Hoffman zniknął, wrzaski ustały i Marcus mógł jedynie mieć nadzieję że skrócili mu męki mimo wszystko. W każdym razie było już po wszystkim i można było wrócić do przerwanych zajęć.
Cały ten proceder z pogrzebem był dla niego stratą czasu, więc zajął się czymś bardziej pożytecznym - przygotowaniami do wymarszu i dalszego etapu drogi. Wyglądało na to, że von Urk chce podążać wzdłuż wody z nadzieją na dogonienie złodziei. Zawsze to była jakaś opcja, choć trudno było wywnioskować co z tego wyjdzie, zwłaszcza przy ciągle utrzymującej się mgle. Kawałki materiału wnet trafiły do jego wyposażenia, by posłużyć jako dodatkowa ochrona przed wyziewami i złym powietrzem.
Wrzuciwszy swoje rzeczy do jednego z ocalałych wozów był już gotów do dalszej drogi. Wyruszenie znów jako zwiadowca dawało mu mimo wszystko lepszy wgląd w to co mogą napotkać i lepsze przygotowanie się do ewentualnych akcji. Von Urk wiedział jaka jest sytuacja i co ich czeka. Wszak Marcus dokładnie mu to wyłuszczył wróciwszy z ostatniego zwiadu. A "Buźka" sam też lepiej wiedział co ich może spotkać i był przygotowany. Wśród mgły i utrudnionego widzenia łatwo bowiem ze zwierzyny stać się ofiarą i na odwrót.
__________________ "Nie pytaj, w jaki sposób możesz poświęcić życie w służbie Imperatora. Zapytaj, jak możesz poświęcić swoją śmierć." |