Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-03-2020, 12:16   #483
Ombrose
 
Ombrose's Avatar
 
Reputacja: 1 Ombrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputację
Esmeralda zaczęła zapinać kolejne spinacze na jej wargach sromowych.
- Jak jesteś taka wąska, to trzeba cię dobrze otworzyć - powiedziała. - Joakim mi dobrze za to podziękuję, prawda? - zerknęła na nią. - Zadałam ci pytanie, kurwo! - krzyknęła.
Chwyciła palcat i uderzyła ją w pośladek.
Nawet przeklinanie w taki sposób wspaniałym akcentem Esmeraldy brzmiało zadziwiająco dobrze… Alice jednak pokiwała, choć uderzenie wywołało kolejne spięcie jej ciała i ból. Oczywiście, że próbowała powstrzymywać reakcje ciała, ale to było bardzo trudne. W umyśle Harper panował teraz bałagan. Momentami się stresowała, a momentami była zaciekawiona i nawet podniecona. Miała nadzieję, że Esmeralda szybko zrezygnuje z tych spinaczy…
- Dobrze - powiedziała de Trafford. - Może w podziękowaniu dobrze mnie przeliże. I w nagrodę za to, że wytrzymałaś… - mówiła, zbierając spinacze z jej piersi. - Będziesz mogła mnie zadowolić - dokończyła, uwalniając jej krocze od nacisku.
Ruszyła z powrotem w stronę głowy Alice. Pozbawiła ją knebla. Pocałowała ją mocno, wdzierając się językiem do jej ust. Następnie odsunęła się i weszła kolanami na stół. Harper zobaczyła przybliżające się do jej ust krocze Esmeraldy.
- Nie sądzę, żebyś wiedziała, jak to zrobić dobrze - rzekła. - Jesteś beznadziejna. Jednak wyciągnij język i liż. Bo twoje życie od tego zależy.
Serce Alice zabiło odrobinę szybciej. Czy to pomieszczenie miało związek z tym wypadkiem, o którym nikt w Trafford Park nie chciał mówić?
Czy tak, czy nie, Alice wiedziała, że jest w stanie zaspokoić Esmeraldę, robiła to już nie raz. Co prawda w tej pozycji będzie nieco ciężej, ale znała kąt, który de Trafford lubiła, postanowiła więc na tym się skupić. Wysunęła język i zaczęła ją lizać. Poruszała całą głową. Czuła jak jej sutki i wargi sromowe wraz z łechtaczką mrowią, kiedy krew ponownie zaczynała mocniej do nich dopływać. To było dziwne doznanie.
- Zadowalaj swoją panią! - krzyknęła Esme. - To nie jest kurwa przedszkole - powiedziała i natarła kroczem na usta Alice. - Ssij - powiedziała. - Wsuń do środka język i ssij!
Rudowłosa musiała wysunąć głowę nieco do góry, by ustawić ją pod takim kątem jak Esmeralda od niej oczekiwała, ale wedle jej polecenia, zaczęła ssać. Wsuwała język do jej środka, przesuwała po jej wargach sromowych i łechtaczce, ale głównie skupiała się na ssaniu i penetrowaniu jej, aż ją lekko szczęka zaczynała boleć, najpierw nieco odrętwiała po zaciskaniu zębów na kneblu, a teraz wykonując ruchy, przy zadowalaniu kobiety.
- Tak… tak… - Esme jęczała. - Spraw, żebym doszła… - westchnęła z napięciem. Zacisnęła dłonie na drewnianej, górnej krawędzi dyb. Jęknęła.
Jeszcze przez moment znajdowała się w tej pozycji, po czym westchnęła.
- Wystarczy.
Zeszła ze stolika. Następnie ruszyła do jego drugiego końca.
- Mam dla ciebie kolejne zadanie - powiedziała. Wsunęła w jej pochwę trzeci palec i zaczęła ją nim szybko penetrować. - Masz dojść. Rozumiesz?
Po chwili zaczęła stymulować jej łechtaczkę kciukiem, nie przestając poruszać tak szybko trzecim palcem.
