Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-03-2020, 21:11   #93
Fiath
 
Fiath's Avatar
 
Reputacja: 1 Fiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputację
Na główną część drużyny Silver natknął się w barze. Dragon zdążył im opowiedzieć, co się stało, a przynajmniej część, na którą był przytomny. Ich mizerna próba ratowania Silvera przed magią Maximiliana skończyła się chwilową utratą kontaktu z rzeczywistością. Drużyna znalazła historię niezwykle konfundującą.
- A więc... typ cię poniża i ci grozi, po czym daje ci wszystko, co ma, ale też nie dzisiaj? - podsumował Jack. - To tak jakby święty Mikołaj kopnął cię w jaja i obiecał, że za rok przyniesie prezenty. On coś chyba knuje? Coś w tym musi być.
-To pała i manipulant z obsesją kontroli. Musiał pokazać, że to on nad wszystkim panuje i decyzja należy tylko do niego. No i że otrzymam tylko tyle na ile “zapracuję”. - Odparł Silver, krzywiąc się na wspomnienie całej rozmowy. - Niemniej, jego oferta jest poważna. Dostałem dokument czyniący mnie jego spadkobiercą, z klauzulą o unieważnieniu jedynie w wypadku mojej śmierci. Uwierzcie, dla mnie to też jest dezorientujące. - Westchnął. Gdyby go zabił wszystkie problemy jego rodziny by się skończyły, ale to nie było honorowe rozwiązanie, nawet jeśli najprostsze i całkiem logiczne.
-No nic, jesteśmy na wakacjach, więc korzystajcie z czasu który nam tu pozostał. Gierkami Maximiliana będziemy martwić się potem. - Rzekł po chwili zamyślenia. - Chyba że ktoś ma coś do dodania na teraz.
Zebrani spojrzeli jeden na drugiego i wzruszyli ramionami. Na koniec dnia to był problem Silvera, a nie ich, więc to on powinien wiedzieć najlepiej jak w tym przypadku postąpić.
- Więc będzie cię wykorzystywał, a jak się tobą znudzi, to cię zabije? - sprostowała Christina. - To brzmi jak wyścigi. Kto pierwszy komu gardło poderżnie i kto kogo bardziej wykorzysta.
-Wziąłem to pod uwagę, ale zamordowanie go z zimną krwią nie wchodziło dla mnie w grę. - Odparł jej. - Sama pewnie miałabyś ochotę wpakować mu kulkę, po tym jak Cię potraktował, co?
- On jakby, spojrzał na nas i od razu padliśmy na ziemię. - przyznała się zmieszana Christina. - Chyba wy czarodzieje musicie rozstrzygać te rzeczy między sobą.
- Jeżeli jesteś już na poziomie, gdzie możesz mu dokopać, to raczej nie mamy po co się martwić o przyszłość. - Jack wziął Silvera na słowo.
-Magicznie nie jestem w stanie mu dorównać, to pewne. - Przyznał niechętnie Demon. - Niemniej, w starciu bezpośrednim to on nie ma szans ze mną. Wystarczy, że uderzę pierwszy. Na tym etapie prawdopodobnie nawet by się nie bronił. Dałby się zabić tylko po to, żebym nie mógł wypełnić Kontraktu.
- Więc chwilowo jesteśmy w szachu. Coś się wymyśli, może inny mag cię przyjmie na praktyki. Mnie też by się przydało. - stwierdził Jack. - Jak to się mówi? Przejdziemy ten most, gdy do niego dojdziemy. Póki jeszcze tu jesteśmy, szczyjmy mu do basenu.
- To obrzydliwe debilu. - Meredith nie była zadowolona z niehigienicznych strategii ochroniarza.
-Może June weźmie Cię na ucznia. Maximilian niejako potwierdził że to ona. - Zasugerował Raidenowi. - Ale podobno Pierwsza Generacja nie jest zbyt skora do zawiązywania nowych kontraktów.
-Mamy jakieś wieści od Drake’a? - Zapytał po chwili. Rozdzielili się ponad tydzień temu, a kronikarz w sumie nie mówił, ile zajmie mu dolot.
- Ta, nico. - odparł Dragon. - Znalazeł jakoś wierze zegarowo. Magiczno, ale coś nie do zabierania. Za tydziń wróci, to sie pochawli.
-Ciekawe, zaiste ciekawe… - Z tak wielką strukturą magiczną Silver jeszcze się nie spotkał. Pytanie czy na pewno cała wieża była magiczna, czy tylko coś w niej miało na tyle silną aurę. - Dobra, rozejść się bo spędzimy na rozważaniach cały tydzień. - Zreflektował się. To miały być wakacje, nie konferencja strategiczna.
Sam poszedł na mostek, by wysłać wiadomość na Balmoral. Mieli ją potem przesłać do ojca Silvera “Żadnego procesu nie będzie.” Potem skierował się do swojego pokoju i odpalił płytę, którą dostał od Maximiliana. Był w sumie ciekaw, co to za metoda na przedłużenie młodości.
Płyta od Maximiliana zawierała nagranie telewizora, na którym leciał film instruktażowy przedstawiający młodego, zadbanego mężczyznę w złotych okularach. - Oglądaj uważnie, nagrane na tej płycie dane kasują się w trakcie odtwarzania. Nie chcę, abyś przekazywał komukolwiek tę technikę. - klątwa, o której wspominał Maximilian, naprawdę musiała sięgać daleko. - Sposoby użytkowania magii można podzielić zewnętrze i wewnętrzne. Gdy używasz magii zewnętrznie, w przestrzeni poza twoim ciałem, stawiasz opór całemu uniwersum. Jeżeli obierasz konkretny samoświadomy cel, masz przed sobą kogoś, kto broni się, mając po swojej stronie kod uniwersalny. Jest to główny powód, dlaczego szalone zaklęcia się nie sprawdzają. Wyjątkiem jest używanie magii wewnętrznie, na samym sobie. Edytując swój własny kod uniwersalny, nie wchodzisz nikomu i niczemu w paradę, co zwalnia cię od wielu ograniczeń...
Mężczyzna usiadł w połowie wypowiedzi i zaczął tłumaczyć żmudny i czasochłonny, choć nietrudny sposób manipulacji wpływu czasu na ciało człowieka. Jak wytłumaczył, można zatrzymać jego przebieg wewnątrz organizmu, ale nie na zewnątrz. W przypadku uzyskania ran zaklęcie musi zostać przerwane, aby ciało mogło się wyleczyć. Mag ostrzegał, że technika ta chroni przed efektami trucizn, ale tylko wtedy, gdy zaklęcie jest aktywne. Gdyby Silver się zatruł nieświadom i przerwał zaklęcie nawet rok później, efekty trucizny mogłyby wpłynąć na jego organizm. Ciało można zszywać i łatać metodami mechanicznymi, ale rany nigdy się do końca nie zagoją pod wpływem działania magii. Efekt ten nie zwiększał odporności przed działaniem zaklęć. Jego główną zaletą było to, że w porównaniu z wykorzystywaniem koszmarnie drogich badań i usług lekarskich, ciało w ogóle się nie starzało.

