Lola trzymała się za serce, gdy Michał cudem, albo umiejętnościami zdołał wyminąć psa. Była z siebie naprawdę dumna, że posłuchała jego rady i zapięła pasy gdy udali się w drogę.
- Boże... Nie nic mi nie jest - jęknęła tylko i nerwowo chwyciła kosmyk czarnych włosów, który był za krótki by dać się zniewolić w koku, i wepchnęła go za ucho.
Gdy dojechali na miejsce Lola rozglądała się uważnie po okolicy. Szukała rzecz jasna Staszka, a nie innych ludzi, którzy mieli się zebrać na miejscu. Wysiadła biorąc swoją torebkę na ramię. Szukała gdzieś po oknach budynku śladów świateł.
W tym czasie zjawiła się Natalia. Lola zerknęła na nią i wysłuchała uważnie jej słów. Spojrzała na kamizelkę kuloodporną.
- Powariowaliście? Michał chce strzelać do potencjalnych duchów, a ty zakładasz, że to one będą strzelać do nas? - zapytała, ale nie marudziła. Wiedziała, że Staszek byłby na nich zły, gdyby nie posłuchali jego rad i nie zadbali o jej bezpieczeństwo.
Lola zaczeła zdejmować kurtkę, by założyć kamizelkę na bluzę, w tym momencie zauważyła kogoś na dachu. Od razu pomyślała, że może to Staszek, jednak posłuchała Natalii i przesunęła się pod ścianę budynku, włażąc nieco w krzaki. Na szczęście miała długie spodnie. Szamotała się chwilę z kamizelką i kurtką, żeby wdziać ją na nią, ale materiał był dość luźny... Wyglądała no cóż... Jak ktoś, kto ubrał kamizelkę pod kurtkę, ale chociaż była 'bezpieczna', o ile naprawdę ktoś miałby zamiar do niej strzelać.
- Widać tam kogoś? To Staszek? - zapytała spoglądając na Natalię i w górę, pod tym kątem jednak niewiele dachu widziała.
__________________ If I had a tail
I'd own the night
If I had a tail
I'd swat the flies... |