Noc zdała się zbyt krótka nie tylko Björnowi, ale i jego żonie. W oczach postronnego obserwatora (którego w ich sypialni na szczęście nie było) z pewnością wyglądali jakby nie widzieli się przez dobrych parę miesięcy i starali się nadrobić zaległości, niezbyt się starając o to, by nikt nic nie usłyszał.
Rankiem... zapewne nie zdołałby oprzeć się jej prośbie, gdyby nie walenie do drzwi ich sypialni.
- Björn!? Thyria!? - Do izby wkroczyła, nie czekając na odpowiedź, Eydis. Jakoś nie wyglądała na to, by widok tamtej dwójki w łożu ją zaskoczył czy zniesmaczył. - Cieszy mnie wasza radość i wzajemne przywiązanie - uśmiechnęła się do Thyrii - ale na ciebie, Björn, już czekają. Więc wiesz...
Wyszła, lecz drzwi zostawiła nieco uchylone.
- Postaram się szybko wrócić - zapewnił Björn.
Chwilę później, przyodziany acz bez śniadania, zjawił się na spotkaniu, zdecydowanie nie przejmując się tym, kto i jak może skomentować jego spóźnienie. |