Duża część tego, jak działało to zaklęcie, przypominała Silverowi notatki Tsara. Jeżeli doczyta je do końca, być może będzie w stanie połączyć jedno z drugim. Co więcej, wszyscy w jego rodzinie powinni być w stanie korzystać z tego zaklęcia, jeżeli się ich nauczy.
Brakowało tylko “Ta płyta ulegnie samozniszczeniu.” i byłoby jak w starych filmach szpiegowskich. Uodpornienie ciała na upływ czasu, autoedycja kodu… zgranie tego zaklęcia z nadmagią, gdyby udało mu się ją opanować mogłoby przynieść interesujące rezultaty. Niemniej najpierw musiał przestudiować pamiętnik Raza do końca, a potem znaleźć potencjalnego nauczyciela, albo sposób by zdobyć tę umiejętność samodzielnie. Na teraz miał jednak inne plany. Artefakty, które obecnie pełniły rolę jego rąk były ze sobą w jakiś sposób połączone. Na pewno istniał między nimi przepływ energii, dlatego mógł używać mocy nagromadzonej w Demonicznej Dłoni by wywołać transformację Krwawej Ręki. Silver chciał więc wzmocnić tę synergię, a to oznaczało trening. Najpierw musiał opanować lepiej obie ręce. Wydawało mu się, że dobrze zna swój pierwszy artefakt, a jednak gdy nieświadomie dokonał przemiany okazało się że prawa rękawica wciąż skrywa jakieś tajemnice.