Najwyraźniej Esmeraldzie wystarczała satysfakcja z władania nią w pełni w tej chwili. Czuła się naprawdę, jakby była jej lalką, z która mogła w tej chwili zrobić dosłownie wszystko co chciała. Zacisnęła dłonie i na to jak kobieta penetrwała ją i jednocześnie drażniła jej łechtaczkę, Alice jęknęła, tym razem z przyjemności. Poruszyła nieco biodrami, chętna na takie doznania. Była podrażniona, a przez to wrażliwsza. Esmeralda mogła zauważyć, że mięśnie jej ud zaczęły drżeć, co sygnalizowało, że jej orgazm naprawdę się zbliżał.
Wsunęła w nią dwa dodatkowe palce i splunęła na nie. Następnie postawiła je nieruchomo.
- Rżnij moją dłoń! - krzyknęła. - Jakby to był najpiękniejszy, najdorodniejszy kutas, jakiego w życiu spotkałaś - wrzasnęła.
Z jakiegoś powodu, dość oczywistego, do głowy Alice natychmiast wparował penis Joakima i to jak poprzedniej nocy miała go w ustach… Sapnęła na to wspomnienie i zaczęła poruszać biodrami tyle na ile pozwalała jej pozycja ciała i najmocniej jak mogła. Zdecydowanie chciała dojść do takiej myśli… Zwłaszcza, że była już tak blisko. Zaczeło jej się już nawet robić błogo, kiedy była dosłownie o krok od orgazmu, ale to nadal Esmeralda była teraz jej władczynią i to ona musiała na niego pozwolić. Jęki i napięcie ciała Harper jednak wyraźnie wskazywały na to, że jeszcze sekunda i dojdzie.
Esmeralda jednak zabrała jej dłoń.
- Nie podoba mi się to, z jaką werwą się za to zabrałaś - powiedziała. - Powinnaś dojść od samego faktu, że trzymam w tobie moją dłoń. Moją własną, kurwa, dłoń, która jest znakomitsza od każdego chuja na tej planecie. Kogo sobie wyobrażałaś? Kogo? Jesteś moja i tylko moja - powiedziała. - Bo jestem twoją panią. Coś mi mówi, że przyszedł czas na ból… - zawiesiła głos i odeszła na bok.
Rudowłosa została więc pozostawiona na skraju orgazmu i było to bolesne. Po pierwsze fizycznie, bo i irytujące, a po drugie psychicznie, bo jedynie wykonała polecenie Esmeraldy. Sama kazała jej tak myśleć, a teraz zamierzała ją za to karać? Alice była lekko zdezorientowana.
Wnet usłyszała, że jakieś urządzenie zostało włączone.
- Połączymy ból z przyjemnością - powiedziała.
Harper zamrugała oczami, widząc, że Esmeralda przybliżyła się w jej stronę z czymś co wyglądało jak ogromny karabin maszynowy, ale na samym końcu znajdowało się gumowe, czarne dildo. Lśniące, więc pokryte jakimś lubrykantem. Esme nacisnęła spust i sztuczny penis zaczął się poruszać do przodu i do tyłu.
- Alice, poznaj mój młot pneumatyczny - powiedziała, powoli podchodząc. Wyglądała bardzo niebezpiecznie i seksownie z tą bronią.
Rudowłosa otworzyła i zamknęła usta, zaszokowana takim typem broni. W życiu nie spodziewała się czegoś takiego po Esmeraldzie… Była piękna, ale Alice odniosła wrażenie, że tak jak potrafiła być bezlitosna w załatwianiu spraw biznesowych, tak też mogła być w stosunku do niej za chwilę… Poruszyła biodrami, jakby chciała zwiać, ale nie mogła, bo była unieruchomiona.
De Trafford stanęła między jej nogami ułożonymi w pozycji ginekologicznej. Przybliżyła się i wsunęła w nią dildo. Było duże i rozpychało ją, ale Esme przygotowała ją już trochę na przyjęcie go. Stanęła w wygodnej pozycji i nacisnęła spust. Maszyna zaczęła powoli penetrować Alice.
- Rozluźnij się! - krzyknęła Esmeralda. - Chcę widzieć, jak twoje nogi odpoczywają na tych podstawkach. No dalej! Widzisz jak ciebie dbam? - zapytała i zmieniła tryb na nieco szybszy. Teraz przypominało to normalny, pełen życia stosunek.
