Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-03-2020, 07:51   #28
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
El zmieniła koszulę na inną i narzuciła na siebie płaszcz. Postanowiła przejść się do Clarice, choć nie była pewna czy bibliotekarka była już w swoich komnatach. Zawsze jednak mogła w drugiej kolejności udać się do biblioteki.
Szczęście uśmiechnęło się do pokojówki i to bardzo. Widok jaki zobaczyła wchodząc do pokoju Clarice wywołał łakomy uśmieszek na twarzy El. Pupa, kształtna i zgrabna, podkreślana przez obcisły materiał. Workowate szaty jakie Clarice nosiła wzorując stroje na klasycznych szatach magów zdecydowanie nie pasowały do.. szukającej czegoś na podłodze bibliotekarki. Gdy znalazła to czego szukała i odłożyła ów drobiażdżek na stolik, wstała z kolan, odwróciła się i El mogła podziwiać czarną koszulę z falbanami i obcisłe czarne spodnie i ciało do którego przylegały. Clarice poprawiła okulary na nosie i uśmiechnęła się nieco nerwowo i bardzo ciepło.
- Nie musiałaś się… spieszyć z tym oddawaniem.
- Teraz się cieszę, że to zrobiłam. Pięknie w tym wyglądasz Pani. - El zdjęła z siebie płaszcz, odwieszając go przy wejściu i podeszła do bibliotekarki wyjmując sakwy kałamarz i pióro. - Dziękuję bardzo.
- Jesteśmy po… pracy. Nie musisz mi mówić tak. Clarice wystarczy i… ty też pięknie wyglądasz.- mruknęła z uśmiechem Clarice wodząc wzrokiem po ciele panny Morgan.
- Obawiam się, że moja przełożona miałaby na temat mojego “po pracy” inną opinię. - El zaśmiała się cicho wręczając bibliotekarce wypożyczone przedmioty. - Bardzo przepraszam za dzisiaj.
- Za co?- zapytała Clarice odkładając przedmioty na stolik i… cóż… spodnie ładnie leżały na jej ciele.- Przecież mówiłam ci, że to nie twoja wina.
- Jednak rektor wydawał się być zły, a ta Almais… nie chciałam byś czuła się niekomfortowo. - El schowała dłonie za plecami, eksponując przy tym okryte koszulą piersi.
- No tak… - wzrok Clarice błądzić zaczął po nich. Zarumieniła się lekko i wymruczała.- Almais jest… cóż… wyjątkowo dobra w robieniu zamieszania. Nie przejmuj się. Polubiła cię zresztą.
- Cieszę się. - El uśmiechnęła się niewinnie. - Przyszłam z czymś jeszcze.
- Z czym?- zaciekawiła się Clarice.
- Obiecałam, żę pokażę ci bieliznę, która miałam okazję zrobić. - El zbliżyła się do bibliotekarki. - Jednak po tamtym pocałunku… bardzo chciałabym ci ją zaprezentować na sobie. Jeśli się zgodzisz.
- Ja nie wiem czy powinnyśmy…- zamruczała zawstydzona Clarice bijąc się z własnymi myślami.- No… dobrze… jeśli chcesz.
El podeszła do drzwi by je zamknąć.
- Może chciałabyś usiąść? - Tuż przy drzwiach zdjęła wysokie buty i idąc w stronę bibliotekarki zaczęła rozpinać pas z sakwą.
- A powinnam? - speszyła się bibliotekarka nie bardzo wiedząc co powinna czynić.
- Ty tu jesteś gospodynią. - El odłożyła sakwę na drugi fotel i zsunęła sukienkę odsłaniając swoje nogi, na których miała umocowane do gorsetu pończochy i koronkowe majtki. Powoli zaczęła rozpinać koszulę.
- Acha…- usiadła od razu ściskając nogi i przyglądając się zgrabnym nogom Elizabeth i wodząc wzrokiem po jej bieliźnie. Czerwieniła się przy tym zawstydzona.
El rozpięła koszulę i zdjęła ją stając przed bibliotekarką jedynie w bieliźnie. Mocno wycięty gorset jedynie delikatnie zasłaniał jej piersi, podobnie jak mocno wykrojone majtki, pupę. El obróciła się przed kobietą, prezentując swoje dzieło.
- Bardzo śliczna… śliczne..- wydukała nieśmiało Clarice wodząc wzrokiem po pokojówce i oblizując językiem spierzchnięte wargi.
