Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-03-2020, 07:52   #19
psionik
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
- Ty też już skończ, jakbyś mu spokojnie wytłumaczył, a nie rzucał się kiedy okazało, się że te jego dziwne słówko oznacza czarodzieja, to ta cała farsa nie miałaby miejsca. - zauważyła ostro drowka.
- Chociaż jak cię obserwuje, to mam wrażenie że sprawia ci radochę drażnienie innych.
Itlon uśmiechnął się rozkładając ręce. - Miałem powiedzieć, że zrobiłem to, żeby upewnić się, że mamy ze sobą gościa gotowego wymachiwać ponad dwumetrową siekierą w - rozejrzał się po pokoju - pomieszczeniu ile? 3 na 4 metry pełnego mebli i towarzyszy, których z pewnością pozabija przy okazji, tylko z powodu głupiego słowa, ale rozgryzłaś mnie. Sprawia mi to radochę. - odpowiedział nie tracąc kontroli, choć całe plecy zlane miał potem.
- Eh… - westchnęła. - Tak samo jak ty i reszta nie jestem zadowolona z tego, że zostaliśmy na siebie skazani, ale Sheva ma rację. Sporami zaszkodzimy naszym bliskim. Ja sama chętnie wzięłabym tą jego broń i tak profilaktycznie wsadziła ją mu tam gdzie słońce nie dochodzi, ale odpuść gościowi przynajmniej póki musimy współpracować. Widać, że nie jest stąd i nie zna zwyczajów tutejszych mieszkańców. Ja sama nie jestem tu zbyt długo i wielu rzeczy nie wiem.
Itlon uśmiechnął się odprężając. Czuł jak z ciała uchodzi napięcie, adrenalina pompowana przez ostatnie minuty uchodzi i nie musi kontrolować rąk, by się nie trzęsły, co szło mu całkiem dobrze. Miał wprawę we wkurzaniu innych i z pewnością doprowadzi go to kiedyś do śmieci.
- O ile sytuacja jest beznadziejna, to wcale nie narzekam na towarzystwo. I zwróć prosze uwagę, że ja obraziłem jego intelekt raz, później robił to sam skuteczniej niż ja, natomiast on nawet wychodząc nie powstrzymał się przed próbą obrażenia mnie. Wiedział, że mi się to nie podoba, nie jest… - zamilkł. Nie było sensu dyskutować o dziecinadzie jaką poniekąd rozpętał. - Nie zamierzam go gnoić, ale powinien poznać zasady panujące miastem. -
- Trochę go rozumiem. Ciężko przyzwyczaić się do cudzych zwyczajów, jeśli różnią się tak diametralnie od tych które wpajano ci przez całe życie. - odparła ciężko. - Wiesz, dla mnie to też był ogromny szok kiedy dowiedziałam się, że wasze kobiety nie przywiązują was do łoża, nie kneblują i nie używają pejcza z kolcami do okładania was po plecach przy zbliżeniu. A tamten koleś chyba był jeszcze bardziej zaskoczony, jak ten pejcz zobaczył... - spojrzała na niego jak najbardziej poważnie umiała, próbując nie zdradzić, że żartuje.
- Nie robią? Powinnaś zobaczyć moje plecy. - zaśmiał się Itlon. - Co najmniej! -
Drowka patrzyła przez chwilę na swojego rozmówcę zbita z tropu, po czym również się zaśmiała.
- Wiesz co, chyba sobie daruję te oględziny. - spojrzała w kierunku butelki wina.
- Chyba trzeba ją zmęczyć do końca i iść odpocząć. Jutro czeka nas robota - powiedziała i rozlała resztę wina do kieliszków. - Nie wiem czy nasi znajomi wrócą tu na noc, ale jeśli nie, to możesz zająć łóżko, elfy nie śpią w ten sam sposób co ludzie. - wyjaśniła podając rozmówcy kieliszek.
- Dzięki, choć miałem zaproponować pójście po drugą butelkę - Itlon uśmiechnął się unosząc kieliszek w toaście. - Miła jesteś jak na drowkę. Spodziewałem się wiesz.. podrzynania gardeł, traktowania mężczyzn jak śmieci, wiesz, te sprawy. Jesteś inna niż to co się słyszy o drowach.
