Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-03-2020, 11:19   #52
Col Frost
Kapitan Sci-Fi
 
Col Frost's Avatar
 
Reputacja: 1 Col Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputację
Brzdęk tłuczonego szkła z okna, przez które wleciał C-SGK1 narobił sporo hałasu. Jeśli w pobliżu znajdował się jakiś patrol, dźwięk mógł zwabić go do tego miejsca. Android skutecznie powstrzymał dziewczynę przed krzyczeniem. Jej stłumiony głos dobiegał spod jego dłoni, ale z pewnością nikt poza nim go nie słyszał, zwłaszcza że, jak wykazały czujniki, nikogo więcej nie było w domu.

C-SGK1 szybko znalazł schowek na miotły i środki czystości. Prowadzące do niego drzwi znajdowały się tuż obok miejsca, w którym tarzał się z dziewczyną po podłodze. Android nie miał też problemu by jedną ręką powstrzymywać swego więźnia przed ucieczką i jednocześnie prowadzić go w kierunku drzwi. Dziewczyna nie dysponowała zbyt wielką siłą.

Gdy jednak twór doktora Gero otworzył drzwi do schowka, uświadomił sobie jedną rzecz. By zamknąć dziewczynę w środku, musi ją puścić, a jeśli ją puści, ona będzie mogła swobodnie krzyczeć.


Raditz odleciał w pośpiechu, sugerując własną ucieczkę z pola walki. Marduk odczekał dłuższą chwilę, widząc że roboty strażnicze nie szykują się do walki, aż wreszcie zaatakował, by skupić na sobie całą uwagę systemu obrony. Potężna wiązka energii ki uderzyła, wstrząsnęła całą bazą i... rozproszyła się po czymś, co wyglądało na niewidzialne pole siłowe.

Jednakże uwadze saiyanina nie umknął fakt, że w wyniku wstrząsu dwa roboty przestały funkcjonować i rozbiły się na podłodze głównego holu. Pozostałe obniżyły pułap by oddalić się od dziury i nie ryzykować losu swoich towarzyszy. Cały czas były jednak skupione na wyrwie i Marduku. Musiały być w opłakanym stanie, skoro coś takiego wystarczyło by je popsuć. Te, z którymi walczył, też wydawały się nie być w pełni sprawne.


Szpital był pełen ludzi. Jednakże dzięki skanerowi Zere'el szybko zdołał zlokalizować źródło imponującej, choć mniejszej od jego własnej, siły. Okazał się nim jeden z lekarzy, co ciekawe pracujący na oddziale, na którym leżał sługa gwardzisty. Od niego też Ransan dowiedział się, że sługa dosłownie przed chwilą odzyskał przytomność i że policja jest w drodze by go przesłuchać. Do tego czasu nikomu nie wolno z nim rozmawiać.


Lustria miała sen. Leciała nad białym od śniegu lasem aż dotarła do ogromnego jeziora, pokrytego lodem. Na jego środku ujrzała dwie postacie. Gdy się do nich zbliżyła, okazały się być Daburą i Tową. Kobieta bez wahania posłała w ich kierunku wiązkę energii ki, którą król z łatwością odbił. Jednakże uderzenie spowodowało, że lód pod stopami pary królewskiej zaczął pękać, czego tamci nie byli świadomi. W końcu lód nie wytrzymał i załamał się pod ich ciężarem. Oboje monarchowie zniknęli w czarnej wodzie.

Kobieta ucieszyła się na ten widok, ale wówczas zauważyła, że na powierzchni jeziora stoi więcej osób. Ledwie parę metrów od dziury, w której zniknęli król i królowa, stał Gravy, którego poznała podczas audiencji. Pojedyncze pękniecie zawędrowało od powstałej dziury aż pod jego stopy i wkrótce on również zanurzył się w odmętach wody. Od jego miejsca kolejne pojedyncze pękniecie powędrowało do miejsca, w którym stał inny królewski doradca - Mira i on również podzielił los towarzysza. Od trzech dziur wyszły kolejne pęknięcia, które rozeszły się na wszystkie strony, powodując śmierć kolejnych demonów. Lustria zdołała zauważyć kątem oka kogoś podobnego do Shrooma, nim ten zniknął pod powierzchnią lodu. Widziała Raito z wyrazem zgrozy na twarzy, widziała dawnych towarzyszy broni, przyjaciół, bliskie sobie osoby. Gdy pod wodą zniknął Kayn krzyknęła ze zgrozy, ale jeszcze się nie obudziła. Ze snu wyrwał ją dopiero widok czarnej wody jeziora, na powierzchni której nie ocalał najmniejszy nawet kawałek lodu i bezcielesny głos wołający "Ty to zrobiłaś!".

Rano, zaraz po śniadaniu, Labak zaprowadził ją do tego samego pokoju, w którym gościła już dwukrotnie. Podobnie jak poprzedniego dnia, przy stole siedziała znajoma demonica, a garbaty demon stał w kącie. Oboje spojrzeli na wchodzącą Lustrię.

- No i? - spytała bez ogródek rudowłosa.
 
__________________
Edge Allcax, Franek Adamski, Fowler
To co myśli moja postać nie musi pokrywać się z tym co myślę ja - Col

Col Frost jest offline