| Ostatnim, co pamiętała Emi, było uczucie chłodu, przypominające zanurzenie się w rześkiej wodzie stawu niedaleko troglodyckich jaskiń. Potem była ciemność i cisza…
Obudził ją nagły okrzyk, bólu i strachu, dochodzący z jej własnego gardła. Oczy raziło mocne popołudniowe słońce - stała na zewnątrz, na zniszczonym murze fortu. Cokolwiek wywołało ten krzyk, zniknęło bez śladu, więc mogła przyjrzeć się swojemu ciału. Była teraz wysoką ludzką kobietą o jasnej skórze i kasztanowych włosach. Miała szczupłą, lecz atletyczną sylwetkę, typową dla kogoś żyjącego w dziczy i nie unikającego walki. Dłonie poznaczone były drobnymi bliznami i zgrubieniami typowymi dla łuczników.
Sprawdzanie nowej formy przerwał głos, którego Emi nie słyszała od paru dni. Zniknął gdzieś jego irytujący, kpiący ton, brzmiał sucho i konkretnie, a gdzieś w głębi słychać było złość. ~~Troje to już tłok. Ktoś przejął ciało, pogoniłem go, masz znowu kontrolę. Nie ma za co~~
~ Pozwoliłam jej się opętać. Mam nadzieję że nie zrobiłeś jej krzywdy. Zbyt dużej...~ Emi westchnęła ciężko ponownie patrząc na swoje dłonie. ~~Nic jej nie będzie. Jak to pozwoliłaś?~~
~ Nie słuchałeś? Myślałam, że to niemożliwe dla ciebie aby nie wiedzieć co robię. ~~Chciałaś spokoju, prawda?~~ ~ Myślałam, że to niemożliwe abyś nie słyszał. Z resztą sam mi powiedziałeś, że się zjawisz dopiero jak cię zawołam.
Głos prychnął ~~Coś wyłączyło twoją świadomość i przejęło kontrolę nad ciałem. Musiałem zareagować~~
~ Gdybyś słuchał wiedziałbyś, że zrobiłam to z własnej woli. Duchy są przykute do jednego miejsca, uznałam że przyda im się nieco rozprostować nogi.~ ~~Chyba branie nauki z przeszłości nie jest twoją mocną stroną. Zdecyduj się, chcesz mojej obecności, czy nie?~~
~ Idź w cholerę. Jak nie zmienisz sposobu w jaki do mnie się odzywasz możesz nie wracać.~ ~~A jak mam się odzywać?~~
Emi jęknęła.
~ Nie bierz przykładu z Laury. Ja naprawdę jestem gotowa współpracować o ile będziesz milszy. Siedzimy w tym razem, a ty raz zachowujesz się jakby ci zależało, a raz jakbyś się świetnie bawił moją osobą. Nie zamierzam być twoją zabawką ani czyjąkolwiek.~myśli Emi były całkiem poważne ~ Lepiej dobrze się zastanów zanim znowu odszczekasz mi coś sarkastycznie.~ ~~ A mogę liczyć na to samo z twojej strony? ~~ głos zapytał krótko. ~ Starałam się Voxie dopóki nie wyprowadziłeś mnie z równowagi. Więc tak. Możesz na to liczyć.~ ~~Niech więc będzie. Utrzymam poziom dyskursu zgodny z twoim, na ile będę w stanie pojąć wasze zasady kurtuazji i je zastosować w praktyce ~~
~ I kto wie? Może jeszcze wyjdzie z tego jakaś przyjaźń.~ myśl nie miałą być do Voxa, ale i tak wymsknęła się z podświadomości dziewczyny. Ten jednak, o dziwo, nie skomentował.
Cichy stukot drewnianej lagi obwieścił zbliżanie się Cirieo - Emi nie pamiętała, w jaki sposób go ominęła, ale niziołek wyglądał na całego, jedynie zdziwionego. - Nie kojarzę cię - ukrywałaś się przed trollami w kryptach? - zapytał, uważnie się jej przyglądając.
Emi spojrzała na niziołka zastanawiając się przez chwilę co odpowiedzieć. W końcu nie wyrobiła i uśmiechnęła się dziarsko.
- Och nie poznajesz architekta tego miejsca? - Wskazała na jeden z pomników.
Niziołek spojrzał to na pomnik, to na stojącą przed nim kobietę, i ze zdziwienia otworzył lekko usta. Zaraz je zamknął i zmarszczył brwi. - Fletcher nie żyje od dekad, kim ty jesteś? - zapytał, a w jego głosie dało się czuć lekki niepokój.
- Żart nie wyszedł widze, no trudno - Emi zasmuciła się po czym wyciągnęła jedną z różdżek i przytknęła ją sobie do szyi. Na poczekaniu wymyślając jakieś magiczne słowo zmieniła się w Kharricka. Z ciekawością spojrzał na niziołka i jego reakcję. Zmarszczone brwi Cirieo uniosły się, by zaraz znowu opaść, zmarszczone. - Kiepski żart, zaczynałem się zastanawiać, czy coś wam się nie stało - powiedział, ale bez złości.
- Nie, nic nam się nie stało. Przecież nie byliśmy nawet tak długo. Trochę pułapek do rozbrojenia otwarcie zbrojowni. Chcesz się przejść? Jest tam dużo murali i z chęcią usłyszałbym dokładniejszą opowieść. - Kharrick zaproponował.
Niziołek momentalnie się rozchmurzył. - Chętnie zobaczę, naprawdę zadbali tam o jakieś malunki? -
- Tak! Jakieś smoki i łowcy i… - złodziej zaczął gadać i opowiadać co widział prowadząc niziołka do środka. |