To może tak zróbmy? – Złożyłem obietnicę, że będę strzegł tej drużyny, ale jak mam ją wypełnić, jeśli we śnie uduszą nas drzewa? – wymruczał pod nosem. – Odstąpcie, wybierzmy inną drogę, byle jak najdalej od tych piekielnych roślin. Najwyraźniej nie jesteśmy mile widziani w tym zakątku. – rzekł. – Zdaje się, że widziałem inne rozgałęzienia, na których może nam pójść i łatwiej i przyjemniej. – nie był pewien, czy tak jest, ale jako paladyn czuł, że nie zaszkodzi wlać odrobinę odwagi w serca towarzyszy. – Niech los nam sprzyja i Wielki Strażnik usunie z naszej drogi wszelkie przeszkody. – w jego oczach zapłonął żar religijnego uniesienia.
Trochę zakręciło mu się w głowie, gdy próbował wyminąć pozostałych na wąskiej platformie. Jak już mu się to udało, gestem wskazał kierunek, ruszając z wolna przed siebie. Myślał, że warto się wstępnie rozeznać w tej plątaninie pomostów i kładek, i ułożyć jakiś plan ich eksploracji. |