Alice próbowała rozluźnić się, ale to nie było takie proste. Zwłaszcza, że czuła jak mocno dildo ją rozpierało. Z jakiegoś powodu najpierw znów pomyślała o Joakimie, potem wparował jej do głowy seks Zoli i Jennifer, ale potrząsnęła głową i po prostu skupiła się na doznaniach. To było dziwne, bolesne, ale i przyjemne. Miała więc teraz cel, by rozluźnić nogi. Początkowo jej nie szło, ale zdołała się nieco rozluźnić… Rzeczywiście powoli przyzwyczajała się do tego trybu. Pojękiwała i ustawiała biodra tak, by znów zaczęła się podniecać. Może mogła osiągnąć orgazm dzięki temu… młotowi pneumatycznemu, jak go nazwała Esme?
De Trafford nie wahała się nacisnąć jeszcze wyższego trybu. Teraz dildo przesuwało się z prędkością, która była nieosiągalna dla ludzi. Rzeczywiście zaczynało przypominać teraz młot pneumatyczny. Wsuwało się i wysuwało z Alice raz za razem, nie mogła nawet złapać oddechu, czy odpocząć. Tempo było jednostajne, jednak tak szybkie, że nie mogło się nudzić.
- Takie rzeczy sprzedają w Londynie - powiedziała. - Wiedziałam, że ci się spodoba - mruknęła, bezlitośnie mordując kobiecość Alice.
To tempo to było trochę za dużo. Zdecydowanie chciała by wróciło do poprzedniego, bo zaczynała przestawać odczuwać różnice między kolejnymi przesunięciami. Jej ciało nie nadążało reagować.
- Esssme… Prooszę… Wolniejjj… - wyjęczała, ale nie mogła powiedzieć już nic więcej, bo zabrakło jej znów oddechu, kiedy przez jej ciało przeszedł jeden bardzo silny i mocny dreszcz i nieoczekiwanie i kompletnie niespodziewanie doszła. Głośno jęknęła.
De Trafford odłożyła na moment młot na bok. Podeszła bliżej. Uderzyła ją w policzek.
- Czy pozwoiliłam ci mówić?! - krzyknęła. - Za kogo ty się masz?! - uderzyła ją w drugi policzek.
Ujrzała zaszklone spojrzenie Alice. Chwyciła ją wtedy za oba policzki i spojrzała na nią przez chwilę dłużej w milczeniu.
- Jesteś całkiem ładna - powiedziała. - Zwłaszcza ze łzami w oczach. Zmieniłam zdanie. Możesz płakać ile chcesz. Ale wpierw muszę dać ci powód… - zawiesiła głos i ruszyła po inne narzędzia.
Wtem Alice poczuła drobne ukłucie po wewnętrznej stronie uda. To był prąd. Esme w pewnych punktach co chwilę raziła ją delikatnymi, lecz odczuwalnymi, dawkami prądu… Wtem dotknęła nim łechtaczki Alice.
Początkowo Harper tylko wzdrygała się. W głowie jej szumiło od orgazmu i bólu szczęki po kolejnych uderzeniach Esmeraldy. Po chwili jednak pojawił się prąd. Początkowo przestraszył ją, następnie zdołała odrobinę oswoić się z pojawiającymi bodźcami, choć jej ciało wzdrygało się… Jednak… Kiedy Esmeralda popieściła prądem jej uwrażliwioną po orgazmie łechtaczkę, Alice nie wytrzymała i krzyknęła z bólu. Skuliła się cała w sobie, próbując powstrzymać ten ból. I błyskawicznie z jej oczu pociekły łzy. Nie bała się, była to reakcja na ból, bo ten był wyjątkowo nieprzyjemny.
- Nie wiem, co się tam dzieje na twoich misjach, ale skoro to wystarczy, żebyś płakała… - Esmeralda zawiesiła głos - ...to raczej nie spotykasz się na nich z wielkimi wyzwaniami - mruknęła.
Poraziła prądem trzy punkty na jej prawej wardze sromowej oraz dwa na lewej. Następnie przesunęła paralizator na piersi Alice. Delikatnie dotknęła jednego z sutków.