- Udało mi się zdobyć bardzo przyjemny w dotyku materiał. El podeszła do bibliotekarki i przyklęknęła przed nią. - Możesz dotknąć.
Clarice ostrożnie wyciągnęła dłoń i przesunęła palcami po materiale gorsetu. Musnęła tak go kilka razy i cofnęła dłoń przyznając.- Bbardzo miły.
El delikatnie ujęła jej dłoń i przysunęła ponownie do swojej piersi.
- Wierzę, że na tobie ten komplet też by pięknie leżał. - Szepnęła dociskając palce bibliotekarki do swoich krągłości.
- Wątpię by lepiej niż na twoich… tobie.- odparła Clarice lekko speszona i lekko spanikowana. Nie odsuwała dłoni dodając cicho.- Tto bardzo ładny komplet, ale chyba… chyba… powinaś się już ubrać… W pełni go oobbejrzałam.
- Tylko jeśli naprawdę tego chcesz. - El przysunęła się nieco chcąc pocałować ponownie Clarice. - Przyznam, że bardzo mnie cieszy twoje spojrzenie.
Bibliotekarka speszyła się i odwróciła spojrzenie.
- Przepraszam… to dla mnie… za dużo, za szybko.- pisnęła cicho wstydliwie.
- Rozumiem. - El grzecznie cofnęła się i sięgnęła po leżącą na fotelu obok koszulę. - Nie masz za co przepraszać, to i tak miłe, że pozwoliłaś mi na tyle… Powoli zapinała guziki koszuli, nadal klęcząc przed bibliotekarką. - To ja powinnam cię przeprosić za to iż wywołuję w tobie dyskomfort.
Clarice położyła drżące dłonie na policzkach pokojówki, nachyliła się i pocałowała jej usta czule i delikatnie. Rozkoszowała się tym pocałunkiem przez chwilę i mruknęła cicho.
- Ja po prostu panikuję w takich sytuacjach. Wybacz.
El uśmiechnęła się ciepło.
- Nigdzie nie musimy się spieszyć, prawda? - Czarodziejka oparła dłonie na udach bibliotekarki. - Chciałabym by dla ciebie to była jedynie przyjemność.
- I jest…- szepnęła cicho Clarice głaszcząc pokojówkę po policzku.- Może… może… coś chcesz o mnie wiedzieć? Albo opowiedzieć o sobie?
- Niewiele mam więcej do powiedzenia. - El oparła głowę na kolanach bibliotekarki. - Miałam dotychczas proste życie. Najpierw jako pomoc w zakładzie matki, potem jako pokojówka w różnych rezydencjach. Bardzo chciałabym się o tobie czegoś dowiedzieć.
- Jestem córką… szanowanej badaczki umysłu i dyrektor szpitala. Mój talent magiczny jednak nie dorasta mojej matce do pięt.- mruczała Clarice głaszcząc pokojówkę po włosach. - I dlatego nie osiągnęłam za wiele i zostałam w bibliotece zatrudniona. Ale lubię tą pracę i lubię czytać.
- Tylko romanse? - El pozwoliła by jej wargi przesuwały się po nodze Clarice. - Dobrze, że się tu dobrze czujesz, ja.. nadal jakby szukam swojego miejsca.
- Inne książki też… acz romanse także.- odparła z uśmiechem Clarice.
- Ja… zawsze lubiłam dużo wiedzieć. - Wymruczała El. - Tak bardzo chciałabym się uczyć, ale.. jestem z Downtown.
- No tak… ale mogłabym cię polecić komuś kto mógłby cię nauczyć historii, bądź geografii, bądź nauk ścisłych.- Clarice głaskała czule Elizabeth po włosach, czasem schodząc palcami na szyję i muskając badawczo skórę. Gdyby nie ta nieśmiałość, to Elizabeth byłaby pewna… że mogłoby się zrobić w tym pokoju znacznie ciekawiej. A choć bibliotekarka chciała jej pomóc w zdobywaniu wiedzy, to jednej gałęzi wiedzy nie wymieniła. Arkanoi… teorii magii i sztuk magicznych.
To jednak jakoś nie dziwiło Elizabeth. Clarice była rozsądna i ostrożna, na pewno nie chciała się narazić, a to by oznaczało uczenie ją magii. Podniosła na nią głowę.
- Nie… nie miałabyś przez to kłopotów?
- Cóż.. nie sądzę.- odparła z uśmiechem bibliotekarka.
- Bardzo chętnie dowiedziałabym się więcej. - El przytaknęła ruchem głowy. - Tutaj pewnie tego się nie uczy, prawda? Czy też są takie. zwyczajne przedmioty?
