Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-03-2020, 17:47   #14
Umbree
 
Umbree's Avatar
 
Reputacja: 1 Umbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputację
Podążając z powrotem ku Krote towarzysze wypatrywali strumienia i domu, w którym mógł mieszkać poszukiwany Victor Kummel. I jedno, i drugie znaleźli bez większych problemów. Gdy już zbliżali się do niewielkiego, starego budynku, usłyszeli skrzekliwy głos kobiety narzekającej na jakiegoś mężczyznę. W pobliżu zaś ganku, gdy minęli wspomniane przez kapłana drzewo orzechowe, zobaczyli gwałtownie otwierające się drzwi wejściowe. Właścicielka irytującego głosu była krągła, a grymas na twarzy wskazywał na spore niezadowolenie. Na widok gości rozpromieniła się jednak przynajmniej na czas powitania.
- Witajcie, drodzy panowie! I pani! - poprawiła się szybko na widok Elke. - Zapraszam, pewnie szukacie dowodów w sprawie tej wstrętnej wiedźmy. Strata to czasu, dla mnie sprawa jest jasna! Ale wchodźcie, wchodźcie, nie stójcie na dworze.

Zawahała się na widok Paszczaka.
- Ale ten kundel zostaje tu. Ani mi się śni wpuszczać jego i jego pcheł do domu.
- To i ja zostanę na zewnątrz, przejdę się wkoło domu z Paszczakiem
- dodał Szarak na widok miny gospodyni, za bardzo przypominała mu jego ciotkę Rosalię, z którą nie miał najlepszych kontaktów.
- Dzień dobry. Szukamy herr Victora Kummela - powiedziała Elke, patrząc na tamtą. - Zastaliśmy go w domu?
- A siedzi nierób w domu!
- I dobrze
- mruknął Garil słyszalnie, niemniej do siebie, i przekroczył próg.
- Dzień dobry, gospodyni - odezwał się Adel na przywitanie i również przekroczył przez drzwi.
- Może go pani zawołać? Chcieliśmy z nim chwilę porozmawiać - wyjaśniła Elke.
- Ruszać już mu się nie chce, staremu dziadowi. Musicie wejść do środka. Zaparzę ziółek wszystkim.
- A i z szanowną Panią także, a nawet przede wszystkim. Na pierwszy rzut oka widać, że Pani jest poinformowana. Tylko wyciągnę przybory i zaraz spiszę dowody przeciwko wiedźmie. Jak sprawa jest jasna to tym lepiej, mniej roboty

Gerhardt uśmiechnął się do kobiety. Po co miała stać nad Victorem i go sztorcować że za dużo mówi? Lepiej niech będzie zajęta gdzie indziej i czym innym. A może i coś powie ciekawego?
- No pewnie, powiem wszystko co wiem! Żeby takie bluźnierstwa w bogobojnym Krote odprawiać! Człowieka w świnię zamienić!

Wnętrze domu było dość ciemne, ale było widać, że gospodyni dba o porządek. Na półkach i stołach nie było ani śladu kurzu, a drewniana podłoga lśniła czystością. Wszystkie akcesoria były na swoim miejscu, uporządkowane i ułożone, a na okiennych parapetach ustawiono w niedużych donicach kwiaty. W głębi, w starym fotelu siedział starszy mężczyzna, siwy i chudy. W rękach trzymał kubek z parującą herbatą.
Krasnolud podszedł doń na odległość ręki.
- Herr Victor, chcieliśmy porozmawiać - zaczął skinąwszy głową.
- Gdzieście na polowania z Lankdorfem chadzali, co? Mówcie, póki zarządca nie wszedł i nie słucha.
Ochotnik podszedł wraz z Garilem, ale zatrzymał się trochę z tyłu. Skinął głową na powitanie, rozejrzał się po izbie po czym wlepił wzrok w siedzącego człowieka czekając na jego spowiedź. Elke zrobiła to samo, nie wtrącając się póki co w rozmowę Garila z Kummelem.
- A kim wy w ogóle jesteście? - spytał mężczyzna słabym głosem i pokiwał głową po wyjaśnieniach. - Ah, o to chodzi. Mogłem się domyśleć. Na polowania to ja raczej sam chadzałem, najwięcej zwierzyny jest na południe. Na północy, im dalej, tym las straszniejszy. To tam mieszkają zwierzoludzie i to tam patrolowaliśmy z Konradem puszczę. Rzadko, bo rzadko, ale natykaliśmy się czasem na potwory.
- A pamiętasz pan kiedy ostatnio byliście na patrolu?

- Co mam nie pamiętać? Ja jestem słabowity na ciele w tych dniach, nie na umyśle - Kummel oburzył się lekko. - Będzie ze dwa tygodnie.
- O bestii im powiedz!
- Wtrąciła się jego żona, kładąc na stole dzbanek z herbatą i kubki. - O tej, coście ją ubili!
- No tak, wpadliśmy na trop racic odciśniętych w ziemi. Wiedzieliśmy co się kroi, na szczęście dopadliśmy ją zanim kogoś zaatakowała, blisko brzegu lasu. Udało nam się ją usiec w dwójkę.


Wzrok Garila biegał z Victora na jego żonę i z powrotem. Grzecznie pokiwał głową w uznaniu.
- Co zrobiliście z truchłem?
- Zostawiliśmy, żeby zgniło. Chociaż, wiem, że Konrad coś wziął z trupa. Nie powiedział co, chciał mieć trofeum, bo mutant był większy od innych, z którymi walczyliśmy.
- Jak duży? Opowiadaj, herr. Jak wyglądał? Nie będziem tego ścierwa przecież szukali
- zażartował.
- Zwierzoczłek, jak zwierzoczłek, po prostu nieco większy od innych. Ten miał kozi łeb i czarne futro, jeśli to coś zmienia.
- Każdy szczegół jest ważny
- odparł krasnolud zdaniem zasłyszanym u ojca i dziękując dał krok w tył.
- Dokładnie - poparła Garila Elke i spojrzała na Kummela. - Czy może pan powiedzieć coś jeszcze na temat tego Konrada? Może coś osobliwego zapadło panu w pamięć ostatnimi czasy? Może widział pan potem, przy okazji, co wziął od mutanta? - Cyruliczka wsparła krasnoluda w przepytywaniu.
- Toć powiedziałem, panienko, że nie wiem co. Eh, młodzi, nic słuchać nie chcecie. A Konrad był szanowanym członkiem społeczności, choć ludzie trochę się dziwili gdy zszedł się z Ilsą. Od tej walki jednak zmienił się. Nie widziałem go, bo mnie choroba zmogła, ale mówili, że stał się nerwowy i agresywny.
- Yhm, nerwowy i agresywny - powtórzyła za nim Elke, jakby myślała na głos. Zerknęła przy okazji porozumiewawczo w stronę kompanów. Z każdą chwilą to wszystko robiło się coraz dziwniejsze. Czyżby Konrad znalazł przy zwierzoczłeku coś, co wpływało na jego umysł? A może i na ciało? Trzeba było się za wszelką cenę dowiedzieć. Cyruliczka zaczęła łapać się na tym, że zagłębianie się w to całe śledztwo było nawet interesujące i ożywcze.
 
Umbree jest offline