Lustria na widok znajomego jej demona, posłała mu uśmiech. Wyszła z celi bez zbędnego ociągania się czy prób sprawiania kłopotów. Skoro do tej pory nikt nie traktował jej źle, to takie zachowanie byłoby niewłaściwe, wręcz głupie.
- Dzień dobry - rzuciła pogodnie w kierunku Labaka, zawieszając na nim spojrzenie.
- Wyglądasz na zadowoloną. Dobrze ci się spało?
- Bo znowu cię widzę - odpowiedziała z lekkim uśmiechem - Nie wiem czy da się tutaj spać „dobrze”. Ale nie było aż tak źle. A tobie jak minęła noc? - zapytała chcąc podtrzymać rozmowę. Nawet jeśli miałaby być o niczym.
- Dłużyła się, miałem wartę.
- Samotnie? Do świtu? I wciąż na nogach?
- No tak.
- Nie czujesz się zmęczony?
- A co, myślisz że zdołasz mi uciec?
Blondynka uśmiechnęła się szerzej.
- Nawet bym nie chciała.
- I dobrze, nie chciałbym cię zabić.
- To jedne z milszych słów jakie mi powiedziałeś - zaśmiała się lekko - Ja tam bym chciała żebyś mnie złapał. Choć czemu tak brutalnie z tym zabijaniem?
- Wyznajemy tutaj zasadę drugich szans - Labak odpowiedział poważnym tonem. - Dla ciebie to właśnie druga szansa na takie życie. Ale trzeciej szansy nie dostaje nikt.
- Kiedy ominęła mnie pierwsza? - zdziwiła się - Zrobiłam coś źle? Zdaje sobie sprawę z tego, w jakiej sytuacji się znalazłam. Ale przecież daliście mi szansę i nie muszę uciekać. Mogłabym odejść. - zadarla głowę aby spojrzeć na Labaka.
- Pierwszą szansę miała u Lustrii, my dajemy ci drugą. Możesz oczywiście odmówić jej przyjęcia, twój wybór.
Dotarli do drzwi. Labak nacisnął klamkę i otworzył je, przepuszczając kobietę. Blondynka chwyciła go za dłoń i ścisnęła delikatnie. Kciukiem pogłaskała grzbiet jego dłoni.
- Odpocznij trochę. Przemęczeni wojownicy tracą koncentrację i czujność. - powiedziała cicho tylko do niego.
- Odpocznę w grobie - powiedział uśmiechając się lekko. Nie puścił jej ręki.
- Mam wygodniejszą propozycje - odparła z lekkim uśmiechem - Bez łóżka do grobu ci blisko. Byłoby stratą, gdybyś zbyt szybko skończył w piachu. - zawiesiła na nim spojrzenie.
- O tobie można powiedzieć to samo. A teraz - delikatnie wyślizgnął z jej uchwytu swoją dłoń - wejdź, bo dziwnie się na nas patrzą.
Lustria mruknęła cicho pod nosem, być może bardziej z rozbawienia. Śmiało przeszła przez próg wchodząc do pomieszczenia.
Podobnie jak poprzedniego dnia, przy stole siedziała znajoma demonica, a garbaty demon stał w kącie. Oboje spojrzeli na wchodzącą Lustrię.
- No i? - spytała bez ogródek rudowłosa.
Blondynka rozejrzała się po zebranych. Zdawała się być przez moment zagubiona i niepewna. Poza tym czuła, że krótka odpowiedź wcale nie zadowoli kobiety, może inni by na to przystali, ale ta akurat była wyraźnie podejrzliwa
- Chciałabym zostać. - zaczęła niegłośno - O ile naprawdę mogę. Jeśli jest możliwość i szansa, dołączenia do grupy demonów, którzy pragną aby w krainie był ład, a bezbronni nie ginęli w bezsensownych starciach o władzę i przywileje, to chciałabym być jedną z nich.
- Oczywiście, że możesz - odpowiedział garbaty, podczas gdy rudowłosa milcząco przyglądała się Lustrii, aż w końcu przemówiła:
- Będziesz tylko musiała udowodnić swoją przydatność. Kto nie pracuje ten nie je, takie tu mamy zasady.
- To znaczy, co mam zrobić? - dopytała wciąż niepewna.
Rudowłosa przewróciła oczami.
- Pewnie to samo co robiłaś u Lustrii - powiedział garbaty łagodnym tonem. - Okaże się.
- Tyle to wiem. Przecież nie będę leżeć i wyglądać, nie po to chciałam dołączyć. Chcę działać. Ale też nie będę nadgorliwa. Skoro jeszcze nie zostało przemyślane nadanie mi obowiązków, to co teraz?
- Możesz przestać udawać słodką idiotkę? - warknęła kobieta siedząca naprzeciw Lustrii. - Może nabierzesz tym tych durni, ale nie mnie. I Kapłana też.
- A co, mam zacząć pyszczyć? Niezbyt to by było mądre. Nie jestem głupia i moje ugodowe zachowanie o tym świadczy. Gdybym się zachowywała jak wściekły kundel to od razu ucięto by mi łeb. Co w sumie byłoby zrozumiałe. Także nie musisz tak wrogo na mnie reagować. Nikogo nie staram się na nic nabrać. Ale twoja postawa mnie blokuje. - westchnęła szybko - Kapłan? Nie jestem religijna.
- Naprawdę cię blokuję? Och, jakże mi przykro - rudowłosa dodała ironicznym głosem. - Głupia pinda - warknęła pod nosem. - Zostawiam ją tobie - rzuciła do garbatego. - Rzygać mi się chce, gdy ją widzę - wstała i wyszła z pokoju trzaskając drzwiami.
Garbaty pokręcił tylko głową z dezaprobatą.
Lustria pokręciła lekko głową.
- Może kiedyś jej przejdzie - stwierdziła zachowując pozytywne nastawienie i posłała do demona wymuszony uśmiech. W końcu nie było z czego się cieszyć nadmiernie.
- Nie chciałam działać wam na nerwy - dodała w ramach przeprosin.
- Na razie działasz na nerwy tylko Leeme - powiedział spokojnie garbaty. - Niemniej w jednym ma rację. Przestań udawać kimś kim nie jesteś. Będzie to tolerowane tylko do pewnego stopnia. A teraz chodź ze mną - demon wstał i ruszył do drzwi.
- Nie wiem czy byście mnie tak dobrze akceptowali gdybym zaczęła być… mniej przyjemna? Wy możecie sobie na to pozwolić. Jesteście wśród swoich. Ja jestem tu nikim. I dziwi mnie, że nie jest to zrozumiałe - westchnęła wyraźnie idąc grzecznie za garbatym. Obejrzała się tylko na Labaka. Gdyby tylko mogła być sobą… chyba poważnie zaczęła narastać w niej irytacja. Bezsilność. A co za tym szło przygnębienie.