- Mam kontakty na innych uczelniach, a i jest paru profesorów uczących zwyczajnych przedmiotów. Acz z punktu widzenia magii. Paru z nich ma wobec mnie dług wdzięczności. Jak Almais na przykład.- wyjaśniła z dumnym uśmiechem bibliotekarka.
- Nie chciałabym wykorzystywać twoich przysług, jednak.. wiem jak to ważne w tym świecie. - El pogładziła udo Clarice.
- Żaden problem…- uśmiechnęła się ciepło Clarice muskając opuszkami palców ucho Clarice.- To jaka wiedza szczególnie cię pociąga?
- Pytasz ogólnie, czy w tym momencie? - El pozwoliła sobie na żartobliwy ton.
- Mogą być oba przypadki?- zaproponowała ze śmiechem Clarice.
- Ogólnie. Zawsze chciałam się dowiedzieć więcej o świecie, o lasach.. ten park tutaj to największe skupisko zieleni jakie widziałam w życiu. - Powiedziała uśmiechając się.
- Mogę coś takiego zorganizować.- stwierdziła z uśmiechem bibliotekarka i zadumała się. - Będę musiała pociągnąć parę… sznurków. Ale jest to możliwe.
- Nic na siłę. I tak czuję ci się wiele dłużna, a niezbyt mam jak to wynagrodzić. - El zadumała się na chwilę. - Ach! Miałam tu posprzątać!
- Ale ubrana. Nie róbmy… albo…nie… nie musisz się ubierać.- te słowa wywołały mimowolny uśmiech na twarzy Elizabeth. Była to wszak szczelina w zbroi bibliotekarki.
- Yhym. - El podniosła się i rozejrzała po pokoju, w którym się znajdowały jednocześnie wyjmując z sakwy szmatkę, która zabrała z magazynku dla służby.
- Nie musisz teraz…- Clarice zdobyła się w końcu na nieśmiały protest rumieniąc się lekko.
- Czemu? Możesz mi przy okazji jeszcze poopowiadać o sobie. - El podwinęła rękawy i zabrała za czyszczenie półek.
- Nie wiem co miałabym ci powiedzieć, nie jestem interesująca. - zaśmiała się nerwowo Clarice podążając wzrokiem za swoim gościem.
El stawała na palcach i schylała się, eksponując swoje ciało. Obserwowana łakomym spojrzeniem przez bibliotekarkę, która nie mogła spokojnie usiedzieć na krześle. Wierciła nie spuszczając wzroku z panny Morgan.
Czarodziejka poluzowała koszulę, czując jak robi się jej ciepło i zabrała się za układanie leżących w różnych miejscach książek.
- Może ogarnę też sypialnię i łazienkę? - Zaproponowała El pochylając się tak by bibliotekarka zobaczyła jej majtki.
- Nnie chciałabym, byś się przemęczyła.- wydukała cicho biblioterka z nutkami pożądania w tonie głosu.
- Masz tu całkiem czysto więc na pewno się nie przemęczę. - El mrugnęła do niej i otworzyła drzwi do sypialni.
Było tam małe łóżeczko i wiele książek porozrzucanych po małym pokoiku. Clarice żyła dość skromnie. Co prawda w lepszych warunkach niż sama panna Morgan, ale niewątpliwie gorzej od magów, których mieszkania sprzątała. Nie zważając na to El zabrała się układanie książek i wycieranie kurzy pod nimi.Zaściełanie łóżka zostawiła sobie na sam koniec.
Wiedziała że jest obserwowana, słyszała jak Clarice wstaje i podchodzi do drzwi. Czuła że się jej przygląda.
El stanęła przy jej łóżku. Z rozpiętej koszuli wyłaniały się jej uniesione krągłości.
- Mam zdjąć koszulę? - Spytała, uśmiechając się lubieżnie.
- Jeśli będzie ci tak… wygodnie.- wymruczała Clarice nie odrywając wzroku od ciała Elizabeth.
- Najwygodniej byłoby nago. - El mrugnęła do bibliotekarki i zaczęła rozpinać koszulę. - Zmienić pościel?
- Nie… nie trzeba.. zmieniać pościeli.- wymruczała zaczerwieniona na twarzy bibliotekarka poprawiając nerwowo okulary na nosie.
Morgan w samej bieliźnie weszła na łóżko bibliotekarki i prężąc się przy tym na oczach Clarice. Chwilę później zaczęła słać łóżko, pochylając się tak by bibliotekarka widziała jej piersi opadające pod własnym ciężarem.