Z pamiętnika Tsara Raz

Dalsze obserwacje magii pośród ludzi wykazały w nich pewną słabość intelektualną. Ludzie, którzy nabędą pełne zdolności magiczne, mają naturalny talent do konkretnego jej rodzaju, ale inne pozostają dla nich trudne, tak samo, jak w przypadku serafinów. Niestety, w odróżnieniu ode mnie, ludzki intelekt z czasem popada w nielogiczny i obsesyjny stan, tym szybszy, im szybciej mag zanurzył się w czarodziejstwie. Ma to jednak miejsce tylko w przypadku typowej magii, użytkownicy nadmagii nie wykazują żadnych objawów szaleństwa, choć ich charakter jest zwykle i tak nietypowy, w porównaniu z przeciętnym człowiekiem. Nauczony czarodziejstwa użytkownik nadmagii wydaje się nie wariować, jednak nauczenie maga nadmagii nie ratuje go przed deterioracją.

Spędziłem ostatnie, czasy próbując przeanalizować wszystkie moje doświadczenia z nadmagią i podsumować je, aby dojść do sedna jej charakteru. Wygląda na to, że:
- nadmagia jest efektem odizolowania kodu danej osoby od reszty uniwersum
- nadmagia utrudnia edycję czyjegoś kodu zarówno w sposób negatywny, jak i pozytywny
- nadmagia może być dla ludzi jedyną metodą ochrony przed silniejszym magiem
- nadmagia wydaje się ekskluzywna dla ludzi
- nadmagia przejawia się naturalnie, u ludzi ze ścisłym charakterem, którzy posiadają repetytywny styl życia.
- definicja osoby wedle nadmagii może uwzględniać jej przywiązanie do specyficznych rzeczy, działań, lub zachowań.

Mimo tego posiadam przeczucie, że coś mi umknęło. Nadmagia może być błędem lub dzieckiem ludzkich obsesji, a jej zdobycie wydaje się w każdym przypadku niezamierzone oraz niemożliwe do celowego sprowokowania. Być może jest to zdolność, która dopiero w ludzkości dopiero raczkuje. Ponieważ jednak opiera się na edycji i definicji czyjejś osobistej części kodu uniwersalnego, wydaje się oczywistym, że powinna istnieć możliwość jej celowego wzbudzenia.


