Koniec wieńczy dzieło... nawet jeśli odbywa się to z wielkim hukiem.
Zawalenie korytarza było (co było oczywiste dla wszystkich) rozwiązaniem tymczasowym, ale chwilowo można było się cieszyć sukcesem.
Ale radość radością, a o przyszłości też trzeba było pomyśleć. A jako że przyszłość bez Hostian zdała się Peterowi lepsza, niż przyszłość z nimi jako panami Ziemi - zarówno na powierzchni jak i pod powierzchnią.
- Peter. Wątpię, czy maszyny z wnętrza Ziemi zechcą nam pomóc - powiedział. - Ale... to chyba jedyne wyjście. I lepszy pomysł niż walka z Hostianami za pomocą... - Uniósł karabin. - ...tego. Znasz drogę, czy będziemy wędrować po omacku?
Podobnie jak Terr otrzepał się z kurzu.
- Kto był twoim pracodawcą? - spytał. |