Teraz każde kolejne porażenie, zwłaszcza jej wilgotnej płci wywoływało kolejne szarpnięcie Alice. Na kilka chwil uspokoiła się, kiedy Esmeralda przesuwała przedmiot w górę jej ciała, ale widząc dokąd zamierzała go przyłożyć, zadrżała i przygryzła wargę. Kompletnie ją rozwaliło to jak popieściła jej łechtaczkę. Co prawda przestała już płakać, ale cała drżała w oczekiwaniu na kolejną dawkę bólu.
Esmeralda odłożyła paralizator po tym, kiedy dwa razy dotknęła jej drugiej piersi i raz wróciła do poprzedniej. Następnie przybliżyła się i zaczęła składać pocałunki na jej szyi, a potem na ustach.
- Wracamy teraz do rozkoszy… - mruknęła. - Otwórz usta. Szeroko - nakazała.
Oddychała płytko, po tych wszystkich dotychczasowych doznaniach. Otworzyła oczy, które dalej błyszczały, po ostatnich łzach, po czym otworzyła usta szeroko. Co zamierzała zrobić Esmeralda? To pytanie chodziło jej teraz co chwilę po głowie. Czuła jednocześnie niepokój i zainteresowanie. Teraz miała być rozkosz, ale mimo to odrobinę obawiała się.
De Trafford nachyliła się, żeby przesunąć językiem po jej języku. Następnie podniosła dłoń, w którym znajdowało się szklane dildo. Było posmarowane czymś różowym..
- Spróbuj. Powinno być dobre - rzekła i zaczęła wsuwać zabawkę do ust Alice.
Harper i tak nie miała wyboru więc lekko wystawiła język i przyjmowała w usta zabawkę. Polizała różową substancję, była ciekawa jakie było w smaku. Przedmiot był chłodny, ale ufała, że nie sprawi jej bólu.
- Weź go, tak - mruczała Esmeralda.
Okazało się, że był posmarowany jakimś truskawkowym żelem. I to był taki żel, który był chyba bardziej przeznaczony do jedzenia, niż zabaw erotycznych, gdyż smakował rzeczywiście dobrze.
- Przygotuj go dobrze, zanim go w ciebie włożę - powiedziała.
Alice kiwnęła głową i zaczęła lizać zabawkę. Jej ślina mieszała się z truskawkowym żelem. Smakował jej i posłusznie wykonywała polecenie Esmeraldy, ocieplając tym samym zabawkę.

- Właśnie tak - powiedziała Esme. - Weź ją całą - mruknęła, wsuwając szklane dildo głębiej do jej ust.
Nie było takie małe, jednak mniejsze od Joakima. Co znaczyło, że Alice posiadała już pewne doświadczenie. Tylko czy mogła je wykorzystać w takich warunkach?
Na pewno w tej pozycji było jej odrobinę ciężej, ale mniejszy rozmiar przedmiotu pomagał. Alice lizała i ssała przedmiot. Poruszała głową tyle ile mogła. Bardzo starała się być posłuszna, by Esmeralda nie zadała jej już bólu.
- Lubisz to i dobrze ci to wychodzi - powiedziała de Trafford.
Teraz zaczęła przez moment penetrować jej usta tą zabawką. Po czym ją zabrała i wróciła do nóg Harper. Wsunęła szklany kształt do wnętrza Alice. Trzymała go mocno w pięści, nacierając raz za razem na kobiecość rudowłosej. Nie było w tym nic delikatnego ani eleganckiego.
- Dobrze cię tym przerucham - zapowiedziała Esmeralda. - A ty masz mi dojść po raz drugi. Zrozumiano?! - krzyknęła, bez przerwy zagłębiając się w ciało Alice.
- Tak, oh! - odpowiedziała jej rudowłosa. Harper czuła ten specyficzny napór na swoje wnętrze. Było jej dobrze, choć ruchy były po prostu mocne. Jej ciało zrobiło się odrobinę znieczulone, skupiła się na przyjemnym aspekcie bycia tak penetrowaną. Pojękiwała i znów zaczęła drżeć. Najwyraźniej rzeczywiście mogłaby dojść dla de Trafford po raz drugi.
Esme zostawiła na chwilę dildo w ciele kobiety, po czym ruszyła w stronę jej twarzy. Przejechała językiem po jej szyi, szczęce i policzku. Następnie wsunęła dwa palce do jej ust.
- Ssij i liż - powiedziała.
