Umorli milczał przez cały czas rozmowy swoich towarzyszy. Lubił ich bardzo, to fakt, wskoczyłby dla nich w ogień, ale podśmiechujki z tatuaży, tytułu lordowskiego i Bogini tylko wie czego jeszcze obok duszy, która nie mogła zaznać spokoju wydały mu się wybitnie nie na miejscu. Czyżby przejawiał typowy krasnoludzki konserwatyzm? A może był z całej grupy najlepiej wychowany - bądź najbardziej religijny? Ciężko mu było stwierdzić.
Na zapytanie Imry tylko pokręcił głową, po czym chwycił swój święty symbol w dłonie i zaczął się modlić za duszę w kotle. Bardzo żałował, że nie jest kapłanem, miałby wtedy większe kompetencje, by się zająć zmarłym, ale cóż, jak się nie ma co się lubi... |