Znaleźli się w wnętrzu, eleganckiego smukłego białego jak kość bagnorożca wieżowca mieszkalnego. Po przejściu przez hol i wjechaniu zaszyfrowaną windą oczom najemników ukazał się luksusowy wysoko umiejscowiony apartament. Wszędzie świeciło szykiem, deszcz kropił w wielką szybę, która przedstawiała oddalone centrum Ledtuh, z wielkimi drapaczami chmur należącymi w przeważającej cześci do klanu (czy też można rzecz Yagguzy) Ivocmocro. Draug miał już założony swój hełm i wykonał szybki skan multispektralny, to samo poczynił CZR-9. Nie wykryli żadnych zagrożeń czy ukrytych systemów bezpieczeństwa oprócz zwykłych alarmów antywłamaniowych.
Vesper była bezpośrednia i nie miała sił na sprzeciw i fochy drużyny. Podeszła szybko do stołu z holocomem i wklepując kilka ścieżek poleceń wybrała bezpieczne połączenie do Tel Amida. Przestronne okno momentalnie się przyciemniło tak, że w środku zrobiło się zupełnie mroczno i nastrojowo, idealnie na ciemne, szemrane interesy.
Po chwili hologram zamigotał i zobaczyli tak spasionego, niebieskoskórego starego Twi’Leka o świńskich, okrutnych oczach, że Kelsan chciał parsknąć śmiechem. Tel Amid jakby szykował się do powiedzenia słów przywitania, ale najpierw zmierzył wszystkich wzrokiem. Odezwał się do Skye.
-Dobra robota, Vesper. Jak zawsze.- potem spojrzał na Drauga, droida i pilota.- Witamy na Nipponii. Jak widzicie pogoda nie sprzyja wędrówkom po ulicach, ale jest idealna jeśli chcecie zakraść się do kryjówki pełnej zdradzieckich szuj. Bo o takim zadaniu mówię. Mój porucznik
Levis Itron, zdradził nasz klan i zaczął sprzedawać skradzioną mi broń, naprawdę zaawansowane uzbrojenie, szują z Mandofe. W Yagguzach zdrada jest karana śmiercią… ale najpierw- na twarzy tłuściocha pojawił się paskudny grymas.- Chciałbym z nim porozmawiać. Przechwycicie Levisa, odzyskacie na ile to możliwe zapasy i zabijecie każdego zbira z Mandofe, który ośmieli się do Was wystrzelić. Kiedy to zrobicie
200k kredytów zostanie wpłacone na Wasze konta, nie mówiąc o przysłudzę jaką wyświadczycie klanowi Ivocmocro.
Tel Amid zakończył wywód i jakby tylko czekał na oklaski. W głowie CZR-9 pojawił się jakiś cięty żart, więc energicznie ruszył długimi kończynami aż serwomotory zaszumiały miłym echem w przestronnej przestrzeni apartamentu Ves.