Widoki te przykuwały bibliotekarki spojrzenie, jej oddech robił się ciężki, jej zamglony wzrok sugerował zainteresowanie, ale… Clarice cofnęła się lekko zawstydzona. Z pewnością El pobudziła jej apetyt, ale okularnicy trudno było się przełamać.
- Może…. może łazienkę… następnym…. razem? -zapytała.
- Chyba tak. - El wygładziła pościel. - Wezmę wtedy więcej rzeczy do czyszczenia z magazynku. - Odsunęła się od łóżka i sięgnęła po swoją koszulę.
- Wybacz… będę się chyba musiała dziś wcześnie położyć.- odparła Clarice opuszczając wzrok w dół i dodała cicho.- Jesteś bardzo piękna, wiesz?
El zapięła koszulę i podeszła do kobiety. - Ty również i jeśli kiedykolwiek chciałabyś bym ci przyniosła ulgę, to daj mi znać, dobrze?
Clarice zaczerwieniła się i potakiwać zaczęła nerwowo. - Mhmm…
- Mogę cię pocałowac? - El pogładziła delikatnie policzek Clarice.
- Ttaak.. możesz.- wyszeptała cichutko Clarice.
Czarodziejka ujęła twarz drugiej kobiety w dłonie i wtulając swoje ciało w jej pocałowała ją. teraz jednak nieco zachłanniej, pozwalając by jej język wędrowała po wargach Clarice.
Zaskoczona tą namiętnością bibliotekarka z początku nie wiedziała co robić. Potem jednak poddała się pocałunkami drżącymi palcami wodząc po biodrach El. Niemniej po pocałunku wyszeptała.
- Będę… pamiętać.
- Nie pozwolę ci o sobie zapomnieć. - El wypuściła bibliotekarkę z ramion i podeszła do swojej spódnicy.
- Mhmm…- mruknęła cicho dziewczyna drżąc o emocji. - Przepraszam.
- Za co? - EL obejrzała się na nią zaskoczona, zapinając spódnicę.
- Za… moje… za brak… stanowczości.- wymruczała nieskładnie Clarice.
- Ależ Clarice… - El spojrzała na nią z ciepłym uśmiechem. - Jeśli cokolwiek między nami się stanie, to chciałabym byś czuła się z tym pewnie i byś czerpała z tego przyjemność. Będę tu jutro.. pojutrze, jeśli tylko poczujesz, że to dobry moment, ja po prostu będę obok.
- Ddobrze…- Clarice zdobyła się na nieśmiały uśmiech.
- Na pewno chcesz bym wyszła? - El zmartwiła się. Nie chciała wprawiać bibliotekarki w takie zakłopotanie. Podeszła powoli i pogładziła policzek Clarice. - Mogę pomóc.. dyskretnie.. delikatnie.
- Chyba… tak… czuję się trochę skrępowana. Przepraszam.- szepnęła cicho okularnica tuląc policzek do palców pokojówki.
- Naprawdę nie masz za co. - El pogładziła twarz Clarice po czym pocałowała delikatnie je usta. - To będę uciekać.
- Do następnego spotkania.- mruknęła zawstydzona bibliotekarka. I El musiała uznać swoją tymczasową porażkę. Acz dostrzegła szczeliny w zbroi Clarice, więc… sytuacja może się zmienić przy następnej okazji.
El pożegnała się z bibliotekarką i ruszyła w kierunku pokoju, który dzieliła z diablicą. Miała jeszcze chwilę by coś zjeść, może jakieś owoce. Pewnie warto by też wziąć prysznic, jeśli chciała wyjść wieczorem.


Po drodze do swojego pokoju dostrzegła madame Waynecroft. A co więcej, ona dostrzegła El i podeszła do czarodziejki.
- Idziesz już do swojego pokoju? - zagadnęła.
- Tak Pani. - El dygnęła przed kobietą, pozwalając by ta zajrzała w dekolt jej koszuli.
- Krótka spódnica.- stwierdziła krytycznie kobieta, co jednak nie zmieniło faktu, że powiodła spojrzeniem zarówno po nogach jak i dekolcie Elizabeth. Otworzyła nieduży notatnik pełen luźnych kartek. Przekartkowała je, aż trafiła na wybraną i podała El.- Zadania na jutro.
Czarodziejka przyjęła kartkę.
- Dziękuję Pani. - Przyjrzała się zawartości kartki. Jeden znany adres, mag podglądacz. Pozostałe dwa inne.
