Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-03-2020, 10:48   #20
Asmodian
 
Asmodian's Avatar
 
Reputacja: 1 Asmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputację
Wyszli nie tylko z pokoju. Wyszli z karczmy. Chłodne, nocne powietrze natychmiast uderzyło ich w twarze, a zaraz potem w płuca. Półelfka oparła obie ręce na biodrach i zrobiła głęboki wdech. Rozejrzała się po ulicy. Nie miała ochoty natrafić na kogoś, kto miałby ich podsłuchiwać, czy przerywać.
- Dlaczego nie lubisz tak tych Shaaa Ti? - zapytała przekręcając określenie czarownika.
- Sha'ir- poprawił niemal machinalnie - Nie lubię? Skąd ten pomysł? - żachnął się Hassan - Nie mam nic do magików - wzruszył ramionami.
- A skąd pomysł, że to magik? - Sheva była wyraźnie zaciekawiona.
- Czarownica towarzyszącą szlachcicowi dokładnie przyglądała się drowce i Iltonowi. Elfy czarują od urodzenia. Uznałem więc, że to jakiś magik, bo pierwszą rzeczą, która ich interesuje to ich konfrater. A raczej jego wiedza i jak ją ukraść. Przynajmniej tak bywa u nas. Tu jest inaczej? - wojownik spojrzał na Shevę pytajaco
- Tutaj każdy ma coś do ukrycia. Myślę, że jeżeli nawet jest jakimś czarownikiem, to nie podzieli się tą informacją. Boi się, że jeżeli nam nie pójdzie to wydamy go, żeby ratować siebie. Ja bym tak zrobiła. Sha’ir to mag, a ty, wojownik, to jak po waszemu? - Półelfka w końcu przesunęła się obok głównej ulicy. Stała w cieniu tawerny przy bocznej uliczce.
- Wojownik? Raczej… Żołnierz. Mameluk. Niewolnik-żołnierz. - Hassan nieco opornie szukał wyrażeń we wspólnym, aby uchwycić sens.
- Niewolnik? Czy to znaczy, że masz pana? Takiego, który z batem zagania cię do walki - Sheva wspięła się na palce, żeby przyjrzeć się drągalowi - nosisz obrożę?
- Hehe, nie. - zaśmiał się głośno Hassan - mój pan jest daleko a smyczy która by mnie trzymała nie ma już dawno. Słuchaj, niedaleko jest dobra tawerna a mnie strasznie suszy od słuchania pieprzenia Iltona i pojenia go piwem. Możesz iść ze mną i posłuchać mojej historii a ja twojej, albo zostać z nimi - Hassan machnął ręką w głąb uliczki, prowadzącej w stronę dzielnicy portowej.
- Tutaj i tak mają tylko jedno łóżko. A twój Sha’ir będzie mieć okazję zasmakowania nocy z Drowką - Sheva zaśmiała się w głos. Dopiero po chwili uspokoiła się i otarła łzę z kącika oka.
- Mam pokój w Czarnym Ostrzu. To dłuższy spacer, więc pytanie jak długą historię chcesz mi opowiedzieć - półelfka uśmiechała się szczerze i nieco kokieteryjnie.
- Mamy czas - mruknął Hassan powoli krocząc uliczką w stronę doków. Nie zamierzał jednak długo nią podążać, wiedząc, że za chwilę dojdzie do skrzyżowania ulicy. Wojownik planował obejść najpierw zaznaczony przez magika płaszczy obszar w okolicy Serca Wiatrośpiewu, a dopiero potem przejść się do doków i tawern przy nabrzeżu.
Sheva szła za nim. Zawsze miała się za wysoką dziewczynę. Bardzo wysoką jak na półelfkę. A jednak długie nogi Hassana zmuszały ją do szybkiego przebierania swoimi. Nie chciała ciągnąć obcokrajowca za język. Była gotowa na rozmowę, nie na monolog. Nie była jak swoja siostra Lia. Nie strzępiła języka po próżnicy. Szli więc w milczeniu.

Gdy na skrzyżowaniu skręcił inaczej niż prowadziła najkrótsza możliwa droga dziewczyna odkaszlnęła i zatrzymała się.
- Jest późno. I ciemno. Itlon nie jest w stanie przekazać nam wiadomości jutro rano, więc będziemy musieli z samego rana pofatygować się tu z powrotem. Być może przed świtem.-
Położyła dłonie na biodrach. Zagryzła na moment wargę, tak, że nagle opuchlizna z lewej strony stała się wyraźniejsza.
- Szczerze wali mnie twoje widzenie w ciemnościach. Myślę, że jutro rano nasze poszukiwania będą skuteczniejsze. Jeżeli nie chcesz iść ze mną do Czarnych Ostrzy, to po prostu powiedz, a nie będziesz mi tu łaził ze zwieszoną głową i szukał „dowodów” po nocach.-
- Doprawdy? To co tu jeszcze robisz? Idź do swojej karczmy, jeśli boisz się nocy - wojownik zmarszczył brew, patrząc na Shevę jakby strofował niesforne dziecko - zamierzam przejść się nieco i być może zobaczyć coś, co ułatwi jutro zadawanie pytań temu człowiekowi Itlona. Jeśli nie wiesz, o co pytać, możesz dostać tylko to, co zechce ci powiedzieć - wzruszył ramionami.

Wtedy dotarło do niej, że już widziała coś takiego. Wielki, niezrównany wojownik, o mięśniach jakoby ze spiżu, do tego egzotyczne oblicze i akcent. Przecież szeroki świat był pełen takich przypadków. Jej myśl przebiegło wyobrażenie Hassana mówiącego: „Wiesz mała, to nie z tobą jest problem, tylko ze mną.” Wszystkie klocki w głowie półelfki zaczynały składać się w skomplikowaną budowlę. Weteran. Niewolnik. Całe życie w towarzystwie mężczyzn. Nic dziwnego, że jej czar nie działał na niego w najmniejszym stopniu.

Półelfka uderzyła się otwartą dłonią w czoło. Podeszła szybko do Mameluka, wzięła go pod ramię i uśmiechnęła się:
- Taki duży, a taki strachliwy. Kupię ci oddzielny pokój. Wybacz, że nie sprecyzowałam. Widzisz, nie miałam wielu kontaktów z takimi jak ty.
Hassan spojrzał na nią, uwolnił rękę i bez słowa ruszył dalej, kontynuując nocną przechadzkę.
 
__________________
Iustum enim est bellum quibus necessarium, et pia arma, ubi nulla nisi in armis spes est
Asmodian jest offline