Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-03-2020, 10:53   #211
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Świat wokół przestał istnieć. Wszystko spowijała mleczno szara mgła. Urocza brunetka wpatrywała się w zaklinacza, jak w obrazek. Melodia płynąca z elfich skrzypiec nie nakłaniała wcale do tańca. Mimo to ciało Ghartha czuło w niej przedziwną harmonię i czar, którym nie sposób się było oprzeć.
Gharth za tańcami nie przepadał, zapewne dlatego, że nigdy nie miał czasu na nauczenie się podstawowych kroków nawet tych najpopularniejszych tańców. Ale ta muzyka miała w sobie coś, co skłaniało go trwania na parkiecie.
Mgła otuliła zaklinacza jego partnerkę. Kobieta nie doczekawszy się ruchu ze strony mężczyzny, sama chwyciła jego dłoń i porwała do tańca. Jeden obrót, drugi obrót. W głowie Ghartha zaczęło wszystko wirować. Blade cienie innych orbitowały wokół.
Zaklinacz czuł, że melodia wkręca mu się w umysł. Było w niej coś hipnotyzującego i otumaniającego. W głębi siebie czuł, że ciało zaczyna odmawiać mu posłuszeństwa.
- Maria - przedstawiła się kobieta.
- Gharth - odparł. - Wspaniale tańczysz - skomplementował partnerkę.
Kobieta uśmiechnęła się ukazując rząd bielutkich zębów.
- Obserwowałam cię. Śliczny jesteś. Masz w sobie wielki urok i czar. Przyciągasz, jak magnes. Wiele kobiet ostrzyło sobie zęby na ciebie. Dlatego, choć nie mam śmiałości, to postanowiłam działać.
Powiedziała to niemal na jednym wdechu. Głos jej drżał, podobnie jak całe ciało. Zimny wiatr szalał wokół, kręcąc młynki.
- Przytul mnie - poprosiła kobieta.
Maria były młoda, zgrabna, ładna, więc zaklinacz nie miał nic przeciwko temu, by spełnić jej prośbę.
- Trudno byłoby odmówić takiej pięknej kobiecie - powiedział, przytulając dziewczynę.
Gdzieś w zamglonym muzyką umyśle kołatała się myśl, że coś jest nie tak, że taka urocza niewiasta z pewnością ma brata/ojca/męża/narzeczonego, że... i że w zasadzie wolałby zostać z nią sam na sam, bez świadków, chociaż inne pary jakoś rozmywały się w jego oczach i zamieniały w cienie.
Co też było dziwne, podobnie jak i sam fakt, że Maria zwróciła na niego uwagę.
Gharth toczył wewnętrzną walkę. Od dawna nie doświadczył ciepła kobiecego ciała. Mimo to okoliczności nie nakłaniały go do zbyt brawurowego zachowania. Kobieta wybrała go spośród tłumu gości i w żaden sposób nie kryła swoich zamiarów.
Smętna melodia ciągle wirowała mu w głowie. Maria wtuliła się w ramiona zaklinacza i zaczęła pląsać pośród gęstej mgły.
Jeden obrót, drugi obrót i ciało Ghartha z wolna ulegało hipnotycznej melodii. Na szczęście umysł nadal miał czysty i świadomy.
Ponętna brunetka zawieszona u jego szyi, zbliżyła ku niemu swe rozpalone usta. Jej oczy płonęły żądzą, która domagała się spełnienia.
Gharth zazwyczaj nie odmawiał dziewczynom, które przejawiały zdecydowane zainteresowanie jego osobą. Tym razem jednak sytuacja była co najmniej dziwna. Nie mówiąc już o tym, iż rozrywkami na linii damsko-męskiej wolał się zajmować bez świadków, wpatrujących się w niego i jego partnerkę.
Przyciągnął dziewczynę do siebie.
- Może się przejdziemy? - wyszeptał jej do ucha.