Waynecroft przyglądała się kątem oka Elizabeth i westchnęła. - Nie pochwalam takich strojów na uczelni, chyba że prywantie w lokum. Niemniej nie mogę cię za nie skarcić.
Obie szły w kierunku pięter przeznaczonych na izdebki dla pokojówek.
- Wybacz mi Pani. - El zrobiła przepraszającą minę. - W moich stronach to po prostu wygodne.
- Z pewnością.- zgodziła się Waynecroft kątem oka wodząc po nogach kobiety. - Niech ci się takie… pomysły nie udzielają na strój służbowy. Bo wtedy…
Nie dokończyła. Doszły bowiem na piętro na którym znajdowały się pokoje pokojówek. I Waynecroft zabrała się za rozdawanie zadań na jutro. Teoretycznie mogła to uczynić poprzez służbę, niemniej zapewne wolała osobiste załatwianie takich spraw.
- Pani, staram się postępować z godnością w godzinach pracy. - El powiedziała cicho.
- Tak.. trochę niestarannie i być może przyjdzie mi kiedyś udzielić ci… reprymendy.- mruknęła w odpowiedzi Waynecroft, a słowo: reprymenda… miało zmysłowy ton w jej ustach.
- Chcę by była Pani ze mnie zadowolona. - El odpowiedziała przesuwając wzrokiem po ciele swojej przełożonej.
- Cieszy mnie to. - odparła kobieta i dodała.- Być może… będę musiała w pełni sprawdzić twój strój służbowy i czy to jest pod nim, również odpowiada standardom.
- Jeśli to konieczne z przyjemnością poddam się takiej rewizji. - El uśmiechnęła się nieco lubieżnie. Kusiło ją by pokazać jaka bielizna bardziej się jej podoba, tylko czy powinna?
- Myślę że wkrótce… trzeba będzie to uczynić.- odparła tajemniczo Waynecroft wodząc wzrokiem po stroju Elizabeth. - A teraz jesteś wolna, a ja mam trochę jeszcze do zrobienia. Acz pamiętaj… mam cię na oku.
- Sprawiasz mi wielką radość Pani zwracając na mnie tak pilną uwagę. - El dygnęła przed kobietą i oddaliła się w kierunku swojego pokoju. W środku już Frolica szykowała kolację dla siebie, siedząc na swoim łóżku. O współlokatorce jednak nie zapomniała, bo dwie kawy parowały na stoliku.
- Kolację kupiłam, trochę pomidorów i ogórków.- rzekła na powitanie.- Masło i ciemny chleb. Po obiedzie pewnie i tak nie masz ochoty na mięso, co?
- Niezbyt. Spotkałam Waynecroft i dała mi zadania na jutro. - El podeszła do diablicy i położyła obok niej kartkę by ta mogła się jej przyjrzeć.
- Hmm… nic mi one nie mów.. aaa i znów mamy podglądacza?- zafrapowała się Frolica przyglądając tekstowi.
- Chyba mu się spodobałyśmy. - El przysiadła się obok diablicy by jej pomóc przy kolacji.
- Zwłaszcza ty…- zaśmiała się Frolica i dodała cicho.-... choć nie miałabym nic przeciwko razem z tobą.
- Nie zauważyłam by zwrócił uwagę bardziej na mnie czy na ciebie. - El uśmiechnęła się ciepło do Frolicy. - Byłam u tej bibliotekarki.
- Po co?- zaciekawiła się diabliczka zabierając się za jedzenie już zrobionych kanapek.
- Pożyczyła mi przyrządy do pisania, chciałam się jakoś odwdzięczyć. - El także zabrała się za jedzenie, ciesząc się z lżejszego posiłku.
- To miło z jej strony, że pożyczyła.- odparła z uśmiechem Frolica.
- Chyba się do mnie przełamuje. - El uśmiechnęła się ciepło. - Jest naprawdę miła i urocza.
- I podoba ci się.- odparła Frolica wystawiając język.- Zaczynam mieć konkurencję.
El roześmiała się.
- Jest zupełnie inna. Ciebię uwielbiam taką jaka jesteś. - Na chwilę się nadąsała. - Łapię się na tym, że chyba nie nadaję się do posiadania jednego partnera.
- Partnera? Czyli jest jeszcze jakiś partner, a nawet kilku?- spytała retorycznie a potem gwizdnęła z uznaniem rogata.
Czarodziejka przytaknęła ruchem głowy.