Barmoral Castle
Dolatując nad planetę pszczół, Silver ponownie zjednał się z Holmsem, który był w stanie zdać swój raport:
- Magiczna wieża zegarowa aktywowała się w ludzkiej kolonii. Ciekawa sprawa, jest jednak pewien problem: co 24 godziny wydaje się cofać w czasie. Stwierdziłem, że to nie warte ryzyka. Nawet jeżeli coś tam jest, wojsko nie pozwoli, żeby przeleciało im pod nosem.
Wyglądało na to, że Maximilian w swojej żydowatości wyświadczył mu nieświadomą przysługę. Gdyby Demon został magiem, zanim znalazłby sposób by sięgnąć do nadmagii, szaleństwo stałoby się i jego przeznaczeniem. Teraz miał już wszystkie elementy układanki. Trzeba było jedynie przysiąść nad nimi i przygotować się należycie. To jednak mogło zaczekać.
-Znaczy co właściwie dzieje się z wieżą? Ulega dekonstrukcji, wydaje się nowsza, czy co? - Zapytał Silver swojego kronikarza. Samo “cofanie w czasie” było dość nieprecyzyjne.
- Wedle mieszkańców spoza jej zasięgu, była nieaktywna. Nikt nie pamięta, czy zawsze tam stała, czy ktoś ją tam wybudował po założeniu kolonii. Jakiś czas temu zadzwoniła i wygenerowała bańkę wokół siebie, zakrywając całe miasto. Od tamtej pory co 24h wszystko wraca tam, gdzie było, po czym odgrywa się tak samo. - wyjaśnił Holmes. - Powoli żałuję, że ci to powiedziałem. Nic nie było, jest nieaktywne. Na pewno da się znaleźć mniej szalony artefakt. Taki, którego nie zabierze nam całe Cesarskie wojsko, albo Biskup Magica Icaria. Biorąc pod uwagę, że w tej wieży w ogóle jest coś, co da się zabrać.
-Spokojnie, próbuję tylko uzyskać jasny obraz sytuacji. Wieżę załadować na okręt byłoby trochę trudno. - Zaśmiał się, żeby nieco uspokoić Drake'a. Dopóki ta bańka pozostawała aktywna, próby wydobycia czegokolwiek z tej wieży byłyby bardzo ryzykowne. Nie zdążysz przed upływem doby i jesteś zamknięty w pętli czasu. Oczywiście miał potencjalny środek zaradczy, ale zaklęcie wymagało dopracowania, by pogodzić je z tym co uzyskał z notatek Raza. - Jeśli ktokolwiek chciałby położyć na tym ręce, musiałby być odporny na efekt zapętlenia. Także póki co, zdecydowanie nie byłby to dobry wybór. - Póki co… ostatnio wiele kwestii odsuwało się wzajemnie na dalszy plan. Niemniej czuł że ten zwrot może zaniepokoić Holmesa.
-Poproszę o skan z orbity, zobaczmy czy Auger dotrzymało słowa. - Zwrócił się do kapitan Drystone, zmieniając temat.
- Radar nie wykrywa żadnych statków w okolicy. Myślę, że Maximilian ich odwołał. - stwierdziła kapitan, przybliżając obraz byłego wykopaliska Mandingo. Wiertła już nie było, przestrzeń wydawała się nienaruszona. Przeglądając okolicę, nie udało się zauważyć żadnego człowieka na powierzchni.
-Doskonale, proszę zatem przygotować zrzut. Dopniemy tutejszą umowę i zastanowimy się gdzie lecieć dalej. - Zakomenderował i ruszył do doków okrętu, by mieć to możliwie szybko za sobą. Pszczoły nie były złe, ale ta planeta była zdecydowanie za zimna jak na jego gust.
- Moment! - kapitan pobiegła za Silverem. - Jak pan chce to zorganizować? Mamy zostawić grupę kilkaset osób? Co powinniśmy im zapewnić? Instruktaż kosmitów w użytkowaniu naszej technologii może potrwać miesiącami. - zauważyła. - Możemy zadzwonić do pana ojca, aby firma przejęła długotrwałą opiekę nad operacją, ale muszę wiedzieć, kogo i z czym mam zostawić a planecie.
-To tylko narzędzia górnicze Pani Kapitan, proste w obsłudze. - Odparł spokojnie, choć na chwilę się zamyślił. - Jeśli okażą się wyjątkowo niepojętni, cóż… trzeba będzie zgrać instrukcje użytkowania na biochipy i zainstalować je paru ich robotnikom, a oni nauczą resztę w swoim czasie. Nie będę tu zostawiał ludzi, żeby mi zamarzali.
- Mówimy o kilkutonowych pojazdach górniczych szefie. Zgodnie z waszą umową mamy trzy miesiące żeby przekonać ich do oddania nam artefaktu. W tych warunkach nie osiągnęlibyśmy tego zwykłymi wiertłami czy kilofami. Wiertła Auger przegrzewały się po kilku godzinach pracy dziennie. Musimy zaopatrzyć i wyszkolić drużynę, która będzie w stanie nieustannie rotować ciężkim ekwipunkiem.
-Zobaczymy jak przyswoją sobie instruktaż. W razie czego mamy rozwiązanie awaryjne. - Przygotowanie chipów nie było tak czasochłonne, więc nie powinni tu utknąć na zbyt długo. - Zgodnie z umową, artefakt będzie nasz, gdy przekażemy im narzędzia. A w sumie z minionymi tygodniami Bastion dał nam trzy miesiące na dostarczenie go do bazy wojskowej. - Poprawił Silver. Aczkolwiek zaczął się zastanawiać, czy przystosowanie Dotyku Umysłu do gatunku tak innego od człowieka nie zajmie za długo… Chyba faktycznie lepiej byłoby sprowadzić personel techniczny z Futuristics.
-Niech Pani szykuje zrzut narzędzi. Ja idę się skontaktować z ojcem. Może jak przyślą tu personel z lepiej dobranym wykształceniem, znajdą też coś na czym dałoby się zarobić. - Zrewidował polecenie i zmienił kierunek w którym zmierzał, na swoją kajutę. Załatwienie wsparcia technicznego poszło szybko i łatwo. Ojciec o dziwo nie zapytał jak Silver załatwił sprawę procesu. Może to i lepiej, ślady na jego dumie które zostawiła porażka w rozmowach z Maximilianem były nadal świeże. Poprosił tatę by ten uściskał bliźniaki i rozłączył się. Teraz przyszła pora na zrzut. Pszczoły swoje wyczekały, on również. Czas sfinalizować umowę.

