Berni otrzymał siarczysty cios od Leonarda. - Aua! - wystękał. - Zachowajcie, Panie Geldmann, takie karesy dla dam. Chociaż za to trzeba w zamtuzie sowicie dopłacić - łypnął złym okiem na towarzysza broni. - Co to było? Latające naczynia? - potarł bolącą głowę.
Z trudem podniósł się i zlustrował otoczenie. Pokiwał głową na słowa Leonarda. - Też się zgadzam. Uciekajmy stąd. Tacy z nas bohaterowie, jak z koziej dupy trąba. Życie trzeba ratować. Wiedźma sczeźnie w płomieniach albo ją dorwiemy na zewnątrz. |