Fryderyka nie zastanawiała się długo, tylko od razu skierowała swe kroki do dużego czeczotowego biurka przy którym zwykle przyjmowała klientów i nie siadając sięgnęła po słuchawkę aparatu telefonicznego i wykręciła numer milicji obywatelskiej. Czekając aż ktoś odbierze, zaczęła rozglądać się po pomieszczeniu a po chwili sięgnęła do podręcznej kasetki.
Po dłuższej chwili usłyszała męski głos
- słucham - głos brzmiał tak jakby ktoś chciał burknąć “czego” jednak z jakiegoś powodu się powstrzymał.
- czy dodzwoniłam się na posterunek MO - zapytała grzecznie - chciałam zgłosić włamanie do państwowej instytucji.
- Pani godność? O jakiej instytucji mówimy? - Kobieta po drugiej stronie słuchawki brzmiała jakby dopiero co się obudziła.
W kasetce wszystko znajdowało się na swoim miejscu, jednak rozglądając się po bibliotece Fryderyka dostrzegła mokre ślady na podłodze.
- Obywatelka Poświst Fryderyka - odruchowo przyjmując nieomal pozycje na baczność, uderzając się przy tej okazji w kolano - Kierownik Biblioteki Publicznej - gdy podawała adres całą swoją uwagę skupiła na mokrych plamach. Miała nadzieję, że nikt nie ukradł książek na podpałkę, część z nich była wartościowa. - tej nocy nieznany osobnik wywarzył zamek. Obawiam się że mogło dojść do kradzieży mienia państwowego o na razie nie ustalonej wartości.
- Proszę to sprawdzić, około południa stawią się u pani funkcjonariusze by przyjąć zgłoszenie. - Ostatnie słowo zlało się z ziewnięciem funkcjonariuszki.
-Oczywiście tak zrobię. - odpowiedziała bibliotekarka kończąc rozmowę. Odłożyła słuchawkę. Sięgnęła do dolnej półki w regale który stał za biurkiem i wyciągnęła zza niego młotek.
Następnie mocno dzierżąc w ręku narzędzie podążyła za śladami wody na podłodze. Najpierw szła niepewnie rozglądając się za włamywaczem który mógł przecież nadal przebywać w mieszkaniu. Gdy jednak upewniła się, że jest sama zaczęła metodycznie przeglądać, zasoby książkowe pokój po pokoju. Szczególnie wiele uwagi poświęcając najcenniejszym zbiorom.
__________________ Wiesz co jest największą tragedią tego świata? (...) Ludzie obdarzeni talentem, którego nigdy nie poznają. A może nawet nie rodzą się w czasie, w którym mogliby go odkryć. Ruchome obrazki - Terry Pratchett |