- Martwy, kurwa – powiedziała Sigrun, choć właściwie bez żadnego rozczarowania, ponieważ właśnie tego można było się spodziewać. - Musielibyśmy skombinować prostownik. Opony też trzeba by napompować. No i jakiegoś chłopca, co by w bieliźnie umył cały ten samochód.
Sigrun przeszukiwała przez parę dłuższych chwil samochód. Postanowiła, że cała sprawa z doprowadzeniem fury do stanu używalności była jak najbardziej warta zachodu. Otworzyła jedną z konserw, upewniwszy się, że nic w pobliżu nie zbliża się do nich.
Wcześniej nie sprawdzili trupa, o którym mówił Koichi. Postanowiła poruszyć ten temat, otwierając konserwę i zapalając. Pomiędzy braniem buchów a kęsami z konserwy, mówiła:
- Okej luda, słuchajcie. Poczuwam dogłębną potrzebę serca oddzielenia się z wami moim zamysłem. Mamy hasło i kartę tego Malcolma, Koichi gada, że przy trupie był ten portfel. Więc to będzie on, nie ma bata. Jedyny problem – jak znajdziemy jego chipa?
- Więc pierwsza rzecz, spróbujemy go przeszukać w jakiś sposób. Taki chip to pewnie będzie na dłoni, na nadgarstku, musimy zbadać tego trupa i go dokumentnie wybebeszyć. Jeśli nie znajdziemy, skoczymy do Francy i spytamy się, skąd można to wziąć. Ale ja bym stawiała na to, że taki czip będzie pod skórą dłoni, gdzieś przy ręce. A nie, na przykład, na lewym półdupku, tehehe.
- Jak wyczaimy ten chip, to elegancko odrzynamy tą jego łapę i skanujemy. A potem pomyślimy. Pasi?