- Z Podmroku uciekłam kilka lat temu po tym jak współbracia zamordowali mojego ojca, więc przez ten czas powierzchnia zdążyła mnie trochę już zepsuć. - zażartowała. - Ale starego drzewa nie przesadzisz, dalej wiele z tych rzeczy to część mojego życia. Tak naprawdę, to chyba tylko kwestia podejścia do traktowania mężczyzn jest u mnie inna, wychował mnie ojciec po tym jak matka zmarła w połogu. Podrzynanie gardeł dalej jest jedną z moich rozrywek. - uśmiechnęła się dziko. - W ciągu swojego zaledwie studziesięcioletniego życia przelałam wiele krwi. Nigdy nie pozwalałam ujść z życiem moim ofiarom, a jak raz to zrobiłam… to znajdujemy się w sytuacji w której się znajdujemy. - westchnęła ciężko opadając na krzesło.
- Dlatego to był pierwszy i ostatni gest litości jaki okazałam. - wzięła kieliszek i powtórzyła gest wykonany przez swego rozmówcę.
- Jestem gotowa wyrżnąć każdego kto stanie mi na drodze w uwolnieniu Elendara i wydostania się z tej gównianej sytuacji… nigdy więcej litości. - powiedziała śmiertelnie poważnym tonem.
- Lubię jasne sytuacje. Ja jestem stąd, choć moja rodzina podzieliła los twojego ojca dzięki płaszczom. - ostatnie słowo wymówił pogardą opuszczając na moment tarczę sarkazmu i obojętności jaką się otaczał. Przez chwilę wahał się jakby chciał coś dodać, ale ostatecznie dopił wino i odstawił kieliszek na stół.
- Czymś im podpadliście? - spytała również odkładając kieliszek. Chciała dowiedzieć się czegoś o swoich towarzyszach. Znać ich mocne i słabe strony. Wyznawała zasadę, że należy znać zarówno i swoich wrogów i sojuszników. A nigdy nie było wiadomo kiedy jedni staną się drugimi.
- Rzekomym nielicencjonowanym używaniem magii - odpowiedział niechętnie.
- Czyli jednak coś tam z maga masz. - uśmiechnęła się pod nosem.
- Swoją drogą nie rozumiem do końca, czemu robi się z tego taki problem. U nas się z tym rodzisz. Jedni jak ja jednak nie rozwijają tego, a inni wręcz odwrotnie. W sumie większość drowów para się magią. Ja tam jednak wolę sztylet i łuk, chociaż parę rzeczy tam umiem. - powiedziała, po czym wykonała kilka ruchów rękami po których w pomieszczeniu pojawiły się cztery światełka.
- Niby takie nic, ale jak idziesz po nocy z osobami niewidzącymi w ciemnościach to się przydaje. W każdym bądź razie zmierzam do tego, że magia jest przydatna. Czemu się ją tępi?
- Może ktoś włożył magią kij w dupę pierwszego ostrza? Nie wiem. Sam chciałbym korzystać z magii, życie byłoby o wiele prostsze. -
- To musiałoby ciekawie wyglądać. - elfka zaśmiała się lekko. Przez chwilę zastanawiała się nad czymś.
- Tak właściwie, to kim szantażują cię nasi "pracodawcy"? Jeśli można spytać, bo z obserwacji nie wydajesz się człowiekiem, który jakoś bardzo przejmował by się innymi. Bez urazy. - spytała po chwili.
Itlon milczał przez dłuższą chwilę jakby zastanawiał się nad odpowiedzią. Na ile może się odsłonić. W końcu chyba podjął decyzję, ponieważ odpowiedział krótko: - Moją jedyną rodziną jaka mi została. Tylko dwoje z nas przeżyło. - zamilkł na moment.
- Nie okazuj uczuć względem swojego kochanka przy innych, taka moja rada. Im bardziej się odkryjesz, tym mocniej będą cię wykorzystywać.
Drowka uśmiechnęła się na tę odpowiedź.
- Wiesz, że on dzisiaj powiedział mi coś podobnego kiedy u niego byłam? I oboje macie rację, chociaż czasem trudno opanować mi emocje. Bywam nieco… impulsywna. Masz dużo racji w tym, że nie chcesz powiedzieć mi kim jest twoja rodzina. - jej mina spoważniała gdy przypomniała sobie słowa Elendara.
- Musimy współpracować, ale nie możemy sobie ufać. Mimo, że miło się rozmawia. - rzuciła krótko. Podeszła do okna i spoglądała na nocne niebo.
- Chyba ta jedna butelka nam wystarczy. - zaśmiała się lekko.
- Zaczynam już gadać od rzeczy.
W pomieszczeniu rozległo się pukanie do drzwi. Krótkie.
