nazwy, bo cały czas będzie należeć do niego. Potrzebny jest więc jakiś skandal, który sprawi że ludzie nie zwrócą uwagi na przekręty prawno-finansowe. - Zamyślił się na chwilę.
-Najpierw muszę porozmawiać z rodzicami, dowiedzieć się co na to PR-owcy firmy. Niestety prawdopodobnie będziemy musieli odwołać wakacje, bo przybycie tam może zostać uznane za przyznanie się do winy. - Wstał i ruszył z powrotem do swojej kajuty, by nawiązać telekonferencję.

Gdy Silver zadzwonił do Ojca, nie musiał czekać na połączenie, ten natychmiast odebrał. Wyglądał na zmęczonego i zestresowanego. - I dlatego nie lubimy twoich przygód. Szybko, mów co się stało, za nim matka się dowie, że wpadłeś w jakieś kłopoty.
-No właśnie nic się nie stało. Znaczy nic z tego o co jestem oskarżany. - Odparł Demon. - Po tym jak dobiliśmy targu w Bramie, poleciałem na zamarzniętą planetę, gdzie znajdował się potencjalny artefakt. Udało mi się go odnaleźć i dobić targu z jego posiadaczami. Nieszczęśliwie złożyło się, że tym samym łupem zainteresowane było Auger, mające obecnie na swoich usługach grupę Mandingo. Z jedną z nich San, wdałem się w konflikt zbrojny, po wszystkim odesłałem ją żywą na Balmoral, gdzie Meredith ją poskładała. Admirał Bastion upewniwszy się że obie strony mają zamiar dotrzymać umowy, zakazał Auger prowadzenia działań na planecie na okres trzech miesięcy, żebym mógł w spokoju dotrzymać warunków ugody. Nie wspomnę że ich poszukiwania były na granicy legalności, gdyż Mandingo stracili licencję. Derek, ich dowódca się wściekł i wyzwał mnie na pojedynek. Pokonałem go, nie żyje. Prześlę Ci potem nagranie z walki, bo to dłuższa historia. San wróciła do Mandingo cała i zdrowa. Następnego dnia dostałem wezwanie do Auger, bez podania przyczyny, za to z odgórnie ustalonym terminem. Postanowiliśmy zagrać im na nosie i polecieć tam na wakacje. Dziś pojawił się ten wywiad i wydaje mi się, że ten szmaciarz Gold robi z nas odwrócenie uwagi. Przyznał praktycznie otwarcie, że sprzedaż firmy to farsa, choć ktoś nieobeznany z zasadami świata korporacyjnego mógł tego nie zrozumieć. - Opowiedział całą historię.
- Prawdopodobnie o to chodzi. - westchnął ojciec. - Nic nie robiłeś z tą całą San? Jeżeli innej kobiety nie jesteś w stanie nazwać, to o nią będzie im chodzić. Kim ona jest?
-Gadzią hybrydą, naturalna mutacja wedle Meredith. Zdecydowanie nie wygląda na córkę pracownika, a jeśli jest nieletnia to najpierw powinni powiesić Auger za jej zatrudnienie do tak niebezpiecznej roboty. Straszny z niej tchórz, ale jak większość Mandingo jest też bardzo agresywna i nieszczególnie inteligentna. - Przedstawił krótki opis. - No stłukłem ją na kwaśne jabłko, potem została uśpiona i odesłana na Balmoral. Oczywiście musieli ją rozebrać, żeby lekarz mógł ją obejrzeć, ale to było już na okręcie. Ja po starciu jej nie dotykałem.
- Ty nie ale twoi ludzie tak, pewnie za twoją komendą. - Ojciec przetarł twarz zamyślony. - Zatrudniona raczej nie mogła być, pytanie, czy udowodnisz, że pracowała, a nie po prostu tam była... o tym można zapomnieć. - Ojciec nalał sobie whisky i napił się, myśląc. - Jeżeli dojdzie do pozwu, przyznaj się. W sądzie przypomnisz, że hybrydy nie mają praw, ewentualnie zażądasz testu DNA dla sprawdzenia poziomu człowieczeństwa, raczej nie ma szans na sensowny wynik. Jeżeli Maximilian będzie zgrywał obrońcę uciśnionych ludów, to pociąga nas po sądach kilka lat dla szopki i nic z tego nie będzie. Co się da, zrzucimy na twoich ludzi, pewnie nie mają dowodów, że to ty konkretnie wydałeś polecenie. - postanowił ojciec, z zimnym wyrazem twarzy.