- Nie! - zaprotestowała gwałtownie kobieta. Nawet zbyt gwałtownie. Jej oczy płonęły żądzą, która domagała się spełnienia. Chwyciła oburącz głowę Ghartha i przyciągnęła ją do siebie. Wpiła się w jego usta, niczym wygłodzona pijawka. Mocno, brutalnie i natarczywie. W tym pocałunku namiętność mieszała się z niezwykłą, wręcz agresją. Gharth czuł żar bijący od kobiecego ciała. Była gorąca jak piec, jak rozgrzana cegła. Łapczywie pożerła usta zaklinacza. Jej dłonie zaczęły z werwą manewrować przy guzikach kaftana.
Zaskoczony Gharth nawet nie zaprotestował. Kątem oka ujrzał otulone oparami stalowej mgły, inne pary. Przez chwilę nie mógł uwierzyć temu, co widzi i wmawiał sobie, że to tylko przewidzenie. Jednak jęki i westchnienia jakie chwilę później usłyszał, upewniły go w tym, że się nie mylił.
Wokół niego kilkanaście par wirowało w lubieżnej kopulacji.
Ghart nigdy nie ukrywał, że lubił kobiety, ale... były rzeczy, które niezbyt mu odpowiadały. A do takich należały nienaturalne zachowania ludzi, którzy zachowywali się jakby byli pod wpływem magii... Którzy nie do końca wiedzieli, co robią. Albo wcale nie wiedzieli, co robią.
- Idziemy stąd - powiedział, odrywając usta od ust swej partnerki. - Znam lepsze miejsce... - dodał. - Tam będziemy mogli robić jeszcze ciekawsze rzeczy, niż tu.
Miał zamiar zabrać stąd dziewczynę, choćby na siłę.
Gharth ujrzał, że słowami nic nie wskóra. Widząc, że dziewczyna nie ma najmniejszego zamiaru go posłuchać, chwycił ją za dłoń i pociągnął za sobą. Był od niej silniejszy, więc nie to było problemem. Bardziej denerwujące i kłopotliwe okazały się krzyki i piski kobiety.
- Zostaw mnie! Tchórz jesteś i tyle! Mięczak!
Kilka kroków poprzez snujące się wciąż opary mgły i Gharthowi udało się wyjść poza magiczny krąg. Przed sobą ujrzał duży cyrkowy namiot, oświetlony licznymi kolorowymi lampkami. Tuż przy wejściu stał karzełek ubrany w wielobarwny strój oraz Rokita. Gharth dostrzegł też, że do namiotu wchodzi właśnie Malcolm.
- Puszczaj mnie, słyszysz? Tchórzy! Ty flądro sflaczałą! - kobieta zarzucała Gharth kolejnymi obelgami. Wykorzystując zaskoczenie Ghartha udało jej się wyswobodzić z jego uścisku. Natychmiast też zaczęła biec w stronę wirujących tumanów mgły.
Widząc tę scenę, Korneliusz Rokita uśmiechnął się szeroko i zawołał:
- Czyżby kroki ci się pomyliły, drogi Gharthu? Czy też nie sprostałeś partnerce?
- Doszła do wniosku, że bardziej lubi mgliste klimaty w większym gronie, niż miłe sam na sam - odparł zaklinacz. - A to oznacza różnicę charakterów - dokończył.
- No cóż.. bywa i tak. - odparł Rokita - Niezgodność charakterów, jak to mawiają. Zapraszam do środka. mistrz von Vorin zaraz rozpocznie przedstawienie.
- A ty się nie chcesz pobawić...? - Gharth skinął głową w stronę mgły.
- Ja już spełniłem swój obowiązek wobec Mrocznej Pani. Teraz jestem zobowiązany wprowadzić gości na przedstawienie. Bywa, że czasem ludzie mają tak rozbuchane zmysły, że gubią kierunek i poczucie czasu - odparł Rokita z uśmiechem.
- A czego się można spodziewać po mistrzu Vorinie? - zainteresował się Gharth.
- Wszystkiego, co najlepsze. Mistrz von Vorin nie ma sobie równych. Co roku przygotowuje coś ekscytującego, wspaniałego i zaskakującego. Myślę, że i tym razem nie będzie inaczej. Zapraszam zajmij miejsce tuż obok loży księcia. Jestem ciekaw waszych reakcji.
- Dzięki. - Gharth skinął głową, po czym ruszył w stronę wejścia do namiotu.
 
Kerm jest offline