Pozostałe zacisnęła na szczęce Alice. Drugą ręką zebrała jej włosy tak, jak gdyby chciała zawiązać je w kucyka. Zamiast tego chwyciła je mocno przy głowie. Nie miała z tym problemu, w końcu były już związane wstążką.
Alice rozchyliła usta i zaczęła ssać i lizać palce Esme. Były smukłe i gładkie. Harper czuła się poddana woli de Trafford i powoli przestawała analizować co się dzieje i to jak zachowywała się kobieta. Po prostu zaczynała skupiać się tylko na odczuciach danego momentu. To było podniecające.
- Dobra suka - powiedziała de Trafford. - W nagrodę uwolnimy cię z tego kurewsta - powiedziała i zaczęła majstrować przy dybach. Wreszcie głowa i dłonie Alice były wolne.
Tymczasem Esmeralda wróciła do nóg i je również uwolniła z pozycji ginekologicznej.
- Na pieska - zarządziła Esme. - No dalej. Chcę widzieć, jak się do mnie wypinasz i błagasz o więcej - warknęła.
Alice podniosła się. Poczuła, jak zakręciło jej się od tego w głowie. Mimo to wypięła się, lądując na czworaka wystawiona do Esmeraldy.
- Proszę, jeszcze… Chcę dojść dla ciebie drugi raz - powiedziała zawstydzona tym, że to mówi.
Esmeralda chwyciła palcat i uderzyła ją w pośladek.
- Czy pozwoliłam kurwie mówić?! - krzyknęła, waląc w niego podobnie. - Rozluźnij się i przyjmuj baty - rozkazała jej, tym razem traktując przyrządem jej drugim pośladek. - Przeproś mnie!
Harper sapała zaskoczona. Miała prosić, ale nie słowami? To teraz była zdezorientowana. Syczała, ale zmuszała się do rozluźniania… Choć było ciężko.
- Bardzo przepraszam - odpowiedziała.
Esmeralda odłożyła przedmiot i ruszyła po coś. Wnet wróciła z dość dużym korkiem analnym. Posmarowała go żelem, po czym wsunęła w odbyt Alice. Ten nawet nie miał kiedy zaprotestować. Kiedy jednak już znalazł się w środku, zaklinował się tak dobrze, że de Trafford mogła go zostawić bez obaw, że wyleci. Następnie chwyciła mocno dildo i wsunęła je w pochwę Alice. Zaczęła nim prędko poruszać.
- Dojdź! - rozkazała. - Myślisz, że chcę tu z tobą męczyć się cały dzień?! - wrzasnęła.
Na pośladkach Alice od palcata pojawiły się lekko opuchnięte ślady po uderzeniach. Rudowłosa przyjmowała w siebie pchnięcia Esmeraldy. Czuła, że znów była podniecona, mimo iż już nieco zmęczona. Ustawiła się w nieco wygodniejszej pozie, tak by było jej dobrze. Powoli zbliżała się na krawędź orgazmu.
- Ujeżdżaj go - rozkazała de Trafford.
Z jednej strony nieco już bolała ją ręka od penetrowania Harper, a z drugiej lubiła patrzeć, jak kobiety same nadziewały się na przyrządy rozkoszy. Postawiła rękę w jednej pozycji, czekając, aż Alice będzie poruszać biodrami i nogami, chcąc wsuwać w siebie szklanego penisa.
Wedle polecenia Esme, Harper opuściła się nieco i zaczęła poruszać biodrami wsuwając i wysuwając z siebie dildo. Zdecydowanie było jej dobrze… co tylko potwierdziło się, gdy doszła. Jęknęła głośno i drżała lekko.
Kiedy Alice dochodziła, Esmeralda błyskawicznie zareagowała. Chwyciła mocno przyrząd i wróciła do penetrowania Harper. Mocno, często, agresywnie, silnie. Uda Harper drżały. Jej ramiona załamały się i rudowłosa położyła przednią część ciała na stole. Jakoś była jeszcze w stanie trzymać w górę miednicę, kiedy de Trafford raz za razem traktowała ją twardym przyrządem. Wnet wyjęła i podeszła do przodu. Chwyciła jej włosy za wstążkę i pociągnęła.
- Oblizuj ze śluzu - rozkazała, podsuwając dildo do jej ust.
 
Ombrose jest offline