Grzmot potrząsnął głową jakby obudził się ze snu. Spojrzał zdziwionym wzrokiem na własną dłoń, zaciskającą się na stroju orka. Poczuł rozciętą wargę pod językiem.
- Przeklęta magia! - warknął pod nosem wchodząc do pomieszczenia za Esmondem.
Spojrzał krytycznie na błyszczący stos monet. Wiedział że działał pod wpływem zaklęcia, ale czy w sumie nie po to właśnie przybył na południe? Czy może do tej pory tylko siebie oszukiwał?
- Mogę to rozłupać, czaromiocie - przytaknął. - Ale obawiam się trochę tego co powiedziałeś o teleportacji. Nie lepiej to zostawić i skupić się na naszym zadaniu?