Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-02-2020, 14:45   #195
Raga
 
Raga's Avatar
 
Reputacja: 1 Raga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputację
Po chwili Morgan opatulony szlafrokiem również pojawił się w salonie.
- A kto by się nie bał? - najwyraźniej nie dał za wygraną. - Mężczyźni nie są stworzeni do wielokrotnych orgazmów. Ciężko jest dotrzymać kroku kobiecie o libido na twoim poziomie. - Usiadł w przeciwległym rogu sofy i wbił w Iryę spojrzenie.
- Ooo, to teraz rozumiem czemu mimo, że masz u mnie ołtarzyk teleportacyjny to jednak nie odwiedzasz mnie co noc - odparła na to ze śmiechem. - A nie ukrywam, że liczyłam na to dając ci kartę i klucze do mieszkania.
- Ołtarzyk teleportacyjny? - zdziwił się, ale po chwili na jego twarzy pojawił się uśmiech i zrozumienie. - Ołtarzyk teleportacyjny nie jest u ciebie i działa tylko w jedną stronę. Do odwiedzania ciebie karta i klucze są mi nadal potrzebne.
- To gdzie masz ten ołtarzyk? - zainteresowała się. - I jak on tak naprawdę działa?

Morgan przeszył ją spojrzeniem. Zapewne zastanawiał się czy posiadanie przez nią tej wiedzy pociągało za sobą jakieś ryzyko.
- Różni się w kilku aspektach od portalu z jakim już miałaś do czynienia - powiedział gdy już podjął decyzję. - Wymaga trzydniowego postu i medytacji połączonej z rytuałem w miejscu docelowym, ale potem sama teleportacja nie wymaga użycia mocy. Można mieć tylko jedno takie miejsce, ale odległość nie ma tutaj żadnego znaczenia. Niektórzy na to miejsce wybierają świątynię na Nero.
- Przez taki portal możesz teleportować, że sobą kogoś czy jest wyłącznie jednoosobowy? - Irya jak zawsze drążyła dalej.
- Zabawka wyłącznie do użytku osobistego.
- Rozumiem… - stało się dla niej teraz jasne czemu nie skorzystał z tego teleportu, tylko zaryzykował z tym drugim.

Telefon w końcu podładował się na tyle, że Irya mogła go włączyć bez negatywnych efektów dla baterii. Aparat zaczął wypluwać nieodebrane połączenia. Jedno z posterunku, Lewis, Coopera, a ostatnie nawet od samego Sinclaira.
- Oho, dzieje się... - Corday skrzywiła się widząc komunikaty. Wyobraziła sobie, że przy tylu sprawach które mogły ją wpędzić do grobu, brak kontaktu z nią mógł wywołać przynajmniej drobną panikę u jej współpracowników. - Coś mi się wydaje, że dzwonili do ciebie szukając mnie - od razu wybrała numer do przełożonego, bo jeśli miała dostać zjebkę to najlepiej od razu.
- Czyli jednak żyjesz? - padło pytanie po drugiej stronie. - Nie umawiałaś się ze mną przypadkiem na przekazanie spraw naszego wydziału?
- Byłam rankiem w biurze i się na to nie doczekałam - odparła na to Inspektor. - Kazał mi się pan wyspać to wykonywałam pana polecenie służbowe.
- Pamiętam, ale nie sądziłem, że mnie posłuchałaś. Chyba sobie to muszę zapisać w kalendarzu. - Corday dobrze wiedziała, że komendant nie posiada nic takiego.
- Cieszy mnie, że potrafię pana pozytywnie zaskoczyć - skomentowała słowa Komendanta. - Coś się wydarzyło ciekawego przez te kilka godzin? - zapytała.
- Mnóstwo - powiedział Sinclair w taki sposób, że ciężko było stwierdzić jak bardzo się nabija. - Akta masz na biurku. Jak wrócisz to zapoznaj się z nimi.
- Mam jeszcze dziś pojawić się w biurze? - zapytała.
- Co prawda charakter pracy ci się zmienił, ale jak wybierzesz sobie godziny z nocy to powiedzmy, że będziesz na czysto - zdecydował Sinclair.

