Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-03-2020, 18:18   #3
Umbree
 
Umbree's Avatar
 
Reputacja: 1 Umbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputację
Gdy dostała wiadomość z biura, że ma przyjechać, wiedziała, że szykuje się coś grubego. Zwykle bowiem nie fatygowali się, by ją fatygować na miejsce, a gdy któryś z pracowników potrzebował informacji, to albo robił to przez internet, albo w ostateczności przyjeżdżał do niej do Biblioteki Narodowej przy alei Niepodległości, gdzie na co dzień pracowała. Kochała książki a miłość tę przekazywano w jej rodzinie z dziada pradziada i to z nimi związała swoje życie. Najbardziej jednak kręciło ją zgłębianie okultystycznych ksiąg, które nie dla wszystkich były dostępne.

A ona świetnie się w nich orientowała i odnajdywała. Miała wiedzę, która dla zwykłych śmiertelników byłaby tylko głupim gadaniem, bajkami dla dzieci, ewentualnie - w najlepszym wypadku - wysyłaliby ją na leczenie do jakiegoś specjalisty. Dlatego nie dzieliła się swoją wiedzą z miałkimi umysłami, nie potrafiącymi udźwignąć faktu, że obok zwykłego, materialnego życia, istnieje też niematerialne, które może wyrządzić wiele złego.

Ubrała się szybko i skoro wezwano ją na miejsce, postawiła na luźne ubrania - bojówki, bluzę z kapturem, wygodne buty. Wyglądało na to, że będzie zaangażowana osobiście, więc rozciągnięty sweter, wielkie okulary zerówki i glany za kostkę, które zwykle zakładała do pracy, by wyglądać na "typową bibliotekarkę" mogłyby się nie sprawdzić. Narzuciła na siebie kurtkę typu bomber i wybiegła z mieszkania na Ochocie odziedziczonego po dziadkach.

Czasami miała wrażenie, że działa jak jakiś okultystyczny superbohater - w pinglach w bibliotece, jako oddany pracownik, by po godzinach zajmować się ratowaniem świata przed bytami nie z tego świata. Prawie jak damska wersja Supermana. Nagle jej się przypomniało, że nie zadzwoniła, żeby wziąć urlop na żądanie. Shiiit... dobrze, że kierownik się w niej podkochiwał, to i nie będzie problemu, żeby jej to puścił bokiem.


Na miejscu wysłuchała, co ma do powiedzenia szef, analizując sobie jego słowa w głowie.
- Znowu nawiedzony dom? Zaczynam być polowym ekspertem od takich - rzuciła wesoło, uśmiechając się półgębkiem. Przyglądała się przez dłuższą chwilę zdjęciu byłego klubu "Grota". - Rzeczywiście będzie spory tłok z pozostałymi. Czy jest jeszcze coś, co powinniśmy wiedzieć, zanim tam pojedziemy? Jakieś detale? - Spojrzała na szefa.
Jednocześnie czytała kopie raportu na temat zaginionych pięciolatków. Policja nic nie znalazła, typowe w tym kraju.
 
Umbree jest offline