6 marca 2050, dom Jackie Smith
Przerażony nieoczekiwaną kanonadą, Hector nie potrafił się przez pierwszych kilkanaście sekund wyplątać ze śpiwora.
- Jackie! To ja! Co się stało?! - stanąwszy w końcu na nogi, Garcia wymacał na kanapie swój karabin. Z miejsca zrozumiał jak bezsensowna była jego nadzieja na skuteczne użycie Springfielda w ciasnej przestrzeni ciemnego domu, toteż przewiesił broń przez plecy i wyciągnął z przypiętej do plecaka pochwy noszoną tam finkę.
- Jackie, co się dzieje?! - krzyknął ponownie przyciskając się bokiem do ściany i przesuwając krok za krokiem do drzwi sąsiedniego pomieszczenia.
Krople lodowatego potu rosiły Kubańczykowi czoło.