Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-02-2020, 15:05   #29
Kesseg
 
Kesseg's Avatar
 
Reputacja: 1 Kesseg ma wspaniałą reputacjęKesseg ma wspaniałą reputacjęKesseg ma wspaniałą reputacjęKesseg ma wspaniałą reputacjęKesseg ma wspaniałą reputacjęKesseg ma wspaniałą reputacjęKesseg ma wspaniałą reputacjęKesseg ma wspaniałą reputacjęKesseg ma wspaniałą reputacjęKesseg ma wspaniałą reputacjęKesseg ma wspaniałą reputację
---
Następnej nocy.
Marlo wiedział, że Roksi wstaje nieco później od niego, więc poszedł zobaczyć co tam u najemników. W sali klubowej natrafił na White'a, który w siadzie skrzyżnym zdawał się medytować, oraz na Reda, który rozmawiał właśnie przez telefon komórkowy w jakimś dalekowschodnim języku.
Zabrzęczał telefon. To Elizabeth Maxwell przypominała o konieczności umówienie spotkania z kandydatką na nowego szefa ochrony.
- I jak panowie dzień w Sześcianie minął? – zagadał chociaż nie liczył na odpowiedź. Czuł się… Dobrze chociaż uważał, żeby nie zrobić dziewczynie krzywdy miał wrażenie że napił się do syta. Chociaż na jego prośbę paliła niewiele… Przynajmniej. Teraz.
Odebrał telefon.
- Cześć śliczna. - powiedział dalej w dobrym humorze. -Wstałem możemy zabrać się za interesy. - Chwilę się zastanowił. -Masz dla mnie szczeniaka? - zapytał uśmiechając się szeroko jak trzylatek.
- Sądzę, że pierwszeństwo powinna mieć kwestia pańskiego osobistego bezpieczeństwa. Jej zaniedbanie może doprowadzić do przedwczesnego osierocenia ewentualnego szczenięcia. A obawiam się, że pan nie traktuje tej sytuacji wystarczająco poważnie - zganiła go delikatnie.

- Nie no czemu. Po prostu reaguje na stres inaczej niż inni ludzie. - zaśmiał się rozbawiony.
-To… Gdzie mam spotkać się z tą dziewczyną. Przyjedzie tutaj? - zapytał.

- Mogę do niej zadzwonić i zaproponować jej wizytę w Sześcianie, jeśli takie jest pańskie życzenie. Osobiście zdecydowałabym się na bardziej neutralne miejsce, ale w obecnej sytuacji może tak będzie bezpieczniej… Czy ma pan jeszcze jakieś życzenia co do dzisiejszej nocy? Bo na chwilę obecną udało mi się oczyścić grafik. Podałam do oficjalnej wiadomości, że jest pan chory i skutkuje to koniecznością przełożenia wszelkich spotkań. Chociaż pod tym względem może pan odetchnąć z ulgą…

Marlo uderzył się ręką w czoło z głośnym klaśnięciem.
- Eli trzeba ogłosić, że klub zamknięty bo tu się zaraz tłumy zlecą. Zupełnie o tym zapomniałem. I tak powiedz tej dziewczynie, że ze względu na moją trudną sytuację wolę nie opuszczać Sześcianu. Wiesz no… ubierz to jakoś ładnie w słówka, wierzę w ciebie. - powiedział uśmiechając się szeroko.
- A w wolnej chwili… Wiesz… Szukaj szczeniaka. - Marlo uśmiechnął się jeszcze szerzej niż poprzednio co wydawało się niemożliwe… A jednak....Mu się udało.

- Pozwoliłam sobie zamieścić już taką informację. Teraz pozostaje tylko rozpowszechnić potwierdzenie. Potem zadzwonię do pani Arihri. I wrócę do oglądania zdjęć szczeniaczków - dodała, a jej głos na moment się ocieplił. - Miłej nocy panu życzę.

- Dziękuje Elizabeth. Jesteś niezastąpiona. - powiedział Marlo i wyłączył się… Chwilę patrzył na telefon Powinien zadzwonić do księcia. Zdać relację z tego jak poszło. Właśnie… Jak poszło. Marlo podszedł do Whita.
- Ej… Wiadomo coś? - zapytał trącając go by wybić go mantry.

Kiedy Ethan zbliżył dłoń, aby potrząsnąć White'a, poczuł w koniuszkach palców przeszywający ból, jakby przyłożył je do rozgrzanej patelni, więc odruchowo cofnął się.
Tymczasem Red skończył rozmowę telefoniczną i odpowiedział Marlo:
- Trochę wiadomo. O Giovanni i o walizce… Ustaliliśmy, że… - przerwał. - Może powinniśmy zaczekać na pannę Mrozow?