- Nadal uważasz, że nie jestem wyuzdana. - El pokazała język diablicy. - Umówiłam się dziś z jednym na schadzkę.. tylko.. po ciszy nocnej.
- Jest z ciebie lubieżnica… ale czy ja mam prawo to oceniać, po tym co robiłyśmy razem i o czym rozmawiały.- odparła z uśmiechem Frolica.- Tylko jak już wpadniesz w łapki madame Waynecroft szepnij jej, że i mój zadek wymaga lania.
- Przekażę. - El mrugnęła do swojej kochanki. - Dałabyś radę mnie dziś kryć, jak wyjdę na schadzkę.
- Jassne… nie ma sprawy. - odparła z uśmiechem diabliczka.
- Będziesz mogła wymyślić sobie zapłatę. - El uśmiechnęła się lubieżnie.
- Coś w stylu Waynecroft? - przypuszczalnym, bo wszak ich szefowa mogła nie dorosnąć do oczekiwań Frolicy.- Czy może coś innego?
- Co tylko będziesz chciała, choć pamiętaj, że nie mam doświadczenia w dawaniu klapsów. - El nachyliła się i pocałowała diablicę.
- A w prasowaniu? Mam parę pomiętych koszul.- zażartowała rogata i spytała poważniej.- To kiedy masz zamiar wymknąć się na tą randkę?
- Tuż przed ciszą nocną gdy już będzie ciemno.
-Uuu… to ty się martw żeby cię nie złapano podczas tej wycieczki. Choć z drugiej strony… może oddadzą cię wprost w łapki madame Waynecroft.- mruknęła ogoniasta kochanka oblizując usta.
- Bardziej się martwię powrotem. - El wyjrzała przez okno przekonując się że wspinaczka po ciemku nie byłaby dobrym pomysłem, po czym zobaczyła, że nadal jest w nim zasłona.
- Jak mogę ci pomóc? - zapytała rogata i spojrzała na zasłonę naśladując tym gestem przyjaciółkę.- Ekscytuje cię myśl, że zerka właśnie do naszej sypialni?
- Odrobinę… miał całkiem niezły sprzęt. - Wyszeptała. - Po prostu mnie kryć, gdyby ktoś tu przyszedł.
- Jeśli mam być.. podglądana przez kogoś w takiej sytuacji… to wolę widzieć widza. I jego reakcję. I nie przejmuj się. Będę cię kryła.- odparła z uśmiechem rogata wodząc spojrzeniem po nogach czarodziejki.
- Ech powinnaś poznać kochanka, z którym się widzę. - El nachyliła się do diablicy eksponując swoje piersi. - Pilnuje otaczającego uczelnię parku
- Nie wystarczy go dla nas dwóch na raz.- zaśmiała się Frolica i wymruczała.- Zresztą jeszcze nie wiadomo, czy zdołasz wyjść z pokoju.
Ogon diabliczki przesunął się końcówką po udach pochylonej czarodziejki.- Chcesz pokazać co nieco naszemu pijanemu magowi?
- Kusisz. - El zamruczała czując dotyk Frolicy.
- Proponuję… mogę cię też rzucić na łóżko.. podwinąć tą spódniczkę i wykorzystać.- żartobliwie oblizała usta. - Lub… coś innego mogłybyśmy zrobić.
- Możesz mnie wykorzystać przypartą do okna. - El sięgnęła pod stół i pogładziła ogon diablicy. - Z moimi piersiami przyklejonymi do szyby.
- Nagimi… co by się nasz podglądacz napatrzył…- wymruczała Frolica i wzruszyła ramionami.- Choć przyjemniej byłoby robić to w pokoju obok jego sypialni… gdy będzie się budził.
Diabliczka też była wyuzdana z natury.
- Na to my szansę jutro jeśli znów zapije. - El roześmiała się. - Choć tam jest ryzyko, że Waynecroft przyjdzie.
- Ryzyko… czy szansa? - odparła Frolica poruszając znacząco brwiami.
- Nie jestem nakręcona na nią tak bardzo jak ty. - El wstała od stołu i rozpięła koszulę, odsłaniając swój gorset i wyeksponowany w nim dekolt.
- To co? Robimy pokaz dla podglądacza?
- Robimy.- zgodziła się diabliczka i wzruszyła ramionami.- Nic na to nie poradzę, jej głos i spojrzenie sprawiają że nogi mi miękną.
- To może powinnaś ją bardziej uwodzić? - El odsłoniła nieco okno i oparła się o nie, wypinając się w kierunku Frolicy. - Chodź tu moje diablątko.
