Bladin czekał na powrót towarzyszy. W ciszy i ciemności, gdy stał w bezruchu wyobraził sobie, że stoi w ciemnej jaskini, a krople skapują ze stalaktytów. Zaczął rozmyślać. Czy stary kapłan się pomylił? Czy Gladenson powinien zostać nowicjuszem Grimnira? Stanie w bezruchu w ciemności wcale nie pasowało mu do wizerunku wojowniczego boga. Czy może tym właśnie różnili się kapłani od zwykłych wyznawców? Musieli znosić próby zupełnie inne? Nie, żeby mu to przeszkadzało. W wojsku przecież niejeden raz stał na warcie, wiele godzin nasłuchując. Więc stał i nasłuchiwał. I rozmyślał. Nie sprawdził się jako czeladnik. Jako wojownik też nie odnalazł powołania. Czy podążanie drogą Grimnira to jest to, co bogowie dla niego przewidzieli? Większość osób od urodzenia do śmierci podążała jedną ścieżką, mieli swe powołanie. On już swoją zmienił dwukrotnie...