***

Pszczoły nigdy nie opuszczały podziemi. Ponieważ temperatura na powierzchni była dla nich zbyt niska. Tak więc żeby zaprezentować królowej swój podarunek, Silver musiał zaczekać, aż jedna z maszyn zostanie dostarczona na powierzchnię i przekopie na tyle głęboko, aby pszczoły mogły wyjść ją obejrzeć. Z uwagi na nietypową strukturę lodu na planecie potrwało to kilka godzin. W zamian za to mieli już trasę, którą mogą przejść wszystkie maszyny.
- Te bestie przypominają mi świątynię. Kto by pomyślał, że można je kontrolować od wewnątrz. - Królowa i jej lud byli zadziwieni wytworami Silvera, oraz bezsprzecznie przestraszeni. Powoli oswajali się z ich obecnością, gdy jeden z ludzi Silvera zaczął oprowadzać pszczołę po maszynie.
-Jeśli będziecie obchodzić się z nimi wedle wskazówek których udzieli wam mój personel, nikomu krzywdy nie wyrządzą. - Demon starał się by jego głos brzmiał uspokajająco. Nie chciał żeby strach nagle przekreślił cały układ. Niemniej ogrom wrażenia jakie zrobiły jego “małe prezenty” mile łechtał jego ego. - Dodatkowo za jakiś czas przybędą tu ludzie, których wezwałem by pomogli wam w pracy. Dotrzymałem swojej części umowy, jak obiecałem.
- Tak, a wobec tego jesteśmy zobowiązani dokonać naszej. - zgodziła się królowa. - Proszę pamiętać, aby nie używać artefaktu tak długo, jak to tylko możliwe. Jeżeli zamknie pan tunel, w którym ktoś się znajduje, konsekwencje będą katastroficzne. Chodźmy.
-Mogę wam zapewnić dziewięć tygodni. To termin graniczny, inaczej złamię warunki porozumienia z Admirałem. - Odparł Demon. Tyle zostało z powierzonych mu trzech miesięcy. - Dajcie tu jakiś holownik. - Zwrócił się do jednego ze swoich ludzi. O ile pamiętał, “świątynia” nie miała kluczyka w stacyjce. A mimo to wyświetlacz działał, dziwne że dopiero teraz zauważył tę rozbieżność.
Gdy dotarli na miejsce, jego ludzie prędko zabezpieczyli ciężarówkę, a “Runę” czy raczej procę przekazali mu do rąk własnych. Silver wcześniej myślał, że to sam kamień jest magiczny, ale po bliższych oględzinach rozumiał mniej więcej zasadę działania artefaktu. Była to swego rodzaju magiczna lanca termiczna. Strzelałeś i powstawał tunel.
-Tu się rozstajemy Wasza Wysokość. Może jeszcze kiedyś was odwiedzę, by zobaczyć jak się wam powodzi. Życzę pomyślności. - Pożegnał się, skinąwszy lekko głową.
-Do widzenia. - Odparła królowa. Niezbyt ciepłe to pożegnanie, patrząc że Demon ocalił ich przed byciem wybitymi, no ale wspólny interes nie musiał oznaczać zażyłości.