Marlo masował kłykcie patrząc zaskoczony na Whita. Za cholerę nie wiedział co się stało. Powinien o to zapytać. A może nie mógł o to pytać… Z kłopotliwej sytuacji wybawił go Red.
- Tak. Pewnie tak. Może ją obudzę. - zadeklarował się szybko.

Roxi obudziła się jeszcze bardziej senna niż kiedy się kładła. Tak było zawsze gdy nie nastawiła budzika. Westchnęła i wygramoliła się z szafy, nieco zaskoczona, która to już godzina. Zgadywała, że Marlo już wstał, ale jeśli sytuacja nie zagrażała życiu(i nieżyciu) Roxi miała swoje wieczorne rytuały. JEdnym z nich było umycie twarzy, zwłaszcza kiedy budziła się sama i miała wrażenie, że gdyby obróciła się na bok, zasnąłby z powrotem. Może to było placebo, ale zawsze działało. Po drugie trzeba było umyć zęby.
Szorując je dokładnie, weszła do sali klubowej, akurat gdy była mowa o niej.
- Nef spe - wymamrotała ze szczoteczką w ustach. - Co mamy? - dodała wyciągając ją na chwilę i rozglądając się za jakimś kranem w którym mogłaby opłukać usta.

Marlo gapił się na Roksi z dosłownie opadniętą szczęką. Chyba właśnie w tej chwili dotarło do niego że to w sumie ciągle jest dziecko….
- Za barem jest toaleta dla personelu. - wykrztusił w końcu dalej pocierając machinalnie rękę. Przypomniał sobie o tym co młoda wampirzyca mówiła o najemnikach.
- Jesteście głodni? Zamówić Wam pizzę? - zapytał.

- Dziękujemy, ale nie trzeba, jedliśmy niecałą godzinę temu - odpowiedział Red. - Pani Maxwell była nawet taka miła, żeby zaopatrzyć nas w dodatkowe fundusze na "drobne wydatki". Rozumiemy, że uczyniła to z pańskiego polecenia, chociaż sama tego nie potwierdziła. Dlatego jeszcze raz chciałbym powiedzieć, że doceniamy pańską hojność… Co zaś się tyczy efektów naszej pracy, to ustaliliśmy, że walizka ostatecznie wylądowała w salonie samochodowym Sunshine Autos. Znajduje się on na południu Małej Havany i stanowi przykrywkę dla grupy zajmującej się kradzieżą samochodów oraz nielegalnymi modyfikacjami i wyścigami. Podejrzany, który tam walizkę dostarczył, Ahmed Jawad alias Mustang, jest powiązany ze wspomnianą wcześniej grupą, ale wydaje się działać bardziej jako wolny strzelec. Podejrzewamy, że zarówno on jak i grupa z Sunshine Autos ma powiązania z lokalnymi gangami, wśród których dominują Kubańczycy.
Przerwał na moment, żeby nabrać oddech i zebrać myśli.
- Jeśli zaś chodzi o kobietę z dyskietki, to ustaliliśmy, że przebywa w mieście. Mamy nawet adres. Apartamentowce Star View Heights, budynek C. Nie wiemy, które dokładnie mieszkanie zajmuje, ale na pewno na najwyższym, jedenastym piętrze. Podobno przyjechała do Vice City, żeby wziąć udział w aukcji kolekcji pereł Yvonne Sterling. Zgadza się to z nielicznymi informacjami, które znaleźliśmy na jej temat, a według których jest koneserką wina i miłośniczką perłowej biżuterii. I o ile na temat samej Candice znaleźliśmy niewiele, to jej nazwisko to zupełnie inna historia. Rodzina Giovanni to najbogatsza rodzina we Włoszech. Zyski czerpią zarówno z legalnych jak i nielegalnych źródeł. Tradycja handlowa sięgająca jakieś siedemset, osiemset lat. Jak nie więcej, jeśli wierzyć przechwałkom niektórych członków rodziny, którzy wywodzą swój rodowód od kupieckiej familii jeszcze z czasów Imperium Rzymskiego. Do tego banki. I udziały w najróżniejszych biznesach na całym świecie…
Red otarł skroń, po czym kontynuował:
- W świecie przestępczym są powiązani z pół tuzinem mafijnych familii, od Szkocji po Afrykę, od Dalekiego Wschodu po Amerykę. I to nie licząc wpływów w samych Włoszech. Bardzo zamknięci, bardzo lojalni. Równie przebiegli co bezwzględni. Mieliśmy raz do czynienia z bandziorami z powiązanej familii Putanesca. Twarde sukinsyny… przepraszam za wyrażenie. Innym razem pracowaliśmy dla amerykańskiej rodziny Millinerów, która też jest powiązana z rodziną Giovanni... Zaczynać konflikt z nimi mógłby tylko ktoś bardzo odważny, bardzo zdesperowany albo bardzo głupi, no, ale pewnie dlatego chcą pana w to wrobić…
 
__________________
Voracity - eng cover (Overlord 3 season OP)
Kesseg jest offline