09-03-2020, 23:03
|
#181 |
| Piwowarczyk właściwie oka tej nocy nie zmrużył. Mimo, że ostatecznie chłopy się nie dogadały i niczego poza oddaniem Światka na plebanie nie ustalono. A właściwie to Jeremi postanowił, bo Racimir się schlał, Józef nie przyszedł, a tatu się poskarżył na głowę i Arnika spać mu iść kazała. Tylko ojciec Eugeniusz jeszcze wyspowiadać Światka zdołał, a poza tym, to chyba każden już miał dość tego dnia i bardziej niż knuć to pod perzynę tęsknił. Co i Lutherowi było w smak. Chłopak nie przyznał się co podsłuchał. Nie wszystko co prawda wtedy dobrze usłyszał, ale doszedł do wniosku, że nowy pan na Drzewcach da mu posłuch i uwierzy w to, że potwór wszystkiemu wininen. I że należy posłać chłopów w knieję z widłami i zbrojnymi, by szkaradę ubić, lub precz przepędzić.
...
...
Tylko, że coś mu jednak podpowiadało we łbie, że to może nie być takie łatwe. I tak mu to głośno podpowiadało, że kręcił się na posłaniu i zasnąć nijak nie mógł. Rano był więc jeszcze bardziej umęczon niźli wczora i do nabożeństwa się szykując ziewał bez przerwy w oczekiwaniu na to co ma nadejść. Niby zresztą w nocy sobie układał w głowie co i jak powie. Ale tera z tych układanek nic już nie zostało i piwowarczyk nawet już strachu o te tortury nie czuł. - Było mnie w dziczy ostać - biadolił cicho Światko. - Oj beczysz jak mała dziewczynka - rugał go Luther zdając sobie sprawę, że podobne słowa sam słyszał. Wczora. - Dobrze będzie. Wyspowiadałeś się. Pan ci odpuści. I tylko pewno jaką srogą pokutę dostaniesz... Dach odnowić w świątyni... albo sam nie wiem. Może cię Eugeniusz na drugiego ucznia weźmie?
Gdy nabożeństwo się zaczęło, jedna rzeczy go zdziwiła. Dlaczego nie widzi Boguśki???
__________________ "Beer is proof that God loves us and wants us to be happy"
Benjamin Franklin |
| |