Jak się się okazało na moment przyszła do nich Sheva. Krótko powiedziała jedynie, że będą nocować w Czarnym Ostrzu i żeby to tam kontakt Itlona przekazał dla niej informacje, jednak łotrzyk wstrzymał jej plan mówiąc, że informacja ma być przekazana tutaj.
- Złotko, jutro spodziewam się tu kogoś z wiadomością. Nikt nie będzie biegał przez pół miasta, żeby ją dostarczyć. Nie mam tu aż takich układów. - rozłożył bezradnie ręce.
- A jak się ma duma wielkoluda? Dalej krwawi? - spytał, jednak tym razem słychać było w głosie zainteresowanie.
- Dobrze Złotko. Nie martw się - półelfka puściła buziaka w stronę Itlona.
- Nie martwię się. Nie o niego. - odpowiedział spokojnie. - Nie chciałbym żeby drobne utarczki słowne wpłynęły na realizację naszego wspólnego celu. -
Nie chciała zajmować dużo czasu. Powiedziała jeszcze, że spotkają się w tym samym pokoju jutro po południu. Na odchodne uśmiechnęła się do Shillen i mrugnęła rzucając spojrzenie na włamywacza.
Shillen spojrzała z zaskoczeniem na pół-elfkę, ale kiedy dotarło do niej co mówiło jej spojrzenie, popukała się po czole z szyderczym uśmiechem, jakby chcąc bezsłownie powiedzieć dziewczynie:
“No chyba cię pojebało”.
-Nie wymęcz nam go za bardzo, musi być w stanie działać. - rzuciła w jej stronę.
- Wydaje się mieć spory zapas sił - odpowiedziała i zaraz po tym zamknęła za sobą drzwi i wyszła.
- Nie wiem, jak z dumą naszego olbrzyma, ale coś czuję, że ona mu ją podreperuje. -
zaśmiała się odpowiadając na pytanie Itlona, które skierował wcześniej do Shevy.
- I jeszcze spotka go nagroda. - Itlon pokręcił głową z udawanym niedowierzaniem. - Pójdę na dół po coś do spania. - dodał wstając. Niewerbalna komunikacja dziewczyn nie umknęła niesamowicie wyczulonym zmysłom łotrzyka.
- Ja tam nie potrzebuję, fotel mi starczy. - zauważyła drowka.
- Chyba nie ma potrzeby iść po dodatkowe posłania. - dodała usadzając się wygodnie w fotelu.
- Nazwij mnie staroświeckim, ale wychowano mnie inaczej. - Wyszedł. Po niespełna kilku minutach wrócił z butelką piwa i ciepłym futrem w ręku. - Noc może być chłodna, niezależnie jak śpią elfy, w pełnym rynsztunku będzie ci niewygodnie, a bez niego zimno. -
Upił łyk, po czym zaczął zdejmować pancerz. Był naprawdę chudy, nawet bez Hassana do porównania, natura poskąpiła mu masy mięśniowej, ale za to nie widać było również ani grama tłuszczu. Był zdecydowanie gibki o kociej wręcz gracji.
- Ostatnia szansa na zamianę. -
- Nah, przyzwyczaiłam się do "spania" w pozycji siedzącej. Po za tym z tego co wiem to ludzie śpią dłużej. - odparła jednocześnie wstając na chwilę z fotela i odpinając klamry swojej skórzanej zbroi. Spod zdjętego pancerza wyłonił się luźny podkoszulek swobodnie opadający na smukłe i zgrabne ciało elfki.
Odłożył pancerz obok łóżka chowając swój sztylet pod poduszką. Podał dziewczynie włochatą, miękką skórę, którą mogła się owinąć, samemu podchodząc do okna. Na zewnątrz życie już prawie zamarło. Nieliczni o tej porze niedobitki pijatyk zbierali się do domów. Itlon stał jeszcze chwilę w milczeniu wpatrując się noc. Lubił jak chłód wieczora otula go zimnym podmuchem powodując gęsią skórkę. Dopił piwo i przykrył pościelą zapadając w płytki, czujny sen.
Shillen kręciła się jeszcze chwilę po pokoju rozmyślając o całej tej sytuacji i o tym czy uda im się znaleźć ten artefakt na czas. Po jakimś czasie okryła się przyniesionym przez Itlona futrem i rozsiadła się w fotelu ściskając w dłoniach swoje krótkie miecze. Zamknęła oczy powoli odpływając w swój trans.
 
psionik jest offline