Młody Armstrong opuścił kompleks tuneli, bogatszy o artefakt i zagadkę z przeszłości. Jeśli ta ciężarówka faktycznie była dziełem Futuristics, oznaczałoby to że jest starsza od kalendarza gwiezdnego. Jakie tajemnice mogła skrywać? Ah, gdyby potrafiła mówić… Silver nie mógł się doczekać, aż zajrzy pod maskę tego zabytku. Tym prędzej wrócił na Balmoral, by się za to zabrać. Musieli jednak najpierw obrać nowy kurs. Personelowi technicznemu zostawią na orbicie mniejszą jednostkę, by ich dogonili gdy przybędą ludzie z korporacji. Zwołał swoich oficerów na mostek.
-Jako że nasz kolejny potencjalny cel okazał się dość ryzykownym przedsięwzięciem, zarządzam głosowanie. - Zaczął gdy już wszyscy się zebrali. - Opcje do wyboru są dwie. Pierwsza, lecimy na tę kolonię z dziwacznym zegarem. Druga, lecimy na Pars. Od razu zaznaczam, że tym razem nie będzie to wyjazd wakacyjny. Kto jest za pierwszą opcją, niech podniesie prawą rękę, kto za drugą, niech podniesie lewą.
Za Pars zagłosowali: Ethelynne, Drake, Jack, i Meredith. Christina i Francis wyrzucili w powietrze obie ręce, najpewniej nie lubili ani współczesnej muzyki, ani oglądania jakiegoś zegara z atmosfery planety. Tylko Natasha zagłosowała na zegar. Holmes i Meredith spojrzeli na nią krzywo, więc się wytłumaczyła:
- Chciałam spytać, czy ktoś w ogóle będzie wchodził na obszar tego zegara? O ile nie da się wyjść.
- Jak tam ostatnio byłem, to nikt jeszcze nie wyszedł. - wyjaśnił Holmes.
-Z tego co mówiłeś, to pętla czasu. Wszyscy powtarzają tę samą dobę, w której uaktywniła się wieża. - Odparł Silver - Co znaczy mniej więcej tyle, że do bańki należy wejść i wyjść w tym jednym okienku, inaczej utknie się tam razem pozostałymi. Niemniej to może nadal być za mało, prawdopodobnie tylko ja bym tam wszedł. Nie zaryzykuję żadnego z was. - Zrobił pauzę. - W każdym razie, większość zadecydowała. Kurs na Pars panie Dragon, zebranie skończone.
-Nat, chodź ze mną. Przyda mi się druga opinia. - Poprosił swoją przyjaciółkę ze studiów. Zamierzał zbadać ciężarówkę, a ona była drugim najlepszym inżynierem jakiego znał, nie licząc siebie. - To maleństwo może być wytworem Futuristics jeszcze sprzed czasów kalendarza gwiezdnego. Zrobimy mu gruntowny przegląd, sprawdzimy wszystkie komponenty i porównamy notatki. Jak za starych studenckich czasów. - Powiedział wskazując na samochód i uśmiechnął się. Natasha była jego jedyną przyjaciółką z czasów spędzonych na uniwersytecie i w sumie wystarczyła mu aż nadto.
Para zaczęła od zdjęcia przedniej obudowy, aby dostać się do napędu. Znaleźli tam generator tachionowy. Niesamowicie prosty i niestabilny. Pod przednią maską znajdował się w praktyce ogromny radiator otaczający niewielką kapsułę z napisem Armstrong Industries, zakurzonym ostrzeżeniem przed otwieraniem oraz informacją: "W razie awarii oddać do naprawy. Reklamacja szanowana we wszystkich sektorach Federacji".
- No, to wasze. - zgodziła się Natasha. - Wyjmujemy go? Komputer pokładowy straci zasilanie. - ostrzegła.
-Przebadajmy najpierw układy scalone, może uda nam się odzyskać jakieś dane. - Zdecydował. Skoro przegląd miał być gruntowny, nie wyciągało się silnika na początku. Sięgnął po narzędzia, czekało ich sporo dłubania. To było doprawdy fascynujące znalezisko, nawet jeśli prymitywne. Ale ta Federacja? Może to znaczyło F przy dacie, tłumaczyłoby rozbieżność lat...
Rozłożenie samochodu na części zajęło prawie cały dzień. Na sam koniec para utknęła ze stertą przerdzewiałego złomu, antycznym generatorem tachionowym, dyskiem danych zgranych z pamięci pojazdu, jego niespecjalnie użyteczny komputer, oraz pozostałości po poprzednim użytkowniku: śpiwór, nieco czasopism, podstawowe narzędzia ręczne, oraz podejrzane konserwy.
- No, ciężko było liczyć na nowości w okazie muzealnym. Nie jest to magiczne i nie posiada sekretnych wiadomości. - wbrew swoim narzekaniom, Silver wiedział, że Natasha świetnie się bawiła. Lubiła antyki. - Składamy go z powrotem, czy masz jakieś specjalne pomysły?
 
__________________
Also known as Boomy
Recollectors - Ongoing, Gracze: Deadziu, Eleishar
Fiath jest offline