Tel Amid spojrzał swoimi małymi, przekrwionymi oczami na Vesper nieco je mrużąc. Było to widoczne nawet na hologramie, ponieważ jakość transmisji z racji odległości była naprawdę na dobrym poziomie. Potem szef Klanu Ivocmorco uważnie przyjrzał się reszcie Stellarsów i pokiwał do siebie lekko głową a jego głowoogony nieco drgnęły, w końcu się odezwał.
-Dobrze Skye, i tak mi się przysłużyłaś aż za nadto, będę kontaktował się na privat-comie jeśli znajdzie się coś nowego. Powodzenia, Ves Ayo!- pożegnał się i poczekał aż zgrabna kobieta wyjdzie z apartamentu.
Potem spasiony boss rozejrzał się po drużynie. Draug, Kelsan i CZR-9 stali w niemym oczekiwaniu, ale najwyraźniej niebieskóry Twi’Lek, może z racji wieku lub pozycji lubił mówić z długimi przerwami. W końcu się odezwał.
-Cóż 200 tysięcy kredytów będzie do podzielenia na trzech, czy może dwóch jeśli Wasz droid jest od Was zależny.- na te słowa mechaniczny zabójca nieco drgnął mając coś wypalić, ale zapobiegawczy kapitan uciszył sekretnym machnięciem ręki, co ultra-fotoreceptory i systemy analizy otoczenia wykryły aż za dobrze.- Vesper miała rację, teraz to sooobie…- Tel Amid ziewnął bezceremonialnie i zmienił nieco wątek przechodząc do szczegółów.- Itron miał partnera. Nigdy nie ukrywał swojego homoseksualizmu co szczerze mi nie przeszkadzało, w młodości również lubiłem zasmakować obu płci… Oczywiście moi ludzie go przesłuchali, dość mocno przesłuchali, ale nie miał do powiedzenia nic ciekawego. Jak się domyślacie jeśli się z nim skontaktujecie może nie być chętny do rozmowy.- zaśmiał się Tel Amid.- Ale może ktoś ludzkiej rasy zadziała na niego inaczej. Nie sądze, żeby miał jakieś kluczowe informacje, ale jeśli szukacie tropów udajcie się do niego. Mieszka w slumsach Ledtuh zwanych Brudnym Korytem, to nad główną rzeką przepływającą przez miasto. Pytajcie o Poloja. Nie obiecuję, że tamtejsza ludność Was nie zabije, ale… dacie sobie radę.- szef Yagguzy wyszczerzył zęby.- Kontaktujcie się ze mną jeśli dojdzie do przełomu lub wydarzy się coś ważnego. Kredyty czekają. A teraz Panowie wybaczą, obiad na mnie czeka, żegnam. Mercerit Ayo!
Hologram zamigotał i znikł, a projektor wyświetlił napis “połączenie zakończone”. Drużyna została sama w luksusowej kryjówce i uznała, że skieruje się na wspomniany przez Vesper dach, gdzie czekał na nich aerośmigacz. Kiedy weszli po dwóch poziomach schodów na otwarte powietrze uderzył ich potężny wiatr i tnący jak ostrza, gęsty deszcz. Oczywiście najbardziej przeszkadzało to Kelsanowi, bo chociaż gruba, jasno-brązowa kurtka z skóry z mnóstwem taktycznych kieszeni o surowym kroju chroniła idealnie przez pogodą to ruda głowa była pozbawiona ochrony.
Zobaczyli pojazd latający. Pilot, który nieco interesował się motoryzacją rozpoznał model aerośmigacza. Carson ID-4. Wzmocnione podwójnie buforowane repulsory, lekkie silniki jonowe z tyłu w razie potrzeby przyśpieszenia i miejsce dla pięciu osób. Dodatkowo bardzo inteligentna i sprawna asysta lotu.
Szybko udali się do czarno-żółtego pojazdu by schronić się w środku. Siedzenia były wykonane z prawdziwej skóry a mała zawieszka zapachowa przedstawiająca Ewoka dawała dość miły aromat lasu niczym na Endorze.
Drużyna musiała zastanowić się co zrobić. Mieli zarówno trop Poloja w slumsach, jak lokalizacje położonej o pięćdziesiąt kilometrów bazy lotniczej, gdzie krył się Levis Itron.
Zanim ktoś się odezwał, Kelsan pośpiesznie włączył ciepły nawiew.