- Chciałabym. - westchnęła diabliczka podchodząc i kucając za czarodziejką. Bezczelnie podwinęła jej spódnicę i zsunęła bieliznę. Językiem przesunęła między pośladkami. - Ale jej obecność mnie onieśmiela.
- Napomknę jej o tobie, obiecuję. - Wyszeptała El i zadrżała czując pocałunki diablicy.
- O czym jeszcze jej opowiesz, co?- droczyła się Frolica wodząc językiem pomiędzy pośladkami i sięgając palcami między uda. Opuszkami wymacała kobiecość i stwierdziła.- Coś ty robiła u tej bibliotekarki żeś taka rozpalona?
- Sprzątałam.. - Głos El bardziej przypominał jęk. - W samej bieliźnie.
- Ciekawy pomysł.- zaśmiała się diabliczka sięgając palcami głębiej i wywołując lubieżne mlaśnięcia. Jej język zaś wodził po skórze Elizabeth.
- Chce… by.. się przełamała. - Wyszeptała rozpalonym głosym, doklejając swoje niemal obnażone piersi do szyby.
- Ładna jest?- zamruczała diabliczka niespiesznie poruszając palcami w intymnym zakątku i wodząc ustami pośladkach czarodziejki. Delikatnie ukąsiła skórę jednego z nich.
- Ładniutka… bardzo.. zgrabna. - El wiła się dociskają swój biust do chłodnej szyby.
- Jeśli nasz znajomy mag nie patrzy teraz przez teleskop to traci nie lada widowisko.- zachichotała Frolica, a jej palce opuściły rozpalony kwiatuszek czarodziejki, by dla odmiany sięgnąć pomiędzy pośladki i zanurzyć w nowym i bardzo perwersyjnym zakątku ciała panny Morgan.
El jęknęła głośno, mocno się spinając. Poza Mel nikt tam jeszcze nie sięgał.
- Yhym… - Tyle dała radę z siebie wydusić.
- A może ktoś inny jeszcze patrzy. Swoją drogą nie pamiętam też czy zamknęłyśmy drzwi do naszego lokum.- Frolica tymczasem rozgadała się poruszając palcem tam i z powrotem. Ogonem zaś sięgając między uda i przeszywając czubkiem intymny zakątek El, tak że ta czuła leniwe ruchy intruzów w dwóch miejscach na raz.
Czarodziejka nie była w stanie zastanawiać się nad tym czy ktoś ich obserwuje. Działanie diablicy sprawiały że liczyło się tylko to co działo się teraz w jej wnętrzu, wyrywając z jej ust coraz głośniejsze dźwięki rozkoszy. Frolica coś jeszcze gadała, ale słowa zaczęły tonąć w jej własnych jękach i doznaniach. Zmysły były atakowane z dwóch stron naraz, obecne pieszczoty kochanki rozpalały jej biodra i pośladki… i nawet chłód szyby nie potrafił ostudzić rozpalonego ciała.
El doszła z cichym okrzykiem, dociskając swoje ciało z jednej strony do okna, a z drugiej do atakujących ją dłoni.
- Teraz twoja kolej… na dostarczenie mi rozrywki.- odparła z uśmiechem diabliczka dając kochance mocnego klapsa.- I na twoją inicjatywę.
- Trzeba było od tego zacząć. - El usiadła na parapecie przyglądając się kochance. - Czuję jakby mi ktoś wywrócił głowę na drugą stronę.
Mimo swoich słów pochwyciła diabliczkę i obejmując ją mocno pocałowała kochankę namiętnie.
Rogata pozwoliła się objąć i całować… rozkoszowała się wargami Elizabeth, jak i dotykiem jej ud, które muskała opuszkami palców.
- Początek jest obiecujący.- wymruczała.
El bez słowa podwinęła koszulkę diablicy by dostać się do skrywanego pod nią biustu i zachłannie zaczęła całować odsłoniętą skórę.
- Coraz lepiej….- szeptała diabliczka rozpinając podwiniętą koszulę i prężąc swojej piersi pod gorsetem wystawiając je na pocałunki kochanki. Koszula Frolicy upadła na ziemię.
El sprawnymi palcami sięgnęła do gorsetu czerwonoskórej by uwolnić jej ciężkie krągłości.
- Czyżbyś chciała zbałamucić cnotliwą pokojówkę?- spytała z niewinnym uśmiechem diabliczka jednocześnie pomagając przy pozbywaniu się gorsetu rozwiązując jego wiązania. Upadł on na ziemię odsłaniając krągłe ciężkie piersi.
