Pomysł Mandragory zadziałał, co Esmond skwitował pełnym uznania skinieniem głowy.
Ale pokonanie tej przeszkody nie rozwiązywało problemu do końca, bowiem wystarczyło przejść kawałek, by mieć kolejną kwestię do rozstrzygnięcia.
Z trójki drzwi najciekawsze zdały się Esmondowi te, których otworzyć - z braku klucza - nie mogli. Ale możliwe było, iż ów klucz był w posiadaniu osób, których głosy słyszeli za kolejnymi drzwiami.
- Otwieramy, a potem się zobaczy, czy trzeba walczyć, czy wystarczy rozmowa - powiedział. |