Corday uniosła spojrzenie na Charlesa, krótką chwilę rozważając posiadane opcje.
- Ok, ogarnę się i będę jeszcze dziś - odpowiedziała przełożonemu. - Ale jadę z Gotland, więc chwilę się zejdzie.
- Daj znać wcześniej jak będziesz chciała się ze mną widzieć. Rzadko siedzę w biurze - oznajmił Komendant.
- Postaram się być samodzielna - obiecała Irya.
- A do tej pory nie byłaś? - zapytał z kpiną. - Robisz to samo tylko nie możesz pozwolić już sobie na taką swobodę jak wcześniej.
Zdecydowanie mogłaby polemizować w tym temacie.
- Jak udam, że jest mi z tym źle to poczuje się pan z tym lepiej ? - zapytała i ponownie ciężko było stwierdzić czy była to tylko forma ironii. - Wyjadę za jakąś godzinę, wstąpię do szpitala i dopiero po tym pojadę do biura.
- Na początek na pewno, ale nie wystarczy mi to na długo - ton komendanta nie ulegał zmianie. - Jeśli by mnie nie było to dzwoń w razie potrzeby - powiedział w sposób kończący rozmowę z jego strony.
- Jasne szefie, do zobaczenia - po tych słowach rozłączyła się i odłożyła telefon, by dokończył ładowanie. - To wychodzi na to, że będziesz miał okazję odpocząć sobie ode mnie na ten wieczór - powiedziała z lekkim uśmiechem do Charlesa, podsumowując w ten sposób rozmowę ze swoim przełożonym.
- Ściąga cię do roboty? Jakoś nie słyszałem żebyś mocno się broniła - pretensja w głosie była wyczuwalna.

Irya zrobiła zaskoczoną minę. Wstała z kanapy i podeszła do Charlesa. Usiadła mu na kolanach.
- A kto mi jeszcze chwilę temu wypominał wygórowane libido? - objęła go za szyję. - Ale to twoja wina, wiesz?
- Zanim mnie poznałaś byłaś grzeczna i cnotliwa? - przekrzywił zadziornie głowę.
- No bez przesady - szczerze rozbawił ją tym komentarzem. Popatrzyła mu prosto w oczy. "Tylko przy tobie wszystko inne traci na znaczeniu i zapominam o reszcie świata" pomyślała, ale nie zdecydowała się powiedzieć tego. - Od samego początku pociągasz mnie bardziej niż ktokolwiek wcześniej i kiedy zastanawiam się co w tobie najbardziej mnie przyciąga to nie mogę się zdecydować czy to bardziej twój charakter czy raczej przystojna gęba - uśmiechnęła się radośnie.
Morgan przez chwilę czujnie lustrował twarz swojej rozmówczyni, ale po chwili udzielił mu się humor Iryi.
- Na pewno chodzi tylko o gębę - powiedział z udawanym przekonaniem.
- No... Dobrze, że się tobie dałam na to zwabić - stwierdziła rozbawionym tonem. - Bo z każdą chwilą jest tylko lepiej... Nawet zaczynam faktycznie żałować, że wzięłam więcej obowiązków w pracy - przyznała szczerze.
- Wygryź Sinclaira i zostań szefową wydziału - zaproponował Morgan z uśmiechem.
- Ciekawy pomysł - zaśmiała się z jego pomysłu. - Ale niestety to, że będę miała większą władzę w praktyce przełoży się na znacznie więcej obowiązków w tym najbardziej czasochłonne, czyli sprzątanie po podwładnych. Szczególnie w Southside - wyjaśniła mu jak wygląda rzeczywistość. - Bardzo jesteś niezadowolony, że wychodzę do pracy? - zapytała.

Początkowo wyglądało tak jakby chciał potwierdzić.
- Nie. Skąd. Idź sobie - powiedział w końcu i parsknął.
- No to sobie idę - odparła i zaczęła bardzo niespiesznie wstawać z jego kolan.
Morganowi nie trzeba było lepszego pretekstu. Złapał Iryę za węzeł jej szlafroka i rozsznurował go zdecydowanym pociągnięciem.
- Pozwolisz, że najpierw nakarmię twoje libido.
- Pozwolę... - zmieniła pozycję, siadając na nim okrakiem. Pocałowała go namiętnie i tylko w myślach śmiała się na jego niedawne teksty, że go zamęcza seksem.
 
__________________
Walls of stone do not a fortress make. But they're not a bad start.
Raga jest offline