- Nie widzę tu żadnej. - El wpiła się ustami w piersi Frolicy, dłońmi sięgając pod jej spódnicę.
- Czuję… się ob...rażo.. na.. i zawstydzona… naprawdę.- co nie przeszkadzało jej i wypinać pierś pod pieszczoty El, jak i podciągać spódnicę w górę ułatwiając czarodziejce zadanie.
- Yhym… - El possała mocniej jeden ze szczytów piersi diablicy, nurkując palcami w jej kobiecości. Druga dłoń z zaciekawieniem sięgnęła do podstawy ogona. Podobno tu była wrażliwa
- Heeej… too.. nieuczci… we… -jęknęła diabliczka wijąc się w objęciach kochanki i ocierając ciałem o jej. Ogon zaczął uderzać leniwie na boki, powoli przyspieszając z każdym ruchem.
El jak zahipnotyzowana pieściła go coraz intensywniej, w tym samym rytmie atakując kwiat kochanki. Pomruki, jęki, krzyki nawet wydobywały się z ust Frolici, ale słów nie była w stanie wypowiedzieć. Wiła się jak ryba w sieci rozgorączkowana ocierając się o kochankę, coraz bliżej szczytu rozkoszy.
El drażniąc podstawę ogona kciukiem z zaciekawieniem zanurzyła palec pomiędzy pośladkami diablicy. Ciekawa czy i ona lubi takie pieszczoty.
- Fig… la… ra.. - sapnęła diabliczka napierając pupą na intruza. Najwyraźniej dzieliła to upodobanie z Elizabeth.
Czarodziejka widząc, że ta zabawa podoba się Frolicy przyspieszyła ruchy palców w obu otworkach swojej kochanki. I miała rację. Po kilku chwilach takich intensywnych figli, Frolica tuląc się do ciała kochanki doszła z głośnym jękiem.
Moran objęła kochankę mocno, przytulając ja przez dłuższą chwilę.
- Czy moje diablątko jest zadowolone. - wymruczała w końcu, spomiędzy piersi Frolicy gdy oddech kochanki nieco się uspokoił.
- Powiedzmy, że nieźle ci poszło.- wymruczała Frolica.
El uszczypnęła ją delikatnie.
- Nie będziesz zadowolona, póki cię nie wezmę pod obcas co? - Pokazała język kochance, wypuszczając ją z ramion.
- Nie masz ikry i charyzmy do tego Elizabeth.- odparła rogata całując usta El.- Ale to nie problem… masz inne zalety.
- Cieszę się, że moja Pani akceptuje mnie taką jaka jestem. - Czarodziejka roześmiała się i zabrała się za poprawianie ubrania.
- Sama cię wezmę kiedyś pod obcas, żebyś poczuła.- mruknęła Frolica cofając się i obciągając w dół spódnicę.- Mam wrażenie, że by ci się to spodobało. I to bardzo.
- Kto wie. - El wstała z parapetu i zasłoniła okno. - Jak na razie mam sporo radości z takich igraszek. - Mrugnęła do diablicy i zabrała się za poprawianie piersi w gorsecie.
- Może powinnaś się zdrzemnąć chwilę przed tą randką? Obudzę cię.- odparła diabliczka podnosząc gorset z podłogi.
- To chętnie skorzystam. - El przeciągnęła się i podeszła do łóżka. Usiadła na nim i zdjęła spódnicę pozostając w samej bieliźnie. - A ty co planujesz robić?
- Nie wiem jeszcze. Może rozejrzę się po sąsiadkach. Powinnyśmy żyć w zgodzie z pozostałymi pokojówkami.- oceniła Frolica w zamyśleniu.- Może posprzątam też tutaj.
- Chciałabym nieco pomóc. - El zawahała się przed położeniem się spać. - Nie chcę byś zajmowała się wszystkim, gdy ja sobie latam od kochanka do kochanka.
- A ja nie chcę, jutro cię nosić na ramionach bo będziesz zbyt zmęczona, by brać się do roboty. Poza tym… znajdę sposób, byś mi się odwdzięczyła. Jeśli uznam, że jesteś mi coś winna.- odparła Frolica wystawiając język.
- Niech ci będzie. - El padła na łóżko i naciągnęła na siebie pościel. - Dziękuję.
- Nie ma sprawy.- odparła cicho diabliczka, gdy El zapadała już w sen....
 
Aiko jest offline