Stefan
Młodociany mechanik po raz kolejny sobie przytaknął, że porównanie umysłu Wszechwiecznego (Kościeja) do umysłu Pradziadka Mateusza było trafne. Trzeba przesiewać, co jest sensowną wypowiedzią, a co bełkotem. Wynikiem dryfowania po jeziorze umysłu.
W sumie jezioro to za małe. Morze umysłu? Coś większego? Ocean! Tak to się nazywa! Utrzymanie się w określonym kursie przy tej ilości wody musi być trudne. Ironiczne, gdy facet jak Kościej mówi o "ukierunkowaniu wydarzeń". Usprawiedliwianie wojny ku wyższym celom uważał za zwykły bełkot. Tak samo gadanie o patrzeniu z "szerszej perspektywy". Zwykle był to bełkot. Bełkot górnolotnych słów. Burżujski bełkot kogoś kto tylko ogląda z boku, a nie babrze się w środku tej "szerszej perspektywy".
Pytanie tylko jak daleko sięgają "szersze perspektywy" Kościeja.
- A nie dałoby się tej wojny jakoś ukrócić? Ludziom mniej zależy na ideologii jak nie przyniesie świętego spokoju. I szanowny panie Wszechwieczny ja tych smoków to nawet na oczy nie widziałem
Na widok Leslie przyszła mu przez myśl rozmowa z Vilmudem o tradycji i przodkach. Sytuacja w której wyszło, że o dziwo żywy i wilkołaczy dziadek Vilmuda ma za złe, że pradziadek Stefana gwizdnął topór jego rywala- zwyczajnie sprzyjała tematom. I wyznaniom, że Pradziadek to jak do tej pory jedyny Nowicki, który umarł ze starości, we własnym łóżku.
Pan Vilmund spytał, czy rodzina miała za złe złamaniu tradycji? Albo martwią się o los Pradziadka po śmierci? Że nie zabrały go z pola bitwy piękne dziewczęta jak Valkirie?
Jasne, że Stefan nie miał Pradziadkowi za złe. Reszta rodziny umierała głównie na wojnie, z głodu albo z durnych wypadków (nie zawsze po pijanemu). To było jakieś osiagnięcie!
Uznał, że wierzenia w Midgardzie są dziwne. Ale widząc Leslie po skopaniu tego małpiszona, wtaszczeniu durnych alchemików (dwóch naraz!) musiał przyznać, że był w tym majestat, poblask i piękno. Od których poczuł ścisk w dołku, dumę że się przyjaźni z tą dziewczyną, chęć zadeklarowania, że odda za nią nerkę. I pobrzmiewający cicho z tyłu głos mówiący "Dzieci, to wtedy postanowiłem, że ożenię się z waszą matką".
Ale Stefan (gdyby dać mu wybrać drugie imię byłby to Pragmatyk) Nowicki był przede wszystkim PROFESJONALISTĄ. Skłonił się lekko z ręką na piersi przed swoim donem jak przystało na dobrego kamerdynera.
- Piękna akcja donie. Myślicie o wszystkim skoro pofatygowaliście się z zaciągnięciem tych... szanownych Alechmików. Przepraszam za opieszałość donie, ale wyszły utrudnienia. - zakręcił dłonią na tłum ludzi za nim. - Coś się zmieniło? Któryś się obudził? Zasnął? Odwidział? Albo... wiem że to zabrzmi dziwnie. Zabrzmiał mądrzej niż zwykle? Stanisław
Alchemik spróbował stawić opór temu co było w lustrze.
- St-Stach... Sta-ni-sław... - powiedział. Miał drugie imię? Czy to jedno? Używał kilku nazwisk. Które to te?
-Stasiek, przywitałbyś się, a nie lampił we własny odbicie!?
__________________ You are braver than you believe, stronger than you seem, and smarter than you think. Kubuś Puchatek aka Winnie the Pooh |