Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-03-2020, 20:57   #780
hen_cerbin
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację

Kliknij w miniaturkę
Istnieją różne poziomy klasyfikacji "swój-obcy". Najbardziej swoi są członkowie rodziny. Nieco dalej, ale przecież także "swój" jest członek klanu. Członek innego klanu to czasem "swój", a czasem "obcy". Ba, nawet umgi w czasach wojny z zielonoskórymi byli "swoi". Ci ostatni byli "obcy" zawsze i wszędzie. Podział nie był sztywny. Zdarzały się także wyjątki. Kowale run i gońcy zawsze i wszędzie, dla każdego klanu byli "swoi". Byli zbyt rzadcy, zbyt cenni i zbyt niezbędni do przetrwania Twierdz by ich nie szanować. A poza tym była jeszcze kwestia honoru...

Honor nie pozwalał krasnoludom żądać pieniędzy za dostarczenie wiadomości podczas wojny. Ten sam honor nie pozwalał innym krasnoludom na żądanie od posłańców dodatkowych pieniędzy za pomoc przy uzupełnianiu zapasów. I także honor nie pozwolił Galebowi i Detlefowi na niepozostawienie wynagrodzenia mimo to.
To zapewne honor nie pozwolił im także wykonać głębszego czy mniej oficjalnego zbadania sprawy niewłączenia się krasnoludów do walki.
I to on odpowiadał za niechęć do opuszczenia krasnoludzkiej "ekspedycji karnej", nawet jeśli udział w niej powodował ryzyko walki z siłami Imperium.
Początkowo, w towarzystwie pobratymców i z uzupełnionymi zapasami, dodatkowymi narzędziami i środkami medycznymi, wszystkim krasnoludzkiej jakości, poczuli się jakoś pewniej. Ale teraz zaczęli mieć wątpliwości. Na razie jednak ich obecność przynosiła wymierne korzyści - znalezienie obozowiska bez nich trwałoby nawet kilka dni zamiast kilku godzin. A choć sami nie byli najlepszymi tropicielami, wśród podróżujących z nimi khazadów kilku radziło sobie całkiem nieźle. Trop, o ile tak można nazwać okazjonalnie znajdowane śmieci ewidentnie gobliniej proweniencji prowadził w kierunku Księstw Granicznych. I już następnego dnia znaleźli kolejne obozowisko ukryte znacznie słabiej i puste, nie licząc pojedynczego trupa goblina, śmieci i resztek jedzenia. Znajdowało się ono rzut kamieniem od przejścia ze ścieżki na główny szlak i zejścia z przełęczy. I obozu. Do niedawna obozu granicznych, ale teraz powiewały nad nim flagi Brocka.


Kliknij w miniaturkę

Sprytny Loftus odkrył właśnie jedną z najważniejszych reguł zwiadu - nigdy nie wkładaj wszystkich jaj do jednego koszyka. I niechcący odkrył także drugą - że nawet w najbardziej niebezpiecznych misjach najgorsza jest nuda i oczekiwanie. Bezpieczna i ukryta pozycja okazała się diablo przydatna już następnego dnia, gdy oddział granicznych, sądząc po zachowaniu dobrze wiedzących, że w okolicy pęta się ktoś kto nie powinien, zjawił się i rozpoczął kontr-zwiad. Kryjówka wybrana przez kompana maga, zwiadowcę Brocka była naprawdę niezła, ale nie wiadomo było czy wystarczy, jeśli zaczną metodyczne przeszukiwania.

 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin
hen_cerbin jest offline