Daniel nie opierał się zbytnio kiedy Jacqueline zabrała mu kieliszek i wszelkie inne naczynia z winem, które miał w pobliżu. Jedynie doprowadził je tęsknym wzrokiem na skraj pokoju i z sapnięciem opadł na fotel.
- Bycie trzeźwym jest przereklamowane... I tak nic nie pamiętam. I nie wiem czy chce pamiętać po tym co znaleźliśmy w dzienniku. - Zakończył posępnie i zamilkł na dłuższą chwilę.
Jak się okazało, nie podejmował żadnego nowego tematu aż do przyjścia lekarza. Kobieta profesjonalnie i sprawnie poddała to podstawowym oględzinom, a gdy te nie wykazały nic przesadnie odbiegającego od normy, może poza lekkim odwodnieniem, wyszła nie zadając zbędnych pytań.
- To jeszcze policja i powinienem mieć spokój. - Podsumował badanie. - Jak myślisz, czekać aż się odezwią czy pojechać samemu? Zresztą... - Machnął ręką. - Wyjdzie w praniu. - Po tym rozmowa jakoś nie kleiła się przez dłuższy czas. Daniel nie za bardzo miał pomysł jak podjąć rozmowę do czasu aż nie dotarli pod rodzinną rezydencję Gattisów.
- Dziennikarke? Nie... raczej nie. Nie przypominam sobie przynajmniej. Pomogła mi jednak jak się ocknąłem i nie wiedziałem co się dzieje. - Rozłożył bezradnie ręce. - Ale... ale moge mieć pomysł. W dzienniku twój ojciec pisał, że tylko ja i on zostaliśmy na końcu. Więc skoro nie ma go na łodzi to może jest tam gdzie doplyneliśmy otwierać... jakieś drzwi. - Urwał na chwile. - Powiedziane na głos brzmi to jeszcze bardziej niedorzeczne niż myślałem. - Przeczesał włosy ręką patrząc na przyjaciółkę.