-Niezależnie od wyniku DNA, jeśli się przyznam to nam zrujnuje reputację. - Hybrydy mogły nie mieć praw, ale wieść i tak się rozejdzie. - No i nie zapomnijmy, że to rzekome molestowanie to “tylko początek”, jak to ten kurwi syn określił. Pozwolimy mu wrobić nas w to jedno, to dalej będzie mógł nam przypisać co zechce, bo przecież przyznaliśmy się już do winy.
- Nie przyznamy się do winy. Przyznamy, że hybrydy to tylko zwierzęta. - z wyrazu twarzy ojca było widać, że on tak nie uważa. Najwidoczniej syn był dla niego jednak ważniejszy. - Innymi słowy, nie było ani zbrodni, ani na kim jej dokonać. Sam straci twarz w cesarstwie. Nie wspominał w wywiadzie, że chodziło mu o hybrydę. - zauważył ojciec. - Choć jeżeli masz lepszy pomysł, to chętnie go wysłucham.
-Myślę że utrzymam zaplanowaną prowokację w ruchu. Z pewnością ktoś się zainteresuje moją bytnością na planecie, mogę powiedzieć że jestem na wakacjach, co będzie prawdą. - Przedstawił swoją koncepcję. - A jeśli zapytają co z wezwaniem do złożenia wyjaśnień, zobaczą żądanie stawienia się, bez podania przyczyny. Jeśli wycieknie, że Gold ustawił to w ten sposób, powinniśmy zyskać przewagę na ewentualnym procesie. Jak sądzisz tato?
- Szczerze powiedziawszy, to on nie ma obowiązku z tobą rozmawiać. Może to zrobić od razu w sądzie. Podobnie to, że cię zaprosił, jest prawdą. Jak to zrobił nie ma znaczenia. Mógłby stwierdzić, że przyczyna była oczywista, bądź użyć tego przeciwko tobie, bo "nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego, co zrobiłeś". Z drugiej strony, jeżeli wykorzystamy bezprawność hybryd, to pójdzie nam to na rękę. - stwierdził Ojciec. - Martwiłbym się, że jeżeli tam przyjdziesz i nie stawisz się na spotkanie, ludzie stwierdzą, że drwisz z całej sprawy i tego co zrobiłeś. Można to jednak wykorzystać. Jeżeli wyraźnie dasz wszystkim znać, że stawiłeś się na jego planecie, to już od niego zależy czy faktycznie z tobą porozmawia, bo przecież jesteś w zasięgu ręki. Więc gdyby cię zignorował, moglibyśmy dowieść jego zakłamanym intencjom.
-Zastanawia mnie, czemu tak nagle wyszedł z ukrycia i jednocześnie postanowił uderzyć w nas. - Maximilian nie był osobą publiczną, praktycznie nikt go nie znał, choć należała do niego jedna z największych korporacji Cesarstwa. - Możliwe, że ktoś mu rozpalił ogień pod tyłkiem, bo jego naginanie prawa do własnych potrzeb zaszło za daleko. Wtedy będzie próbował ugrać jak najwięcej zanim ukróci się jego przekręty. To prawdopodobne, czy wybiegam za daleko?
- Jest jedynym człowiekiem, o którym słyszałem, który wybrania się przed zmianami w Cesarstwie. Przynajmniej jednemu Admirałowi musiał zajść za skórę. - stwierdził Ojciec. - Jeżeli poradzimy sobie z jego pierwszym natarciem, ewentualnie powinniśmy znaleźć sojuszników.
-Myślę że Bastion byłby dobrym sprzymierzeńcem. Wprawdzie za użytkownikami magii nie przepada, ale działa na zasadzie robienia tego co słuszne, nawet jeśli niekoniecznie mu się to podoba. - Wskazał potencjalnego sojusznika. - I chyba mnie polubił, bo zaproponował mi bym po wygaśnięciu licencji Recollectora zaczął robić karierę pod jego skrzydłami. - Był to już drugi Admirał który składał mu taką propozycję, ale Tsar nie żył.
- Jeżeli będziemy się bronić na podstawie rasizmu, raczej nas wesprze. - westchnął, ojciec. Wyglądał na zmęczonego. - Zrób, co uważasz za słuszne, ja przedyskutuję tę sprawę z prawnikami, gdy znajdę wolny czas. Wtedy porozmawiamy jeszcze raz. - zaproponował.
-Dobrze, jakoś sobie poradzimy. Ktoś musi w końcu postawić się tym gnojom z Auger i najwidoczniej padło na nas, bez udziału naszej woli. Ucałuj mamę i do zobaczenia. - Pożegnał się.
 
__________________
Also known as Boomy
Recollectors - Ongoing, Gracze: Deadziu, Eleishar
Fiath jest offline